MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Hallam Foe"

Redakcja
Film szkocki. Po większej części akcja rozgrywa się w Edynburgu. Urbanistyczna panorama stolicy służy zaledwie jako dekoracja, jako tło, które "żyje" tylko w rozświetlonych oknach. Okna, klatki schodowe, zakamarki sieni, poddasze, wreszcie dachy to teren działania siedemnastolatka, który z tych miejsc śledzi, jak domorosły badacz, podglądając przez lornetkę, zachowania - głównie erotyczne - ludzi ze swego otoczenia. Podobny motyw widzieliśmy w "Krótkim filmie o miłości" Kieślowskiego, a także młody bohater skojarzył mi się jakoś z chłopcem z "Personelu", również Kieślowskiego, bo był tam też raczej obserwatorem niż uczestnikiem wydarzeń konfrontowanych z wyobraźnią. Ale to inna bajka. Zdumiał mnie aktor w tytułowej roli. Prawie w ogóle nie schodząc z ekranu umiał wytrzymać do końca jej interpretację, budując sylwetkę zamkniętego w sobie, skrytego nastolatka o skomplikowanych a różnorodnych, głębokich przeżyciach, ukazując jej rozwój w zmiennych stanach ducha (i ciała). Zdumiał, dopóki nie przypomniałem sobie, że przecież jeszcze w r. 2000 zachwycił jako "Billy Elliot", chłopiec realizujący swoją pasję zostania tancerzem baletowym. Nazywa się Jamie Bell, ma dziś lat 22. Zachował nadal młodzieńczą świeżość i wrażliwość, niezbędną tu w fazie inicjacji seksualnej i dojrzewania w dorosłość.

Władysław Cybulski: Zapiski kinomana

Ów młody bohater dorasta z kompleksem tragicznie zmarłej matki, owładnięty obsesją dokonania zemsty na sprawcach jej śmierci. Kazał się tutaj kłaniać Freud. Ale film nie ma w sobie niczego z suchości analitycznego wykładu, odwrotnie: reżyser David Mackenzie nadał filmowi - przy całej powadze i realizmie fabuły - narracyjną lekkość, włącznie z poczuciem humoru, psychologiczną subtelność i charakter intymny. Tytułowy Hallam Foe działa niczym napięta sprężyna, tkwiąc z jednej strony jeszcze w kręgu chłopięcej przygody (domek na drzewie, malowanie twarzy w "indiańskie" wzory, tygrysia czapa), a z drugiej przechodząc prowokacyjnie do mściwych decyzji.
Scenariusz to wszystko logicznie uzasadnia. Mimo zakrętów i emocjonalnych napięć tok opowiadania precyzyjnie wiąże z sobą każdy z elementów (ojciec, macocha, kochanka) w jeden węzeł dramaturgiczny. Sceny erotyczne, choć filmowane jawnie i gwałtownie, nie wykraczają poza potrzebę zobrazowania funkcji seksu w życiowych doświadczeniach bohatera, dodają jego wizerunkowi ostrzejszych barw. Dopełnieniem są bardzo dobre zdjęcia i mocno zrytmizowana muzyka, za którą padła nagroda na festiwalu w Berlinie (Srebrny Niedźwiedź) obok nagrody niezależnego jury dla filmu jako całości.
Jestem pod wrażeniem zarówno treści, jak i sposobu przedstawienia jej w reżyserii Davida Mackenzie oraz niezwykle celnego aktorstwa Jamie Bella. Szkocja nieczęsto prezentuje nam swoje kino - wymieniony reżyser dał się poznać wcześniej godnym zapamiętania "Młodym Adamem". Teraz przyszła kolej na młodego Hallama. Tytuł tego filmu nie jest pewnie atrakcyjny, nie ma siły przyciągania widza, ale tej pozycji repertuarowej nie powinno się pominąć. Byłoby szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski