Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halniak spadł na samo dno

BK
Nie tak w Makowie Podhalańskim wyobrażano sobie początek rozgrywek w IV lidze małopolskiej. Halniak przegrał cztery pierwsze spotkania i zamyka tabelę z zerowym dorobkiem. Spotkanie z Garbarzem w Zembrzycach było jednocześnie ostatnim, w którym w roli szkoleniowca makowian wystąpił Henryk Szymanowski.

Tomasz Szmalcel (przodem) złapaniem czerwonej kartki pomgół Garbarzowi w wygranej, którego wiosną był zawodnikiem. Fot. Jerzy Zaborski

IV LIGA PIŁKARSKA. Drużynie z Makowa Podhalańskiego nie udało się w Zembrzycach przełamać fatalnej serii porażek

- Faktycznie to już w Zembrzycach nie powinien prowadzić drużyny. Rezygnację ze stanowiska szkoleniowca złożyłem już po wcześniejszym meczu z Borkiem Kraków, przegranym przez Halniaka 0-3. Dyspozycja zawodników była w dniu spotkania żenująca. Stąd podjąłem decyzję, którą przekazałem prezesowi Zawile. W czwartek jednak usłyszałem, że moja rezygnacja nie została przyjęta i mam dalej prowadzić drużynę. W związku z tym zaproponowałem plan odbudowy zespołu. Minął raptem dzień i w piątek zostałem poinformowany, że moja dymisja została jednak przyjęta. Poproszono mnie jednak, żebym poprowadził jeszcze drużynę w wyjazdowym spotkaniu w Zembrzycach - mówi trener Halniaka Henryk Szymanowski.

Były już szkoleniowiec makowian, mimo wszystko liczył, że zespołowi uda się jednak przełamać i zdobyć pierwsze punkty w tym pożegnalnym dla niego występie. - Pojechaliśmy do Zembrzyc po zwycięstwo, chociaż sytuacja kadrowa zespołu nie była najlepsza. Początek spotkania pozwalał sądzić, że rzeczywiście jesteśmy w stanie powalczyć skutecznie o korzystny wynik - twierdzi trener Szymanowski.

Przypomina sytuacje, jakie jego zespół miał w pierwszej połowie, w tym m.in. Marcina Pęczka, byłego zresztą gracza Garbarza, który ładnie przymierzył w "okienko", ale jeszcze lepszą interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. - W tej części dogodne okazje mieli jeszcze Szymoniak i Czyżowski. Szkoda, że chociaż jednej z nich nie udało się wykorzystać. Za to straciliśmy gola z rzutu karnego, którego podyktowanie moim zdaniem budziło spore wątpliwości - dodaje szkoleniowiec Halniaka.

Po przerwie nie było spodziewanego ataku makowian. Wręcz przeciwnie inicjatywa należała do gospodarzy i w końcówce mieli oni kilka okazji, by jeszcze podwyższyć wynik. - Nie zrezygnowaliśmy z odwrócenia losów spotkania, ale szyki pokrzyżowała nam najpierw kontuzja stopera młodzieżowca, co spowodowało konieczność sporych roszad w składzie, a do tego jeszcze czerwona kartka dla Szmalcela. Można by powiedzieć, biednemu wiatr w oczy - mówi Henryk Szymanowski, który na gorąco nie chciał wdawać się w analizę załamania, jakie dotknęło zespół po tak udanej przecież ubiegłej rundzie, w której makowianie zdobyli awans do IV ligi. Ma w tej kwestii swoje przemyślenia, ale - jak twierdzi - jest to już osobna historia.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski