Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanka Wójciak – chce być ślebodna jak Nohavica

Wacław Krupiński
Fot. M.Lasyk
Ma talent, energię, wdzięk, poczucie humoru. I mocną osobowość, w której jest pragnienie wolności. Bo górali – mówi – niełatwo okiełznać.

Uparto jak pieron. Wymyślyła cosik i musiało być tak, jak łona fciała. Jakby jyj fto zakozoł cego – zaroz była wojna. Lubiała śpiywać łod małego, ale ino wtedy, jak jyj syćka słuchali – mówiła mi Janina Wójciak zimą 2010 roku, gdy pisałem tekst o jej córce. Dwa miesiące wcześniej pochodząca z zakopiańskiej Olczy Hanka Wójciak wygrała 46. Studencki Festiwal Piosenki. Rozmawiając z nią tuż po nagrodzie, usłyszałem m.in. o jej fascynacji czeskim bardem, Jaromirem Nohavicą: „Jest niezależny. Taki status chciałabym osiągnąć i ja – śpiewać repertuar, który byłby w pełni mój, i tak szczery”.

I oto „uparta jak pieron” Hanka śpiewa swój repertuar; właśnie wydała ze swoją Kapelą debiutancką płytę „Znachorka” i już myśli o drugiej. Pewnie zagra na niej i na harmonii, którą już zaczęła poznawać. Może mieć Nohavica swą heligonkę, może mieć i Wójciak.

Zaczęłam pisać takie utwory, jak „Broda Pana Boga”, które idealnie nadają się do śpiewania z małym, śmiesznym instrumentem. Są z lekka kabaretowe, zabawne. Sama się radowałam, jak je pisałam– mówi śmiejąc się. A śmiechem – naturalnym, głośnym, serdecznym – ujmuje słuchaczy równie mocno, jak śpiewem. A śpiewa czysto nadzwyczaj, co podkreśla sam Andrzej Zarycki. Pewnie z dumą, wszak Hanka to jego uczennica ze Szkoły Muzycznej II st. im. W. Żeleńskiego w Krakowie.

Ukończyła ją, nie bez przygód na egzaminie końcowym. Podczas refrenu „Arii ze śmiechem” podniosła elegancką sukienkę, odsłaniając góralskie pantalony i zatańczyła w nich jak bocian, ku uciesze publiczności i przerażeniu szacownej komisji. Ale i tak „5”dostała.

Chce być ślebodna. – Górali niełatwo okiełznać, my lubimy wszystko robić po swojemu.

I dlatego po pierwszym podejściu zrezygnowała z myśli o studiach w PWST. Pogodziła się też z faktem, że nie dostała się do Akademii Muzycznej. Nauka sformalizowana nie dla niej. Woli uczyć się sama na rozmaitych warsztatach – u Olgi Szwajgier, u Sainkho Namtchylak z Republiki Tuwy czy jej krajana Gendosa, u których poznawała tajniki śpiewu gardłowego, u Jacka Ostaszewskiego. Tam spotykała ludzi, niebojących się śpiewać po swojemu, improwizować, szukać dźwięków niezapisanych w nutach, tylko wydobywanych z siebie. I tak też robi ze swą Kapelą, zapraszając publiczność po pierwszej części recitalu na tę improwizowaną, za każdym razem inną.

Swój zespół – Kapelę Hanki Wójciak – ma od czterech lat. Ona pisze teksty i melodie, oni dodają swoje. – Mam wielkie wsparcie w chłopakach, to świetni muzycy, dobrze się rozumiemy. Dużo jest wolności w naszym zespole, a na próbach, co rusz, śmiechy i wygłupy – opowiada Hanka, przyznając, że rządzi łagodnie.

Pisze to po góralsku, to po cepersku. Pewnie o sobie, ale tak, że wiele osób się w tych piosenkach odnajduje.

Parę lat temu nagrała Hanka w Radiu Kraków góralski erotyk „Janicku mój”, który królował na Alternatywnej Liście Przebojów.

– Chyba wezmę „Janicka” na drugą płytę, on bardzo urodny jest – mówi z błyskiem w niebieskich oczach. Ale erotyki i tak nie brak na płycie. Bo o czym ma śpiewać młoda, urodziwa, temperamentna dziewczyna. I to góralka.

– Tego nie może zabraknąć, to takie piękne, naturalne. Jeżeli dwoje ludzi się kocha... Przecież wyrosłam na Podhalu, które zawsze było przesycone erotyką. Słychać to w wielu śpiewkach, dowodzą tego książki o zywobyciu pod Tatrami.

„Nie wstydzę się tego, że cię kocham więcej niż Boga samego” – śpiewa w „Ptaszynie”.

– Jakbym miała myśleć o minach rodziców, znajomych księży czy niektórych ciotek, to wiele z moich piosenek by nie powstało – śmieje się, przyznając, że nie zgadza się ze wszystkim, czego jej uczyli w domu, w kościele. – Studia religioznawcze na UJ, przyjaźnie, spotkanie z Nohavicą, trudna miłość i kilkuletnia psychoterapia skłoniły mnie do poszukiwań, do zadawania pytań, oduczyły radykalizmu i powierzchownego oceniania siebie i innych. Wiem, że na Olczy troskają się o mnie, ale ja już „z chałupy poszłam” i idę własną drogą wedle tego, co czuję, co podpowiada mi serce.
– U Hanki jest odjazd i odwaga. A przy tym piękny umysł i jakaś czystość ocenia Ewa Kornecka, kompozytorka, juror SFP, pedagog PWST. Chwali też płytę, na której Hanka jest profesjonalna w najlepszym tego słowa znaczeniu; nie popisując się, używa rzemiosła w nienachalny sposób, jednym dźwiękiem, zwrotem melodycznym pokazując, na co ją stać. Tworzy muzykę prostą, a momentami wyrafinowaną.

_– _Pisząc piosenki, staram się nie myśleć, czy są jednorodne. Cieszę się, że są! Bo zdarzyło mi się siedem miesięcy, kiedy nie napisałam ani jednej. A potem powstało pięć w ciągu tygodnia – mówi Hanka. Uzbierało się tych utworów nowych, radośniejszych i to ją cieszy, bo bardzo chciałaby być jak Nohavica – bez udziwnień śpiewać o sprawach ważnych, dawać ludziom wytchnienie, a przede wszystkim dużo radości.

– Tu cosik muśis, Hanka na wesoło dorucić, bo ludziy bedom godać: Jezusicku! Coze ta baba telo smynci?! – przechodzi nagle na gwarę, przywołując czas kompletowania materiału na płytę.

„Znachorka” zawiera kilka piosenek poważniejszych. Jak mówiąca o śmierci „Do syta”. – Wśród moich przyjaciół mam kilka dużo starszych ode mnie osób. Często myślę o tym, co będzie, kiedy mi ich zabraknie. __

Takie myśli to także efekt pracy z ludźmi niepełnosprawnymi, która zrodziła refleksje o cierpieniu, niedołężności, a więc i śmierci. Było to dopełnienie studiów z pedagogiki, z której rok temu uzyskała magisterium. Religioznawstwo zostawiła. Nie bez żalu, ale świadomie, żeby nie robić wszystkiego po łebkach.

Jest na płycie i przejmujące wyznanie „Matulu”, przy którym niejeden słuchacz się wzrusza, a i wykonawczyni uroniła łzy – może nie rzęsiste, ale czyste – gdy niedawno, w obecności ukochanej matuli, śpiewała na dziedzińcu Radia Kraków. Rozgłośni, która „Znachorkę” wydała.

– Praca nad pierwszą płytą to ogromne przeżycie. Cieszę się, że dzięki wspólnemu wysiłkowi Kapeli i Radia nasza muzyka może rozbrzmiewać nie tylko na koncertach, ale także w domach słuchaczy. Radio Kraków towarzyszy mi od najmłodszych lat. To tu, jako ośmiolatka nagrywałam płytę z olczańskim zespołem Mały Giewont. Po kilkunastu latach, w audycji Antka Krupy w eter poszła pierwsza moja dojrzała kompozycja „Janicku mój” . W Radiu poznałam Jarka Śmietanę, który zaprosił mnie do swojego projektu. Tu też wystąpiłam w roli Panny Młodej w radiowej wersji „Wesela”, a od dwóch lat prowadzę swój coniedzielny program „Wieczór panieński”. W Radiu jest mi po prostu dobrze.__

W wydaniu „Znachorki” pomogli fani, dzięki którym płyta została nagrana i dopieszczona w profesjonalnym studio przez nieocenionego realizatora Darka Grelę. – Na pierwszym koncercie za radą przyjaciela uruchomiłam księgę gości. Ludzie wpisują się, zostawiają e-maile i tak powstaje lista sympatyków naszej Kapeli. Gdy ogłosiliśmy, że szukamy środków na płytę, zaczęły odzywać się kolejne osoby. Chcieli pomóc i mieć nasz pierwszy album.__

Teraz „Znachorką” zachwycają się i inni.

– Trochę magii, trochę ziół, trochę kobiecych sztuczek– komentuje tytuł płyty Ewa Kornecka.
Nie chciała góralszczyzny w tytule, bo nie grają muzyki góralskiej. – Ale rezygnować z korzeni nie zamierzam. Nadal będę odwoływać się do gwary i wspaniałych nut podhalańskich, przełamując to Orientem, muzyką świata, improwizacją.

Ma talent. I mnóstwo energii. Także sceniczny wdzięk, poczucie humoru, które ułatwia nawiązywanie kontaktu z ludźmi. I wyrazistą osobowość.

Muniek Staszczyk, zafascynowany piosenkami Hanki, napisał na jej płycie, że jest „oparta w uczciwy sposób na góralszczyźnie, ale zupełnie inaczej, alternatywnie do tatrzańskiej cepelii w sosie tatro-polo”. Że „zostawia łzy i ciarki na plecach”. Będzie się można o tym przekonać jutro podczas recitalu.

***

Ma 27 lat. Wokalistka pisząca piosenki.

Andrzej Seweryn wybrał ją do roli Panny Młodej w reżyserowanej przez siebie radiowej wersji „Wesela”.

Po wydaniu płyty „Znachorka” zbiera w e-mailach pochwały: „Płyta świetna, pełna Twojej niezwykłej energii, wzruszająca, muzycznie zachwycająca, słowa mądre, jestem pod ogromnym wrażeniem” – napisała Monika.

Hanki Wójciak i jej Kapeli będzie można posłuchać jutro o godz. 21 w Pracowni, w Piwnicy pod Baranami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski