Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Haracz od deszczu

Redakcja
Z rynien Twojego domu spływają setki litrów deszczówki? Po wybrukowanym podjeździe do Twojego garażu płyną strużki wody? Wielki dach warsztatów Twojej firmy podczas letniej burzy zamienia się w spienione jezioro? Jeżeli tak, przygotuj się na wydatki! Dłużej nie da się udawać, że odprowadzanie wód opadowych i roztopowych nic nie kosztuje - przekonują przedstawiciele spółek wodociągowo-kanalizacyjnych i postulują wprowadzenie "deszczowych" opłat.

OPŁATY LOKALNE. Czy "problem wód opadowych i roztopowych" doczeka się odrębnej ustawy

Przedstawiciele Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie" (zrzesza spółki wodno-kanalizacyjne z całego kraju) zaproponowali Ministerstwu Infrastruktury "jednoznaczne uregulowanie problemu odprowadzania wód opadowych i roztopowych". Na razie postanowiono zorganizować na ten temat "seminarium" (pod patronatem resortu infrastruktury).
- W trakcie seminarium przeanalizowane zostaną przepisy polskie i europejskie, dotyczące problemu odprowadzania wód deszczowych i roztopowych oraz przedstawiona zostanie koncepcja projektu rozwiązań legislacyjnych - poinformowała nas Teresa Jakutowicz - rzeczniczka resortu. - Decyzja, który resort, środowiska czy infrastruktury, przygotuje stosowny projekt ustawy, nie została jeszcze podjęta - dodała.
Jedno jest pewne - w nowym akcie prawnym - poza sprawami "technicznymi" - zostaną określone sposoby naliczania opłat za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych (podatek "od deszczu").
Podatek od deszczu nie jest nowością. Mieszkańcy kilkudziesięciu mniejszych miast w całej Polsce są obarczeni "deszczowym" haraczem już teraz - na podstawie obowiązujących przepisów (ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków). Płacą "za deszcz" nawet kilka złotych od każdego metra kwadratowego utwardzonej powierzchni posesji.
W lipcu br. taką opłatę wprowadziło pierwsze duże miasto - Poznań. Jednak radni miasta nad Wartą wystraszyli się gniewu wyborców i ustalili na początek bardzo niskie stawki (od 8 do 13 groszy miesięcznie od każdego metra kwadratowego powierzchni dachów i parkingów). Poznaniak posiadający wolno stojący dom przeciętnie zapłaci "za deszcz" złotówkę miesięcznie.
Duże, małopolskie miasta - Kraków, Tarnów i Nowy Sącz - na razie podatku od deszczu nie pobierają. Warto jednak przypomnieć, że deszczowa opłata była przez jakiś czas pobierana w Tarnowie (od marca 2005 do lutego 2006 r.).
- Od 2006 r. przepisy nie zezwalają na pobieranie takiej opłaty w przypadku kanalizacji ogólno-spławnej - wyjaśnia powody rezygnacji z deszczowego podatku dr Tedeusz Rzepecki, prezes Tarnowskich Wodociągów. Dodajmy, że obecnie pobierane w niektórych miastach opłaty dotyczą systemów kanalizacji opadowej, a więc takiej, która nie odprowadza wody do oczyszczalni, lecz bezpośrednio do cieków wodnych.
- Nie unikniemy wprowadzenia deszczowych opłat - przekonuje tymczasem prezes Rzepecki, który jest też szefem zespołu ds. wprowadzenia zmian legislacyjnych przy Izbie Gospodarczej "Wodociągi Polskie". - Nie można dłużej udawać, że odprowadzanie wód opadowych i roztopowych nic nie kosztuje - tłumaczy.
Podobnego zdanie jest Janusz Adamek, prezes zarządu spółki "Sądeckie Wodociągi". - Musimy pamiętać, że taka opłata dotyczyć będzie przede wszystkim firm mających duże powierzchnie dachowe i parkingowe, np. sklepy wielkopowierzchniowe. Także zarządcy dróg powinni płacić za odprowadzanie wód opadowych - wyjaśnia prezes "Sądeckich Wodociągów". Dr Tadeusz Rzepecki, szef "Tarnowskich Wodociągów", dodaje, że system opłat "za deszcz" powinien zmobilizować właścicieli posesji do zorganizowania "małej retencji" - w przypadku domów jednorodzinnych byłby to system odprowadzania deszczówki do zbiorników, które służyłyby np. podlewaniu ogrodów w bezdeszczowych okresach roku. Właściciel posesji z takim systemem mógłby wnioskować o zwolnienie z podatku "od deszczu".
Czy krakowianie powinni się bać wprowadzenia podatku "od deszczu"? - W obecnej sytuacji nie ma takiej potrzeby i w najbliższych latach tego nie planujemy - mówi wprost Piotr Ziętara, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Krakowie. - Dzięki inwestycjom poczynionym w odpowiednim czasie problem wód opadowych mamy rozwiązany i nie musimy natychmiast obarczać mieszkańców nowymi opłatami - Piotr Ziętara wyjaśnia, że chodzi przede wszystkim o oczyszczalnie w Płaszowie, która przyjmuje około 200 tys. metrów sześciennym wody do oczyszczenia na dobę, podczas gdy może przyjąć nawet 600 tys. metrów sześciennych.
- Nasze oczyszczalnie radzą sobie z wielkim przypływem podczas gwałtownych opadów - deklaruje Piotr Ziętara, jednak zwraca uwagę, że problem opłat za oprowadzanie wód opadowych i roztopowych będzie powracał.
- Nowoczesne systemy kanalizacyjne są coraz bardziej zamknięte - dotyczy to szczególnie kanalizacji sanitarnej. Takie ścieki idą w całości do oczyszczalni, a budowa i eksploatacja oczyszczalni kosztuje. Odprowadzanie wód opadowych musi więc być uregulowane odrębnie, a na razie część wody deszczowej trafia do tzw. kanalizacji ogólno-spławnej - tłumaczy.
Jacek Świder
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski