18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harry Potter urodził się nad Wisłą

Redakcja
Zdjęcie z archiwum Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej
Zdjęcie z archiwum Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej
W opowiadaniach, które od 1972 roku pojawiały się na łamach wychodzącego w Krakowie tygodnika "Życie Literackie", postać Harry'ego Pottera stworzył Jan Rostworowski, polski poeta i prozaik, który połowę życia spędził w Wielkiej Brytanii. Według niego Harry Potter to nie mały czarodziej, a... 17-letni sklepikarz, którego rodzice mieszkają "o rzut kamieniem". Jego telefon "nie dzwoni, tylko ćwierka jak ptak". W tekstach pojawiają się nawet klątwy, ale to wciąż za mało, by nazwać go "małym czarodziejem", który stał się bohaterem książek J.K. Rowling. Tym niemniej zbieżność jest zastanawiająca...

Zdjęcie z archiwum Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej

LITERATURA. Czy J.K. Rowling znała zapomniane i właśnie odkryte opowiadania Jana Rostworowskiego, zatytułowane po prostu "Harry Potter"?

Cykl powieści o Harrym Potterze opisuje przygody, jakie młody czarodziej przeżywa w ciągu sześciu lat edukacji w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie oraz rok po jej przerwaniu. Autorka wyznała, że seria pojawiła się w jej głowie w niemalże pełnej postaci podczas podróży pociągiem.

Pierwsza książka, "Harry Potter i Kamień Filozoficzny", wydana została w roku 1997 (w Polsce 2000), lecz jej akcja rozgrywa się w roku 1991. Kolejne części zaczynają się przed rozpoczęciem roku szkolnego i kończą na początku kolejnych letnich wakacji. Autorka szczegóły swoich książek pozostawiała w tajemnicy, podając jedynie lakoniczne informacje dotyczące kolejnych tomów serii. Także wydawcy na całym świecie zabraniali rozpowszechniania książek przed premierą, zobowiązując recenzentów i swoich pracowników do zachowania fabuły w tajemnicy, co oczywiście podsycało zainteresowanie. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Seria o Harrym Potterze odniosła sukces komercyjny na całym świecie, została nawet zaliczona do najważniejszych wydarzeń współczesnej popkultury. Książki przetłumaczono na ponad pięćdziesiąt języków oraz sfilmowano. Fascynacja światem Harry'ego Pottera zyskała nawet własną nazwę - potteromania.

- Wiem, że to działa na wyobraźnię, ale po zapoznaniu się z treścią opowiadania Rostworowskiego muszę przyznać ze smutkiem, że nie ma ono nic wspólnego z książkami Rowling. Zgadza się tylko imię i nazwisko - Harry Potter. To oczywiście dużo, ale tylko na pierwszy rzut oka. Musimy sobie bowiem zdawać sprawę, że to imię i nazwisko w krajach anglojęzycznych bardzo popularne. Może nie taki nasz Jan Kowalski, ale już nad Nowakiem bym się zastanawiał - mówi Mariusz Zawiślak, socjolog zajmujący się zagadnieniami popkultury.

Jak zaznacza syn Jana Rostworowskiego, Bogusław, postać z opowiadań jego ojca jest autentyczna, a imię i nazwisko Harry Potter to zniekształcona wersja polskiego nazwiska. Nawet w tekście pojawia się stwierdzenie, że to "zapewne po naszemu Heniek Garncarz". - Jakiekolwiek podejrzenie o plagiat byłoby totalną bzdurą. To opowiadanie nigdy nie było tłumaczone na język angielski, więc pani Rowling nie mogła go znać. Chyba że jest z - powiedzmy - żydowskiej rodziny o polskich korzeniach. Ale to po prostu zbieg okoliczności, choć miło mi, że przy okazji znów przypomniano o moim ojcu - mówi Bogusław Rostworowski, takoż poeta.

Przypomnijmy, że brytyjska pisarka kilkakrotnie stawała przed sądem oskarżona o plagiat. Roszczenia wysunęli m.in. Dmitrij A. Jemec, rosyjski autor bajek dla dzieci, a także Paul Allen, powiernik majątku nieżyjącego już pisarza Adriana Jacobsa, który twierdził, że czwarta część przygód nastoletniego czarodzieja i jego przyjaciół, "Harry Potter i Czara Ognia", stanowi w dużej części plagiat mało znanej książki "The Adventures of Willy the Wizard" ("Przygody czarodzieja Willy'ego"), napisanej właśnie przez Jacobsa. W obu przypadkach sprawę załatwiono polubownie. - Te książki są pełne rozmaitych nawiązań, odwołań, kontekstów. To jest zresztą ich wartość. Natomiast nie sądzę, by pani Rowling, której książki wydawała nasza oficyna, znała opowiadania Rostworowskiego - zaznacza Marcin Walkowiak z wydawnictwa "Media Rodzina".

Łukasz Gazur

[email protected]

Źródło: Maciej Mazur reporter telewizji TVN, Małopolska Biblioteka Cyfrowa

Na drugiej stroniefragmenty opowiadaniaJana Rostworowskiego "Harry Potter"

Jan Rostworowski "Harry Potter" (fragmenty)

Nazywa się Harry Potter, po naszemu zapewne Heniek Garncarz. Czasami mówię do Harrego "Wiesz? Ale balonem im leci budowanie tego domu naprzeciwko. Późna jesień, a oni ciągną dach, nic się nie boją, że im napada, bo całość mają przykrytą plastykiem"... "O, tak", odpowiada Harry Potter. Czasami mówię "Wybacz, Harry, nie mogłem ci dzisiaj przywieźć tej oryginalnej krakowskiej importowanej, bo w Polsce zrobiło się teraz frontem do konsumenta i sami więcej zjadają, a odbyt zagraniczny ograniczony. Tak w każdym razie tłumaczył mi hurtownik, a on chyba wie. Ale ta kiełbasa, którą tu dzisiaj masz, krakowska miejscowa, wcale nie taka ostatnia, cenę trzyma niższą i w ogóle musisz sobie dać radę". "O, tak", odpowiada Harry Potter. Albo znów mówię do Harrego, patrząc na nieziemskie różowości reklamy zachwalającej duński boczek, "Widziałeś kiedy taki kolor na szynce? Nie widziałeś. A on jest, bo się zamarzył temu, co to malował, a potem marzy się tym, którzy ten boczek kupują na śniadanie i to jest cholerna siła, to marzenie. Bez niego - powiedzmy - kto by tam żonę na zawsze sobie brał? Tak to - powiadam - sztuka działa na życie, nadbudowa figlami miglami ugniata sobie bazę, na co skrzywiłby się marksista". "O, tak", odpowiada Harry Potter. Czasami jeszcze odpowiada "O, nie", powiedzmy, kiedy pytam, czy się na mnie nie gniewa, że zapomniałem, no po prostu zapomniałem, przywieźć mu pięciolitrową bańkę polskich ogórków marynowanych firmy Krakus. (...)

Harry Potter jest bardzo młody, wygląda na siedemnastkę, a może przypadkiem ma o dwa lata więcej. Jest drobny, uczesany w grzywkę koloru piasku, z rudawym połyskiem, kiedy patrzeć pod światło. I ma rysy tak delikatne, że prawie jakby pomyślane, a nie zrobione przez ojca i matkę. Ci rodzice Harrego są zresztą zaraz obok, mieszkają o rzut kamienia, ojciec raczej mdły, matka młoda jeszcze, jak to się mówi kobieta na chodzie, mieszanka, z zaskakująco gotycką twarzą na barokowym ciele, ale z myślą zupełnie pojedynczą, którą jest los Harrego. (...)

Mogłem był oczywiście zapytać Harrego, czy ta dziewczynka okrakiem między ladą i półką kiwająca się w długich włosach, kiedy dzieciom podaje lizaki, to jego młodsza siostra, albo ta młoda osoba odważająca ryż w torebkach to jego szkolna koleżanka, albo może coś; ale nigdy się nie spytałem, tak jak zapytałbym się zaraz tej świni, jego poprzednika, tego knura utytłanego w sosie chrzanowym, tę kosę na pieniądze , która by sobie skórę na jądrach dała wygarbować na portmonetkę, jego bym się zapytał, kolegi ze Skolego, gdzieśmy razem, w majtkach po kolana, pisali gwoździem na drzwiach "przy Krysi nam nie wisi", spytałbym się tego brata mojego od wchodzenia od tyłu, do forsy, do urzędniczki, do nieba, oj, nie krępowałbym się zapytać pana P, z którym razem puste miejsca pomiędzy Bogiem, Honorem i Ojczyzną zapychało się czym wlezie, ile wlezie, jemu bym, z lewym udem do przodu, pod niską chmurą wiszących salcesonów i kiszek, w łechtaniu kopru, z grochem między palcami, już ja bym jemu, lekko tracąc worek, słowo zasunął, spytałbym się, gorzej, rozpytałbym się rozchylając i śliniąc wątpliwości, wodząc palcem po nabrzmiałych pęknięciach znaczeń i posapując, że to jeszcze nie to, z kija bym mu wypuścił, ja bym do niego jak wół do karety, aż by strzymać już nie mógł i zacząłby się pruć, ale by mi się pruł, gębą, oczami, wszystkim wyszłaby z niego jego świńska odpowiedź, a ja bym to na palec nabrał i przez płot majdnął. (...)

Co by tu jeszcze więcej, kiedy więcej nie ma? Czy zawracając i odjeżdżając przysięgać mam, że "jak Boga kocham"? Albo, że może mijając gospodę Esk, z jej najwierniejszą Wyborną Kurewką, mam złożyć uroczyste słowo honoru ? Ależ oczywiście, że jeszcze bardzo długo potem, ludzie w miasteczku, gdy przyjdzie im dzielić mozolnie czas na cząstki, albo jakieś malutkie wydarzenie odnosić do dużego, żeby się to małe nie zapodziało, albo kiedy spojrzą, ot tak sobie, na zegar i będzie nieuchronnie za kwadrans dwunasta, że w takich chwilach przystawania, od których nazywamy potem cały nasz bieg, będzie się zawsze zaczynało od: "Gdy Harry Potter był jeszcze między nami...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski