Krakowski mistrz muaythai zapewnił wygraną Polsce
Wygrana krakowianina Rafała Simonidesa z Nikitą Muratowem przesądziła o zwycięstwie 4-3 Polski z Białorusią podczas Gali MuayThai (Boksu Tajskiego) we Wrocławiu.
Dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata i ubiegłoroczny mistrz Europy Rafał Simonides (Małopolskie Zrzeszenie MuayThai Raczadam Kraków i Szlachta Sport Mangement) zmierzył się z mistrzem Białorusi, Moskwy i Sankt Petersburga, 18-letnim Nikitą Muratowem. Dla krakowianina była to pierwsza walka po ponad półrocznym pobycie na campie treningowym w Tajlandii i zarazem 23. walka zawodowa w karierze (wcześniej przegrał tylko 2 z nich).
Walka rozpoczęła się nader ostro. Białorusin, wiedząc, że Polak lubi się rozpędzać w późniejszej części starcia, ruszył zdecydowanie do przodu i przez chwilę wydawało się, że ta taktyka przyniesie spodziewany rezultat. Jednak Simonides nie bez powodu uznawany jest za top fightera w swojej klasie wagowej - przyjął ataki Białorusina na gardę, nie cofając się ani o krok, i po początkowym zamieszaniu przeszedł do kontrataku. Druga runda to dominacja krakowianina. Jak jego rywal wytrzymywał potężne uderzenia łokciem na głowę - tego nie wie nikt. Pomimo nieustającego gradu ciosów zadawanych pięściami, kolanami, łokciami i piszczelami Białorusin wytrzymał do gongu. Trzecia runda przyniosła więcej walki w zwarciu. Jednak i w niej Simonides pokazał prawdziwy kunszt wojownika muaythai: szybkie "młynki" kończone kolanami i dużo uderzeń łokciami, które są wizytówką krakowianina.
Czwarta runda to dalszy ciąg nieustannej wymiany ciosów. Pomimo przyjęcia ogromnej liczby uderzeń Białorusin raz po raz atakował kombinacjami, które zręcznie były wyłapywane na gardę przez Polaka. W piątej rundzie podczas jednego ze zwarć Polak doznał kontuzji barku i wydawało się, że przy przytłaczającej jego przewadze przegra przez TKO. Krakowianin pokazał jednak wielką wolę walki i mimo praktycznie nieruchomej ręki stanął dalej do pojedynku. Kibice na stojąco skandowali: "Polska, Polska, Rafał, Rafał". _Krakowianin wzmógł siłę ataków, co chwilę wcześniej wydawało się niemożliwe. I ostatecznie zwyciężył na punkty, ustalając wynik drużynowy na 4-3 dla Polski. Po zakończonej walce przyjął zasłużone gratulacje od VIP-ów. Pierwszym z nich był wiceminister sportu Radosław Parda.
Gala była zorganizowana bardzo sprawnie, nie było nieprzewidzianych przerw, a te zaplanowane były wypełnione pokazami fitnessu, kata i capoeiry. Była też fantastyczna oprawa muzyczna i profesjonalne wejście zawodników na ring.
-Wkażdej rundzie przeważałem. Wykonywałem kombinacje: łokieć -kolano. Przeciwnik był bardzo wytrzymały, twardy, ładnie się bronił. Obiłem mu jednak nogę. Był liczony pociosie kolanem na___głowę. Sam mam zbity łokieć, ale to efekt moich uderzeń - powiedział nam krakowski mistrz muaythai. (FIL)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?