Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hat trick Frankowskiego

Redakcja
Runda wstępna Pucharu UEFA: Wisła - Żeljeznicar 3-1 (1-1)

1-1 Muharemović 35 min.

 1-0 Frankowski 25 min.
 2-1 Frankowski 54 min
 3-1 Frankowski 59 min.
 Żółte kartki: Kosowski, Niciński, Moskalewicz z Wisły, Biscević, Mulalić, Geca, Alihodzić, czerwona kartka: Biscević 76 min. Sędziował Borovilos z Grecji, widzów 8 tys. Pierwszy mecz 0-0, awans Wisły.
 Wisła: Sarnat - Głowacki, Moskal, Baszczyński - Marek Zając (82 Pater), Czerwiec (79 Żurawski), Niciński, Kulawik, Kosowski (86 Sosin) - Frankowski, Moskalewicz.
 Żeljeznicar: Guso - Biscević, Mulalić, Geca (69 Garcević), Alihodzić - Ihtijarević (66 Rodonja), Joldić, Adżem, Mesić - Muratović, Muharemović.
 W swoim 30. występie w europejskich pucharach Wisła pokonała Żeljeznicar Sarajewo 3-1, co wobec remisu w pierwszym meczu 0-0, dało krakowianom awans do rundy zasadniczej Pucharu UEFA.
 Był to awans zasłużony, bowiem w przekroju dwóch spotkań krakowianie byli zespołem lepszym. Trener Orest Lenczyk nieco zmienił ustawienie ataku, partnerem Frankowskiego był Moskalewicz.
 Wisła zaczęła ostro, dwukrotnie po mocnym dośrodkowaniach gorąco było pod bramką dwumetrowego Guso. Ale bez efektu bramkowego. Goście grali schowani za podwójną gardą, w tyle operowało praktycznie 5 obrońców, w środku pola 3 pomocników, z przodu tylko para: Muratović - Muharemović.
 W 7 min prawą stroną uciekł Ihtijarević, ale z kąta strzelił obok słupka. Wisła atakowała, ale jakoś nie mogła rozmontować obrony rywala. W 25 min było jednak 1-0 dla krakowian, Frankowski wykorzystał nieporozumienie między stoperem Mulaliciem i bramkarzem Guso i posłał piłkę do siatki.
 Teraz przez 10 minut obserwowaliśmy Wisłę grającą szybko, dynamicznie. W 30 min po rzucie rożnym bitym przez Czerwca, Marek Zając z paru metrów od bramki nie trafił w piłkę. W 32 min po świetnym podaniu Czerwca, sam przed bramkarzem Guso znalazł się Niciński, ale po jego strzale piłka o 20-30 cm minęła słupek.
 W 35 min padło nieoczekiwane wyrównanie, Muratović zagrał piłkę do kapitana zespołu Muharemovicia i ten mocnym strzałem z 13 m
(z interwencją nie zdążył Głowacki) strzelił koło samego słupka. W 36 min znowu po doskonałym podaniu Czerwca, z paru metrów strzelał głowa Niciński, piłka trafiła w poprzeczkę.
 Po przerwie Wisła ruszyła do ataków. W 51 min Frankowski przymierzył w prawy róg, piłka odbiła się od jednego, potem od drugiego słupka i wpadła w... ręce bramkarza.
 Ale w 54 min było 2-1 dla Wisły. Kosowski ni to strzelał, ni podawał strzelał z lewej strony, piłka trafiła pod nogi nie obstawionego Frankowskiego, który nie zmarnował szansy. Goście protestowali, że Frankowski był spalony, powtórka z wideo pokazała, że gol padł prawidłowo.
 W 59 min Frankowski
po raz trzeci wpisał się na listę strzelców, podającym w "uliczkę" był Czerwiec, "Franek" ograł bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki.
 Ta bramka praktycznie rozstrzygnęła losy spotkania. Goście próbowali atakować, ale nie potrafili stworzyć dogodnych sytuacji. W 75 min rajd Moskalewicza w ostatniej chwili obrońcy Sarajewa zablokowali na róg.
 W 76 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał obrońca gości Biscević. To ostatecznie przesądziło sprawę awansu. Wisła, choć miała przewagę jednego gracza, nie kwapiła się już do bardziej energicznych ataków, goście tylko raz poważnie zagrozili bramce gospodarzy, było to już w przedłużonym czasie gry, z bliska strzelał pod poprzeczkę Prepoli, ale Sarnat znakomitą robinsonadą wybił piłkę na róg.
 Wisła szczególnie fragmentami w II połowie zagrała dobry mecz. Miała wczoraj trzech wyróżniających się graczy: napastnika Frankowskiego (strzelić trzy gole w pucharach to duży wyczyn), świetnie rozgrywającego piłki Czerwca i bardzo walecznego, i bojowego, czasem aż za bardzo, stąd żółta kartka) Nicińskiego. Trochę błędów popełniła defensywa, a zwłaszcza obaj boczni obrońcy.
 Sarajewo to solidna drużyna, ale bez błysku. Słabszy dzień miał reprezentacyjny bramkarz Guso, ponosi winę za pierwszego gola.
 Kogo życzyć Wiśle w I zasadniczej rundzie Pucharu UEFA? Trener Orest Lenczyk chce mocnego rywala. Może trafi się krakowianom Inter Mediolan?

Andrzej Stanowski

Opinie trenerów

Durbuzović: - Za dużo błędów

 Trener Sarajewa Hajrudin Durbuzović: - Serdecznie gratuluję krakowianom awansu i życzę sukcesów w następnej rundzie Pucharu UEFA. Wiedzieliśmy, że Wisła do dobrej klasy zespół, umiejący grać w piłkę. Na gorąco mogę powiedzieć, iż popełniliśmy za dużo prostych błędów. Nie powinniśmy byli stracić tyle goli. Nie tak miała wyglądać nasza gra w obronie. Nasi obrońcy źle ustawiali się, wcale nie mieli grać na pułapki ofsajdowe, jak to może wyglądało z trybun. Po prostu trzy razy pomylili się.

Lenczyk: - Czekam na markowy zespół

 Trener Wisły Orest Lenczyk: - Momentami graliśmy bardzo dobrze, momentami dobrze, ale były też okresy nerwowej gry naszego zespołu. Gola straciliśmy po naszym ewidentnym błędzie. Nie widzę zawodnika, do którego mógłbym wnosić dzisiaj duże pretensje. Chwała strzelcowi trzech goli Frankowskiemu, ale chwała też tym, którzy dobrze podawali, harowali na całym boisku i robili wszystko, aby nie dopuścić do nerwowej końcówki. Zgadzam się z opinią, że w obu zespołach nieco słabiej zagrały defensywy. W naszym zespole błędy rywala świetnie wykorzystał Frankowski.
 Kogo z drużyny gości chciałbym widzieć w naszym zespole? Na pewno dobrym graczem jest Muratović, waleczny, przebojowy, umiejący rozegrać piłkę.
 Kogo chciałbym dzisiaj wylosować? Przed 25 laty jako młody trener marzyłem o Realu Madryt. Teraz chciałbym, żeby przyjechał do nas markowy zespół, który pokazałby światowy futbol w Krakowie.

(AS)

Tomasz Frankowski

Od czasu do czasu...

 Trzy gole Tomasza Frankowskiego zapewniły Wiśle awans w Pucharze UEFA. Nic dziwnego, że był najbardziej rozchwytywanym piłkarzem po meczu.
 - Czym zaskoczyli Was zawodnicy Zeljeznicara?
 - Niczym. Wiedzieliśmy, że potrafią grać dobrze z krótkiej piłki. Szybko strzelona bramka w 25. minucie sprawiła, że nadszedł moment, w którym możemy cofnąć się i zagrać z kontry.
 - Jak zareagowaliście po utracie bramki?
 - Na pewno był moment dekoncentracji. W szatni, podczas przerwy, panowała też ponura atmosfera. Ale wiedzieliśmy, że mamy 45 minut na zdobycie zwycięskiej bramki. Podbudowywaliśmy się nawzajem. Trzeba było zaprezentować maksimum umiejętności, żeby przejść do następnej rundy.
 - Dobrze układała się Panu współpraca z kolegami?
 - I Olek Moskalewicz do mnie dochodził. I Rysiek Czerwiec. A po bokach Kamil Kosowski i Marek Zając dobrze ze mną współpracowali. Może gra nie była jakaś rewelacyjna, ale na pewno skuteczna. Szczególnie w moim wykonaniu, bo Grzesiek Niciński też miał dwie sytuacje, lecz ich nie wykorzystał.
 - Instynkt strzelecki Pana nie zawiódł.
 - Zdarza się od czasu do czasu. Może za trzy miesiące znów zdobędę trzy bramki.
 - To rzadki przypadek, by piłka odbiła się od jednego słupka, od drugiego i wyszła w pole.
 - Było podobnie jak z Pogonią Szczecin.
 - Najwięcej kontrowersji wywołał drugi gol. Był spalony czy nie? A może zagrał Pan ręką?
 - Nie mówię, że nie. Nie pamiętam jak to było. Naprawdę nie wiem. Jestem od tego, żeby przyjąć piłkę i strzelić.
 - Kogo chciałby Pan wylosować?
 - Jakąś łatwiejszą drużynę, na poziomie Zeljeznicara. Nie chciałbym wpaść na Inter czy Porto.

(SAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski