Logo bukmachera na banerze w Rynku Głównym w Krakowie aż bije po oczach Fot. Michał Klag
- Do końca lutego naczelnicy urzędów skarbowych wszczęli pięćdziesiąt postępowań przygotowawczych, w tym pięć dotyczy stadionów sportowych - mówi nam Sylwia Stelmachowska z Wydziału Prasowego Ministerstwa Finansów.
Ostatni przypadek, którego nie uwzględnia powyższa statystyka, związany jest z marcowymi meczami piłkarskiej ekstraklasy, gdy banery z logo firmy organizującej zakłady wzajemne pojawiły się w obiekcie Polonii Warszawa. Działacze tłumaczą, że nie zlecili reklamy wyświetlonej na banerze elektronicznym i sami są zaskoczeni, że firma, która je obsługuje, postawiła klub w trudnej sytuacji.
Kilkanaście dni wcześniej władze Vive Kielce, klubu piłki ręcznej, podjęły decyzję w pełni świadomie. Przystępując do międzynarodowej rywalizacji, wszystkie kluby podpisują umowy, w których zapewniają, iż będą stosować się do zaleceń Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. Jednym z wymogów jest ustawienie wokół boiska banerów reklamowych, na których widnieje nazwa głównego sponsora rozgrywek. Traf chciał, że była to firma bukmacherska bet-at-home, ta sama, która zawiesiła wykonywanie kontraktu z Wisłą Kraków i była sponsorem zawodów o Puchar Świata w Zakopanem. I tak jak organizator zawodów w skokach narciarskich, który umieścił logo sponsora na numerach startowych zawodników, tak w Vive Kielce zdecydowano, że banery pojawią się w trakcie meczu Ligi Mistrzów. Gdyby klub tego nie uczynił, najprawdopodobniej zostałby wykluczony z rozgrywek.
- Izba Celna w Kielcach wszczęła postępowanie karne powołując się na artykuł 110 a par. 1 i 2 kodeksu karnego skarbowego - informuje nas rzecznik prasowy izby Mariusz Lewandowski. Ów paragraf głosi, że za prowadzenie zakazanej reklamy lub promocji albo informowanie o sponsorowaniu wbrew przepisom ustawy o grach hazardowych lub za czerpanie korzyści z takich działań, grozi grzywna w wysokości od 10 do 720 stawek dziennych, czyli maksymalnie do 12 643 200 złotych (wysokość stawki to od 43,90 do 17 560 zł).
Mimo wszczęcia postępowania przez celników, w ostatnią niedzielę Vive Kielce ponownie naruszyło ustawę, ustawiając banery z zakazanym logo podczas drugiego meczu Ligi Mistrzów. - To odrębny czyn, dlatego zajmiemy się nim w kolejnym postępowaniu - mówi Lewandowski.
Reagując na złamanie prawa, kieleccy celnicy poszli śladem Izby Celnej w Nowym Targu, która od stycznia prowadzi postępowanie w sprawie naruszenia przepisów przez Tatrzański Związek Narciarski. To była pierwsza w Polsce, precedensowa sprawa, lecz nadal nikomu nie postawiono zarzutów. - Trzeba zebrać dowody, przesłuchać wielu świadków. To trudne postępowanie. Nadzór nad nim sprawuje prokuratura w Zakopanem. Izba ma trzy miesiące na zakończenie postępowania, ale w uzasadnionych przypadkach może ono zostać przedłużone o kolejne trzy miesiące - mówi nam Renata Listwan-Pach z zespołu prasowego Izby Celnej w Krakowie. Jeśli zarzuty zostaną sformułowane, a prokuratura zatwierdzi ustalenia izby, sprawa trafi do sądu. I sąd będzie decydował, czy ukarać organizatorów, a jeśli tak, to ustali wysokość grzywny.
Siatkarze Delekty jeszcze w styczniu grali z logo Betsafe.com na plecach, a prokurent sportowej spółki, Janusz Zacniewski, tłumaczył, że klub czeka na zamówioną ekspertyzę prawną. Wkrótce potem inkryminowane logo zniknęło z koszulek i strony internetowej klubu.
By nie narazić się Ministerstwu Finansów, umowy sponsoringowe z firmami bukmacherskimi zawiesiły także dwa czołowe kluby piłkarskiej ekstraklasy. Z koszulek Wisły Kraków zniknęła nazwa bet-at-home, a w jej miejsce wróciło logo właściciela klubu z Reymonta, Tele-Foniki. Lech usunął BetClick, wprowadzając na koszulki slogan "Przez życie i wiarę w Lecha".
Na początku marca została także zawieszona umowa, jaką Unibet zawarł z I ligą piłkarską.
Poznaniacy odgrażają się, że jeśli dojdzie do zerwania 3-letniej umowy, zawartej zanim ustawa została uchwalona, pozwą skarb państwa o odszkodowanie za poniesione straty.
Ustawodawca, uchwalając nowe przepisy, nie zapisał w nich bowiem vacatio legis, a więc okresu dającego czas na dostosowanie się podmiotów gospodarczych do nowej sytuacji. Tym samym postawił je w kłopotliwej sytuacji, gdyż miały one tylko kilka tygodni na znalezienie nowych sponsorów (ustawa została uchwalona 19 listopada 2009 r., a weszła w życie 1 stycznia 2010 r.). Prawnik Lecha Jacek Masiota tłumaczy, że w związku z tym klub został pozbawiony możliwości wywiązania się ze świadczeń, do których zobowiązał się w długoterminowej umowie. To samo dotyczy Wisły, której prawnicy nie chcą publicznie komentować zaistniałej sytuacji.
Nieoficjalnie piłkarscy działacze sugerują, że zaskarżą ustawę do trybunału w Strasburgu jako niezgodną z prawem unijnym we fragmencie dotyczącym swobodnego przepływu kapitału i usług. Wcześniej jednak na jej temat mają wypowiedzieć się sędziowie trybunału Konstytucyjnego, bo do nich skierował nowe przepisy prezydent RP. Na rozstrzygnięcie trybunału czekają również celnicy i dlatego będą maksymalnie wydłużać czas prowadzonych postępowań wyjaśniających.
Werdykt będzie miał wielkie znaczenie dla organizatorów żużlowej Grand Prix z Leszna, Bydgoszczy i Torunia. Jednym ze sponsorów cyklu jest bowiem firma Tobet należąca do Nordic Gambing Group. W Polsce nowe prawo zakazuje umieszczania logo funkcjonującej z maltańską licencją firmy na plastronach i motocyklach żużlowców oraz na banerach i bandach wokół toru. Żużlowi działacze nie zamierzają powielać zachowania organizatorów z Zakopanego i Kielc, co oznacza, że główny sponsor rozgrywek nie uzyska ekspozycji, za którą zdążył zapłacić organizatorowi cyklu, IMG World i BSI Speedway. Leszek Tillinger, działacz z Bydgoszczy, obawia się jednak, że przestrzeganie prawa narazi organizatorów na sankcje ze strony Anglików, którzy mogą domagać się odszkodowania, a nawet zerwać umowę. To by oznaczało, że zawody GP znikną z polskich torów w 2011 roku. Dla obu stron byłoby to poważną stratą, bo za prawa do organizacji cyklu GP firmy IMG i BSI płacą Międzynarodowej Federacji Motocyklowej milion dolarów rocznie. Nie ma możliwości odzyskania tych pieniędzy bez udziału polskich organizatorów, którzy gwarantują największą publiczność i zainteresowanie mediów.
Wygląda więc na to, że przeforsowana w pośpiechu ustawa postawiła środowisko sportowe w kłopotliwej sytuacji. Jednak wbrew bezkrytycznie powtarzanym przez niektóre media argumentom, polski sport nie jest uzależniony od bukmacherów. Budżet siatkarskiej drużyny Delekta Bydgoszcz wynosi 4,5 mln zł, a firma betsafe.com przekazywała klubowi niespełna 500 tys. zł. Umowy Wisły i Lecha opiewają na 2-3 mln złotych rocznie, co stanowi najwyżej 5-7 procent ich budżetów. Podobną kwotą wspierała reprezentację firma Expect.com. Według prasowych doniesień Unibet płacił 18 klubom I ligi (zaplecze ekstraklasy) 7,5 mln zł rocznie, lecz Grzegorz Kita, prezes agencji Sport Management Polska, bardzo powątpiewa w prawdziwość tych danych. - Sądzę, że kwota jest o połowę mniejsza - mówi. Zdaniem Kity pozyskane od bukmacherów pieniądze to "kropla, a nawet część kropli w morzu potrzeb polskiego sportu". Na dodatek dotyczy niewielu podmiotów.
Gdy ustawa zaczęła obowiązywać, szacowano w mediach, że firmy prowadzące hazard w internecie wydawały na sponsoring sportowy w Polsce 50 mln zł rocznie. W ostatnich dniach można było już przeczytać o kwocie dwukrotnie wyższej! Poproszony przez nas o oszacowanie rzeczywistych korzyści, jakie polski sport wynosił ze współpracy z bukmacherami Wojciech Trzaska, ekspert branży bukmacherskiej z iGamingPromotion, uważa, że możemy mówić o kwocie 15-20 mln zł rocznie.
Niemniej, problem istnieje, bo niektórym klubom trudno będzie znaleźć w to miejsce inne źródła finansowania. Wiceminister finansów i szef Służby Celnej Jacek Kapica podsuwa rozwiązanie. Jego zdaniem wystarczy, że firmy bukmacherskie zarejestrują spółki w Polsce i w naszym kraju zaczną organizować zakłady wzajemne, a co za tym idzie u nas płacić podatki. Tak jak firma Fortuna, jeden ze sponsorów Odry Wodzisław, który legalnie reklamuje się na koszulkach piłkarzy tego klubu. W ustawie hazardowej przewidziano bowiem dla bukmacherów mających zezwolenie Ministerstwa Finansów dozwoloną formę promocji w postaci informowania o sponsorowaniu.
Dopóki firmy z innych krajów nie zdecydują się na takie rozwiązanie, polscy działacze sportowi będą z zazdrością zerkać w kierunku potentatów z lig zagranicznych, którzy czerpią z budżetów reklamowych firm hazardowych pełnymi garściami. Wszak np. Real Madryt za umieszczenie na koszulkach piłkarzy loga bwin.com otrzyma w ciągu czterech lat od 60 do nawet 100 milionów euro!
Transmisje z meczów ligi hiszpańskiej z udziałem Realu przeprowadza w Polsce stacja Canal Plus. Swą ofertę reklamuje m.in. na banerach umieszczonych w najbardziej eksponowanych miejscach w całym Krakowie. Na pierwszym planie znajduje się Cristiano Ronaldo z bijącym po oczach logo na koszulce. - Nie znam tych reklam, ale jeżeli istnieje podejrzenie naruszenia przepisów, to powinno być wszczęte postępowanie przygotowawcze. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie, więc jeśli reklamy pojawią się w kilku miastach, to w każdym z nich naczelnicy urzędów skarbowych będą badać sprawę osobno - mówi Sylwia Stelmachowska z Ministerstwa Finansów. I przyznaje, że może się zdarzyć, iż w jednym mieście celnicy zareagują, a w innym nie.
Kolejny dylemat zafundowany przez ustawodawcę dotyczy tzw. ambasadorów firm, którzy użyczają swego wizerunku do reklamy zakładów wzajemnych w internecie. Chodzi o tak znane postaci jak były piłkarz Zbigniew Boniek czy komentator sportowy Mateusz Borek.
- Zostały już wszczęte pierwsze postępowania. Jeśli po analizie dokumentów i złożonych zeznaniach, organy celne dojdą do wniosku, że taka osoba czerpała korzyści z reklamy, to postępowanie może zakończyć się skierowaniem sprawy do sądu o ukaranie winnego - wyjaśnia Sylwia Stelmachowska.
KRZYSZTOF KAWA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?