Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Heroizm i obojętność świata

Dawid Golik, historyk, pracuje w Oddziale IPN w Krakowie
Żołnierze 27 Dywizji Wołyńskiej AK
Żołnierze 27 Dywizji Wołyńskiej AK Fot. ze zbiorów IPN
1944. Po przekroczeniu przedwojennych granic kraju przez sowietów na kresach wschodnich zaczyna się akcja „Burza”. Działania Armii Krajowej miały zademonstrować światu istnienie Państwa Polskiego.

Wilno i Lwów miały być największymi miastami wyzwolonymi samodzielnie przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza”. Mimo że walki z wycofującymi się Niemcami trwały na Kresach już od pierwszych tygodni 1944 r., to właśnie zdobycie tych dwóch miast uznawano za kluczowe w politycznej rozgrywce ze Stalinem.

Plan akcji dywersyjnej AK na terenach opuszczanych przez siły niemieckie, który przeszedł do historii jako operacja „Burza”, miał być zwieńczeniem wysiłku zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego w okresie wojny. Zarówno konspiracyjne władze cywilne, jak i wojskowe, od pierwszych dni okupacji zakładały bowiem samodzielne wyzwolenie kraju, które miało nastąpić na skutek ogólnopolskiego powstania. Moment jego wybuchu uzależniano jednak od bliskości sił alianckich, nie biorąc pod uwagę tego, że jako pierwsza do granic przedwojennej Polski zbliży się Armia Czerwona. Kiedy w 1943 r. było jasne, że „wolność” nie przyjdzie ani z zachodu, ani z południa, zdecydowano się na rewizję planów.

Już w lutym 1943 r. w korespondencji między krajem a Londynem znalazły się nowe koncepcje. Komendant główny AK pisał do Naczelnego Wodza: „W wypadku wkroczenia Rosji w pościgu za Niemcami zachodzi konieczność nie równoczesnego powstania całego Kraju, lecz kolejno strefami, poczynając od wschodu. […] Zachodzi konieczność upoważnienia mnie przez Pana Generała do uruchomienia powstania przynajmniej w dwu pierwszych strefach [Wilno i Lwów oraz Białystok, Brześć, linia Bugu i Sanu], bo moment wybuchu związany byłby z faktem wkraczania Rosjan, a nie ze stanem rozkładu Niemców.” Dwa miesiące później, 25 kwietnia 1943 r. ZSRS zerwał stosunki dyplomatyczne z Polską. Skomplikowało to jeszcze bardziej kwestie związane z zachowaniem się AK wobec wkraczających Sowietów. Wystąpienie zbrojne traciło powoli swoją rangę strategiczno-wojskową, stając się raczej walką samych Polaków o rację stanu, powojenne znaczenie kraju oraz granice.

Próbą wyjścia naprzeciw nowej sytuacji była przygotowana przez władze na uchodźstwie „Instrukcja dla Kraju”. Zakładała ona dwa scenariusze wydarzeń, jakie mogły się rozegrać w Polsce. Z jednej strony podtrzymywano możliwość wybuchu uzgodnionego z aliantami powstania, z drugiej jednak brano także pod uwagę zastąpienie koncepcji powstania wzmożoną akcją sabotażowo-dywersyjną przeciw Niemcom, która miała mieć charakter demonstracyjny, a nie strategiczny. Rozkaz do jej realizacji komendant główny AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór” wydał 20 listopada 1943 r.

O polskie Wilno...
Sygnałem do rozpoczęcia „Burzy” było przekroczenie dawnych granic II RP przez wojska sowieckie w styczniu 1944 r. Wówczas do walki z wycofującymi się Niemcami przystąpiły oddziały AK na Wołyniu, zgrupowane w szeregach 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Wiosną 1944 r., kiedy boje na Wołyniu jeszcze trwały, „Burza” objęła swym zasięgiem również Podole, a później Polesie. Wszędzie dowódcy AK starali się koordynować swoje poczynania z frontowymi jednostkami Armii Czerwonej. Akowcy byli tolerowani przez Sowietów, wykorzystywano ich wiedzę o siłach wroga i znajomość terenu, nie traktowano ich jednak jako gospodarzy ziem, które po 1939 r. Sowieci uznawali za część ZSRS.

Mimo że „Burza” nie zakładała zasadniczo opanowywania terenu i wyzwalania miast z rąk niemieckich, po pierwszych walkach zaczęto rozważać również taki wariant działań. W kwietniu 1944 r. dowództwo Okręgu Wileńskiego AK przedstawiło Komendzie Głównej koncepcje zaatakowania Wilna i opanowania go w chwili, kiedy opuści go Wehrmacht, ale zanim jeszcze dotrą tam oddziały Armii Czerwonej. Plan zajęcia miasta opracował mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, zyskał on też uznanie dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”.

Przedsięwzięciu, w którym miały wziąć udział połączone siły okręgów wileńskiego i nowogródzkie-go, nadano kryptonim „Ostra Brama” – od nazwy bramy w Wilnie, w której znajduje się kaplica z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Pomysł zajmowania znaczących ośrodków miejskich na Kresach i w ten sposób manifestowania polskości tych ziem docenił także naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który w jednej z depesz pisał: „[...] jeżeli przez szczęśliwy zbieg okoliczności, w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych, powstaną szanse choćby krótkotrwałego i przejściowego opanowania Wilna lub Lwowa [...] należy to uczynić.”

Z uwagi na szybkie zbliżanie się frontu siły AK nie zdołały w pełni przygotować się do operacji. Walki o Wilno rozpoczęły się mimo to o świcie 7 lipca 1944 r. Z trzech wydzielonych zgrupowań partyzanckich, które przewidziano do opanowania miasta, na miejsce akcji dotarło tylko jedno. Nie zdołano też zaskoczyć Niemców, którzy wciąż dysponowali dużym garnizonem przygotowującym się w tym czasie do walk z Armią Czerwoną.

Podstawowy warunek powodzenia operacji – a więc wycofanie się sił niemieckich nie został spełniony. Stąd też prowadzone od wschodu i południa natarcia akowców załamywały się w ogniu niemieckiej obrony, wspieranej m.in. przez pociąg pancerny. Paradoksalnie dopiero wraz z nadejściem wojsk sowieckich Polakom udało się osiągnąć pierwsze sukcesy. Większość oddziałów współdziałała w walkach z Sowietami, zdarzały się też jednak pierwsze incydenty – m.in. zmuszono do samorozwiązania 8. Brygadę Wileńską AK.

Walki o Wilno były zażarte, przeradzając się momentami w bój o każdą ulicę. Dopiero 13 lipca 1944 r. wojska Armii Czerwonej i oddziały AK zdołały wyprzeć Niemców z miasta. Wówczas rozpoczęły się „przyjacielskie” na pozór rozmowy oficerów sowieckich z komendantem okręgu AK płk. Aleksandrem Krzyżanowskim „Wilkiem” na temat dozbrojenia oddziałów AK. Z jednego z takich spotkań płk „Wilk” już nie wrócił. Został 16 lipca 1944 r. przez Sowietów aresztowany. Jego los w kolejnych dniach podzieliło ok. 5 tys. jego podkomendnych.

... i polski Lwów
Podobny scenariusz dowództwo AK planowało zrealizować również we Lwowie. Operację zajmowania miasta rozpoczęto jednak dopiero po pierwszym uderzeniu oddziałów Armii Czerwonej 22 lipca 1944 r. Tym razem jednak ciężar walk spaść miał nie na zgrupowania partyzanckie skoncentrowane wokół miasta, lecz na akowców z garnizonu miejskiego, którzy zajmować mieli kolejno wszystkie dzielnice Lwowa. Polacy współdziałali przy tym ze zmotoryzowanymi oddziałami Armii Czerwonej, które nie miały odpowiedniego wsparcia piechoty. W tym czasie wyróżnił się szczególnie 14. pułk ułanów AK dowodzony przez oficera serbskiego kpt. Dragana Sotiroviča „Drażę” – odznaczonego za te walki Orderem Virtuti Militari. Oczyszczanie Lwowa z Niemców i nacjonalistów ukraińskich trwało do 28 lipca 1944 r.

Jeszcze podczas walk o Lwów doszło do pierwszych rozmów komendanta obszaru AK Lwów płk. Władysława Filipkowskiego „Janki” z oficerami sowieckimi. Tak jak na Wileńszczyźnie obiecano Polakom utworzenie ze zmobilizowanych do „Burzy” jednostek AK dozbrojonej przez Sowietów dywizji partyzanckiej. Aby ostatecznie uzgodnić kwestie związane z ujawnieniem struktur podziemia i dalszego współdziałania w walce z Niemcami, płk Filipkowski zgodził się wyjechać na czele delegacji okręgu do Żytomierza, gdzie miało nastąpić spotkanie z Michałem Żymierskim – dowódcą tworzonego przy boku Armii Czerwonej „ludowego” Wojska Polskiego.

Sowieci zażądali natychmiastowego złożenia broni i rozwiązania szeregów AK, a następnie wcielenia żołnierzy podziemia do komunistycznej armii. Na takie warunki polskie dowództwo nie mogło się zgodzić, w związku z czym w nocy z 2 na 3 sierpnia płk. Filip-kowskiego wraz z jego współpracownikami aresztowano i przewieziono do centralnego więzienia NKWD w Kijowie. Na szczęście przed wyjazdem na rozmowy pułkownik pozostawił ostatni rozkaz: „O ile w ciągu kilku dni nie wrócę ze sztabem z Żytomierza, wszystkie struktury organizacyjne Obszaru schodzą do podziemia”. Dzięki temu skala aresztowań była mniejsza niż na Wileńszczyźnie.

Realizowane w ramach akcji „Burza” walki o Wilno i Lwów pomimo heroizmu biorących w nich udział żołnierzy AK nie przyniosły spodziewanych efektów politycznych. Nie zyskały też, na co liczono, wyraźnego oddźwięku na arenie międzynarodowej. Skłoniło to dowództwo AK do rozpoczęcia przygotowań do opanowania kolejnego wielkiego ośrodka miejskiego. Miała nim być Warszawa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski