Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Heros o gołębim sercu

Redakcja
Lennox Lewis, mistrz świata wagi ciężkiej, któremu nigdy nie zapomnimy pozbawienia nas złudzeń co do wielkości Andrzeja Gołoty, odchodzi z boksu. Uczynił to, czego chciała jego matka, Violet.

Lennox Lewis zakończył karierę

   Uściślając, matka chciała tego już 21 czerwca ubiegłego roku, gdy jej syn cudownie uratował się z opresji, jaką było starcie z Witalijem Kliczko (sędziowie przerwali walkę ze względu na kontuzję oka mającego przewagę Ukraińca). Wtedy jednak Lennox, jak to syn, nie za bardzo chciał posłuchać matki i odgrażał się, że jest gotowy stanąć do rewanżu z pretendentem w dowolnym miejscu na ziemi, o każdej porze dnia i nocy. Niestety, były to tylko czcze przechwałki człowieka znanego z powściągliwości do wywoływania jakichkolwiek skandali. 38-letni wielki mistrz, który wsławił się odesłaniem w okolice bokserskiego parteru Evandera Holyfielda i Mike’a Tysona, ma dość.
   Ogłosił to wczoraj, po 14 latach walk w gronie zawodowców, z których przez kilka dzierżył pasy organizacji WBC, WBA, IBF i IBO (z obrony niektórych rezygnował, inne tracił - ostatnio w 2001 roku na rzecz Hasima Rahmana, ale zrewanżował się za nokaut 7 miesięcy później). Brytyjczyk jest pierwszym urzędującym mistrzem wagi ciężkiej od czasu Rocky’ego Marciano (1956), który zakończył karierę, oddając mistrzowskie pasy bez walki. WBC domagała się, by do pojedynku w obronie tytułu doszło najpóźniej 1 marca tego roku.
   - Nie jest łatwo zostać mistrzem świata w wadze ciężkiej, a jeszcze ciężej utrzymać się na szczycie. Jestem osobą, która uważa, że jeśli nie można czegoś robić na 110 procent, to lepiej tego nie robić w ogóle. Mam wielki szacunek dla boksu i to jest jednym z powodów mojego odejścia. Teraz młodsze pokolenie pięściarzy będzie miało swoją szansę - stwierdził Lewis na konferencji prasowej w Londynie.
   To "młodsze pokolenie" to Witalij Kliczko, który będzie mógł uzyskać wakujący tytuł WBC, roznosząc na strzępy Corriego Sandersa. O trofeum IBO będą mieli przyjemność zmierzyć się Chris Byrd i John Ruiz. Podtatusiały Tyson, zamiast walczyć, woli procesować się z Donem Kingiem o drobne 100 milionów dolarów (czym są pieniądze wobec sławy mistrza?). Pozostaje jeszcze drugi z Kliczków, Władimir, ale do pojedynku braci nigdy nie dojdzie, bo Ukraińcy obiecali to mamie u progu kariery. Czy nie ma już żadnego ojca, któryby huknął pięścią w stół i zrobił porządek wśród tych herosów o gołębich sercach?
    KRZYSZTOF KAWA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski