Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Dziennika Polskiego to historia Krakowa i jego mieszkańców. 77 lat Dziennika Polskiego

Maria Mazurek
Maria Mazurek
77. Dokładnie tyle lat ukazuje się Dziennik Polski. Przez ten czas był świadkiem i komentatorem historii (opowiadając się, trzeba uczciwie przyznać, po różnych jej stronach), ale też kuźnią literackich talentów. Na łamach krakowskiej gazety debiutowała między innymi Wisława Szymborska czy Jerzy Harasymowicz, publikowali tu również Swinarski, Mrożek, Miłosz, Różewicz, Sztautynger czy Gałczyński. Dlaczego o tym piszemy? Bo, jak powiedział kiedyś Ignacy Krasicki, jeden z redaktorów naczelnych DP: Pisać o Dzienniku to pisać o powojennej historii dziennikarstwa krakowskiego, którą Dziennik zapoczątkował, to pisać o życiu kraju i miasta. W końcu historia Dziennika Polskiego to historia życia prawie połowy mieszkańców Krakowa.

Pierwszy numer ukazał się 4 lutego 1947 roku nakładem Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik.

Zacznijmy od tego, skąd w tytule "Polski", skoro to dziennik krakowski, ukazujący się na terenie województwa małopolskiego (do dość niedawna również Podkarpacia). Otóż Dziennik Polski z założenia miał być gazetą ogólnopolską, podobnie jak ogólnopolską gazetą był przedwojenny "Ilustrowany Kurier Codzienny", do którego - jak zauważa w swojej pracy doktorskiej "Dziennik Polski w latach 1945-1970" Urszula Lisowska-Kożuch - odwoływała się redakcja DP.

Lisowska-Kożuch pisze: "Przykładem była ilość i różnorodność wydawanych dodatków i kolumn tematycznych poświęconych kulturze, literaturze i sztuce, oświacie, prawu, gospodarce, sportowi. Wiele z nich na trwale wpisało się w historię krakowskiej prasy - niektóre z nich dały początek samodzielnym pismom: Ilustracja Polska przekształciła się w Przekrój, Walka zapoczątkowała Młodą Rzeczpospolitą, a Dziennik Literacki przekształcono w 1951 r. w Życie Literackie.

Władze centralne - bo to one zdecydowały o utworzeniu Dziennika Polskiego - uważały, że "czytelnikowska" gazeta powinna mieć swoją siedzibę w stosunkowo mało zniszczonym przez lata wojenne Krakowie, gdzie mieszkało wielu artystów, literatów, intelektualistów. Dziennik Polski w pierwszych latach po wojnie rzeczywiście miał zasięg ogólnopolski.

Zgodnie czy wbrew linii

Po kilku latach politycy uznali jednak, że Dziennik Polski powinien swoim zasięgiem obejmować jedynie teren Galicji (tej, która została wewnątrz polskich granic). Nie bez wpływu na to miała dość "wolnościowa" postawa pierwszego redaktora naczelnego, Stanisława Witolda Balickiego. Wielokrotnie podkreślał on bezpartyjność pisma, a kolumny Dziennika wypełniały teksty - jak na ówczesną sytuację - dość odważne i prezentujące opinie różnych stron. Zresztą, w protokole jednego z posiedzeń (w 1946 roku) Kolegium Prasowego Wydziału Propagandy PZPR odnotowano: Zachowanie redaktora Balickiego w stosunku do cenzury jest bardzo niechętne i niegrzeczne.

Razem z obcięciem zasięgu DP, zaczęto również silniej kontrolować to, co ukazuje się na jego łamach. Uściślając: miało to być spójne z linią partii. W latach pięćdziesiątych Dziennik musiał zamieszczać przemówienia Bieruta, Cyrankiewicza, Stalina i Mołotowa.

Numer z 18 kwietnia 1951 otwierają na przykład życzenia dla obchodzącego urodziny Bolesława Bieruta. Z okładki spogląda na nas ówczesny prezydent ówczesnej Polski, rzuca się też w oczy notka od redakcji (ale pisana - o zgrozo - w imieniu społeczeństwa), wydrukowana dużymi literami: Prezydent Polski obchodzi 58. rocznicę urodzin. W dniu tym społeczeństwo polskie oddając hołd zasługom pierwszego obywatela i przewodniczącego przodującej narodowi Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, składa mu życzenia dalszej owocnej pracy dla dobra Polski Ludowej oraz serdeczne życzenia osobistego szczęścia.

Z kolei 5 marca 1953 numer otwiera obszerny raport o stanie zdrowia "towarzysza" Józefa Stalina (na marginesie: w tym samym numerze, na drugiej stronie, znajdziemy tekst zatytułowany "Rząd USA ponosi pełną odpowiedzialność za wybuch i trwanie wojny w Korei"). Kolejnego dnia, już po śmierci Stalina, Dziennik Polski wychodzi w żałobnej obwódce i z okładki informuje "Przestało bić serce wodza ludzkości wielkiego Stalina".

Piszemy o tej karcie historii Dziennika Polskiego, choć nie jesteśmy z niej dumni, ale wciąż jest to część naszej historii, naszej gazety.

Trochę wolności

Ale i wtedy, w najgorszych czasach propagandy, większości dziennikarzy DP nie było po drodze z władzą. W każdym momencie historii dziennika ci, którzy należeli do partii, stanowili mniej niż połowę zespołu redakcyjnego (w innych gazetach zdecydowaną większość). W 1968 roku jeden z dziennikarzy został zwolniony za to, że odmówił pisania artykułu zgodnego z linią polityczną władzy. Również wcześniej, w latach 1957 i 1958 - jak zauważa Urszula Lisowska-Kożuch w swojej pracy doktorskiej - "niewygodnych czy też niepokornych dziennikarzy usuwano pod pretekstem reorganizacji".

Poza tym wielu publicystów unikało pisania o polityce (w dużej mierze ten obowiązek "załatwiano" przedrukowywaniem depesz partyjnych), uciekając w formy literackie, w reportaże, poezję, recenzje.

O czym czytali mieszkańcy Krakowa

Przykładowo: Wydanie weekendowe z 19 i 20 listopada 1961 roku otwierają depesze związane z Dniem Nauczyciela (wówczas obchodzonym 20 listopada), między innymi tekst przemówienia ministra oświaty, Wacława Tułodzieckiego "Najpiękniejszy i najtrudniejszy ze wszystkich jest zawód nauczycielski" (z samym tytułem w zasadzie nie sposób się nie zgodzić). Jest też tekst o Dniu Artylerii Radzieckiej i obszerna analiza Janusza Roszki "Telewizor contra humanizm?" ("Wśród studentów pedagogiki Uniwersytetu Jagiellońskiego przeprowadzono ankietę, w której na pytanie: czy umiesz posługiwać się telewizorem, 66,5 proc. korespondentów odpowiedziało nie), którą jednak kończy konkluzją, że w tytule użył niewinnego podstępu, bo "telewizja nie jest instytucją nastawioną contra humanizmowi. Ta muza z aparaturą, która weszła w nasze życie, dokonała w nim kolosalnych zmian. Pozwala oglądać wystawy malarstwa, filmy, historyczną ikonografię, słuchać wspaniałych wykładów".

W tym samym numerze są jeszcze opowiadania, biografia artysty Kazimierza Witkiewicza, korespondencja z Austrii, USA, trochę sportu i dodatek Kronika Krakowska (wydajemy go do dzisiaj) z informacjami o tym, co dzieje się pod Wawelem (tego dnia główną informacją jest ta o powstającym osiedlu Ugorek).

Dziennik lawirował. Gdy cenzura była luzowana, publicyści z tego korzystali. Innym razem musieli bardziej się pilnować. Czasem byli kontrolowani bardziej, czasem mniej. Po podpisaniu porozumień na Wybrzeżu Dziennik Polski opowiadał się po stronie opozycji, choć mniej odważnie niż kierowana wówczas przez Macieja Szumowskiego Gazeta Krakowska. Zresztą, wraz z wprowadzeniem stanu wojennego wszystkie trzy krakowskie gazety - i Dziennik Polski, i Gazeta Krakowska, i Echo Krakowa - zostały połączone w jedną, złośliwie nazywaną "Gadzim Echem".

Dziennik powrócił w 1982 roku.

Przełom. Dwa przełomy

Po transformacji zmieniła się Polska, zmienił się Dziennik. Zarówno jeśli chodzi o treść artykułów, jak i właściciela. Od 1991 roku właścicielem Dziennika było wydawnictwo Jagiellonia. Wraz ze zmianą ustroju, wróciły ambicje, by Dziennik stał się gazetą ogólnopolską. Dość szybko zrewidowane, bo i rynek prasy drukowanej stawał się z roku na rok trudniejszy. Do tego stopnia, że w 2008 roku - redaktorem naczelnym był wówczas Piotr Legutko - Dziennik musiał wycofać się z nierentownych wydań: niedzielnego i tego ukazującego się na Podkarpaciu.

Trzy lata później tytuł został kupiony przez spółkę Polska Press (wówczas: Polska Presse), wydawcę innych regionalnych gazet, w tym dotychczasowej konkurentki Dziennika - Gazety Krakowskiej. Redaktorem naczelnym Dziennika Polskiego został wkrótce Marek Kęskrawiec. Po kilku latach uznano, że Gazeta Krakowska i Dziennik Polski powinny mieć wspólnego redaktora naczelnego - został nim Jerzy Sułowski.

W zeszłym roku tytuły Polska Press - wśród nich "Dziennik Polski" - wykupił Polski Koncern Naftowy Orlen. Redaktorem naczelnym DP (też Gazety Krakowskiej) został Wojciech Mucha.

Przy pisaniu tekstu korzystałam m.in. z pracy doktorskiej Urszuli Lisowskiej-Kożuch "Dziennik Polski w latach 1945-1979", artykułu Pawła Stachnika "75 lat z Dziennikiem Polskim" i archiwum Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski