Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historyczny sukces. Katarzyna Kłys, wspólnie z drużyną, wywalczyła w Rosji złoty medal ME

Artur Gac
Katarzyna Kłys to była zawodniczka dwóch krakowskich klubów - TS Wisła i UKS Judo
Katarzyna Kłys to była zawodniczka dwóch krakowskich klubów - TS Wisła i UKS Judo fot. Anna Kaczmarz
Judo. Mieszkanka Krakowa Katarzyna Kłys (70 kg, Polonia Rybnik) nie popisała się w turnieju indywidualnym w Kazaniu, za to w drużynie była jedną z architektek zdobycia złotego medalu na mistrzostwach Europy. Polki zrehabilitowały się za blamaż w zmaganiach indywidualnych, w których żadna z naszych zawodniczek nie awansowała do strefy punktowanej.

Najlepsze polskie judoczki, powoli spisywane na straty, nagle ocknęły się, gdy zwarły szeregi. W eliminacjach pokonały Węgierki, w półfinale Niemki, a w finale gospodynie mistrzostw Rosjanki. - To pierwsze drużynowe złoto w historii startów biało-czerwonych na mistrzostwach Europy - potwierdza Aneta Szczepańska, selekcjonerka reprezentacji Polski.

Do boju o złoty medal Kłys weszła na tatami w trudnym momencie, po porażkach Agaty Perenc (52 kg) i Agaty Ozdoby (63 kg) oraz zwycięstwie Arlety Podolak (57 kg). Tym samym podopieczne trenerki Szczepańskiej przegrywały 1:2, a do końca batalii pozostały tylko dwa pojedynki. To oznaczało, że ewentualna porażka Kłys, byłej zawodniczki dwóch krakowskich klubów - TS Wisła i UKS Judo, byłaby jednoznaczna z zaprzepaszczeniem szans na tytuł mistrzyń Europy.

Na szczęście wygrała wojnę nerwów, gdy na niespełna piętnaście sekund przed końcem pojedynku z Iriną Gaziewą, który przegrywała jedną karą, zdołała popisać się skuteczną akcją i odwróciła losy walki. Decydujące starcie, przy stanie 2:2, wygrała Katarzyna Furmanek (+70 kg).

- W drużynówce Kasia stoczyła trzy pojedynki, z czego dwa wygrała, a raz musiała uznać wyższość Niemki Laury Vargas Koch, czyli zawodniczki, która wybitnie jej nie leży. Tyle że ten pojedynek nie miał już żadnego znaczenia w kontekście wyniku meczu, bo Polki prowadziły w półfinale 3:0. Dziewczyny sprawiły nam wielką radość i pokazały, że mamy do czynienia z naprawdę utalentowanymi sportsmenkami, które potrzebują jeszcze szybkiego szlifu - mówi Sławomir Kownacki, prezes Polskiego Związku Judo.

Od sternika PZJ słusznie nie emanuje przesadna radość, bo zdaje sobie sprawę, że w kontekście igrzysk olimpijskich najważniejsze są starty indywidualne. Inna sprawa, że zakończone właśnie mistrzostwa Europy w Kazaniu, jakkolwiek były imprezą prestiżową, to w roku olimpijskim pełniły formę bardziej startu kontrolnego. - Zdaję sobie sprawę, że nie da się w ciągu trzech miesięcy przygotować szczytowej formy na dwa turnieje. Dlatego nie kruszę kopii, aczkolwiek jestem nieusatysfakcjonowany wynikiem na zawodach indywidualnych. Wobec Kasi Kłys mieliśmy oczekiwania medalowe, ale zakładam, że cały cykl przygotowań, prowadzonych pod czujnym okiem jej męża Artura Kłysa, jest właściwie ułożony pod start w Rio de Janeiro - żywi nadzieję prezes Kownacki.

Gwiazdą polskiej ekipy został niespodziewanie kolega klubowy Kłys Piotr Kuczera (90 kg), który sięgnął w Kazaniu po brązowy medal ME.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski