Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hitler i wybory

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Najlepiej to zakazać PE zajmowania się wszystkim, co nie jest jego kompetencją, jak ocenianie polityki poszczególnych państw Unii, wymierzanie klapsów niewygodnym politykom jak Orban, ciągłego zajmowania się moralnością i seksualnością Europejczyków.

Trzeba by z tego powodu nie tylko zlikwidować jedną z siedzib Parlamentu, nie przesądzam, Strasburg czy Brukselę, ale i o prawie połowę zmniejszyć liczbę dni pracy w PE. Tak, tematów, którymi PE się zajmuje a nie powinien, jest tyle, że gdyby z nich zrezygnować można by pracować pół kadencji, drugie 2,5 byłoby wolne – a Unia zyskałaby sporo.

Niestety, to tylko utopia. A jednym z tematów, które uwielbia PE jest historia, jej interpretacja. PE stał się najważniejszą areną walki z europejską lewicą o prawdę, że komunizm był tak samo groźny, jak faszyzm. To w PE toczy się walka, by niemieckich obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich nie nazywać „polskimi”.

To w PE toczyliśmy boje, szczególnie Marek Migalski, o powiedzenie, że w Katyniu Stalin dokonał ludobójstwa, to z parlamentarnej mównicy mówiliśmy o ludobójstwie na Wołyniu. Czy ktoś więc lubi panoszący się PE czy nie, wniosek jeden: tam o prawdę o naszej historii trzeba walczyć.

W 2009 roku jednym z najważniejszych sporów kampanii okazała się batalia o to, kto i dlaczego zabiegał lub nie w PE o uczczenie pamięci płk. Pileckiego. Kampania, która właśnie się kończy, zostanie w pamięci jako ta, w której zadecydowało się, czy można mówić, że Hitler nie wiedział o zbrodniach niemieckich II wojny światowej. Niby żart. Niby prowokacja. Ale dotyka istoty. Bo który morderca podpisuje się jako zbrodniarz.

Ani Hitler, ani współcześni oprawcy swoich narodów nie lubią brać odpowiedzialności za ofiary. Janukowycz postawiony przed sądem zapewne będzie dowodził, że to nie on, że nie wiedział, kto strzela. Jaruzelski nie odpowiada za ofiary na Wybrzeżu w 1970. Ta „logika” prowadzi nas na manowce. Zwłaszcza, że chociaż „rozkazu” Hitlera nie ma, to innych dowodów całe mnóstwo. Negowanie zbrodni przez niektórych ludzi na Zachodzie zaczynało się właśnie od tych zabaw. Logika, że bawimy się z historią w ciuciubabkę, to początek negowania zbrodni niemieckich na ziemiach polskich, zagłady, pamięci o dziadkach i pradziadkach dzisiaj wchodzących w dorosłe życie Polaków.

Wybory miały być o energii, rozszerzeniu Unii, wprowadzeniu euro, sytuacji na Ukrainie. Na koniec okazują się walką o prawdę historyczną. Pierwszy raz tak otwarcie na ringu stają po przeciwnej stronie polscy politycy, niektórzy z nich chcą na szybko zainteresować sobą najmłodszych wyborców, a może jeszcze coś gorszego. Taki mamy klimat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski