Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokeiści "Pasów" za mistrzostwo Polski dostaną milion złotych [ZDJĘCIA, WIDEO]

Andrzej Stanowski
Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
„Pasy” po raz dwunasty mistrzem Polski. W siódmym, decydującym meczu w Tychach potrzebna była dogrywka, w której już po 45 sekundach Petr Sinagl pokonał bramkarza gospodarzy i Cracovia mogła świętować wielki sukces.

Na lodowisku w Tychach wiktorie Cracovii oklaskiwało około jej trzystu kibiców. Wielka feta była w nocy na lodowisku przy ul. Siedleckiego. Dziesiątki kibiców z flagami, transparentami, płonęły race, strzelały petardy. – Takie momenty będę pamiętać do końca życia - mówi trener Rudolf Rohaczek, który z Cracovią zdobył już jedenasty medal, w tym siódmy złoty, a kolekcji ma jeszcze po dwa srebrne i brązowe krążki. To wspaniały bilans podczas 13-letniej pracy Rohaczka w krakowskim klubie, który przed paroma dniami przedłużył kontrakt z Cracovią do końca sezonu 2019/2020.

Złotą bramkę dla krakowian zdobył w Tychach 35-letni czeski napastnik Petr Sinagl. – Jestem przeszczęśliwy. To coś niesamowitego, jesteśmy mistrzami. Dostałem świetne podanie od Damiana Kapicy, celowałem w lukę między parkanami Stefan Żigardyego. I wpadło. Cały czas wierzyliśmy, że odwrócimy losy play off, że wywalczymy mistrza. Przed rokiem też w finale pokonaliśmy GKS Tychy. Ale obrona tytułu mistrzowskiego jest zawsze trudniejsza. Teraz będzie czas na radość i balowanie – mówi Petr Sinagl.

- To był taki mecz, że wiadomo było, że jeden gol może o wszystkim rozstrzygnąć. Kto popełni błąd, ten przegra. Byliśmy w ciężkiej sytuacji przegrywaliśmy już 1:3, ale była w nas wiara. Decydujący dla losów play off był piąty mecz w Tychach wygrany 4:2, wtedy poczuliśmy, że rywala można dopaść – mówi bramkarz Rafał Radziszewski, dla którego jest to już siódmy złoty medal wywalczony z Cracovią. W krakowskim klubie Radziszewski broni od 2004 roku.

Po tegorocznym play off „Pasy” przeszły do historii polskiego hokeja. Jeszcze nikomu nie udało się odwrócić losów wielkiego finału, z stanu 1:3 sięgnąć po złote medale. W ostatnich trzech meczach „Pasy” jakby zahipnotyzowały rywali, przebiły ich sercem do gry, walecznością, miały więcej siły. - Nasz hokeiści pokazali, że potrafi grać najlepiej, kiedy muszą grać o wszystko – twierdzi Rohaczek.

Krakowianie wygrali już szósty wielki finał z GKS Tych, rywal ani razu nie pokonał ich w walce o „złoto”.

– Przewaga mentalna Cracovii nad Tychami jeszcze się powiększyła – komentuje finał olimpijczyk Mariusz Czerkawski. - Nie chciałbym być teraz w skórze graczy GKS, bo dla nich srebrne medale to porażka. Widać to było podczas ceremonii dekoracji medalami, kapitan GKS szybko zdjął medal z piersi i odrzucił go na bok. Gratulacje dla Cracovii, bo pokazała niebywały charakter, jej gracze mieli na lodzie chłodniejsze głowy, grali jakby z większą wiarą. Jak to w hokeju o złotym medalu zadecydował jeden prosty błąd, zła zmiana w zespole GKS Tychy i Petr Sinagl pojechał sam na Stefana Żigardyego i z zimną krwią to wykorzystał. Zawsze mówię, że w play off decydują indywidualności, doświadczenie. Finałowe mecze były dobrym widowiskiem. To cieszy, ale z drugiej strony taka dominacja dwóch drużyn nie jest dobra dla polskiego hokeja. Zachowując proporcje, przypomina to trochę dominację Realu Madryt i Barcelony w lidze hiszpańskiej. Patrząc pod kątem reprezentacji cieszy wysoka forma Rafała Radziszewskiego, który w ostatnich trzech meczach bronił bezbłędnie. Dla reprezentantów Cracovii i GKS Tychy, a jest ich kilkunastu, play off to było dobre przetarcie przed mistrzostwami świata dywizji 1A w Kijowie.

Trzykrotny olimpijczyk Wiesław Jobczyk uważa, że Cracovia zasłużenie sięgnęła po złote medale. – Była lepiej przygotowana do play off, grała mądrzej i co najważniejsze wygrała decydującą, siódmą batalię. Tyszanie dobrze grali w sezonie regularnym, ale w play off jakby zabrakło im trochę sił. Krakowianie grali rozważnie, nie angażowali się w niepotrzebne akcje, nie popełniali takich bezmyślnych fauli jak w ostatnim meczu Mateusz Bepierszcz, co było wynikiem nerwów. Rudolf Rohaczek potwierdził, że jest w Polsce szkoleniowcem numer jeden. Miał pewne problemy kadrowe w środku sezonu, po odejściu Patrika Svitany i Richarda Jenczika, ale szybko ściągnął Petra Kalusa i Tomasa Sykorę. Jak przyszli do Cracovii nie byli w wielkiej formie, ale trener wiedział, że potrzebuje ich na play off. I obaj w decydujących meczach dużą klasę – mówi Jobczyk.

- W sezonie regularnym Cracovia nie błyszczała, powiedziałbym grała przeciętnie. W play off pokazała jednak klasę, charakter. Cieszę się, że znowu w Krakowie zobaczymy Ligę Mistrzów. Na pewno trzeba wzmocnić skład, trener Rudolf Rohaczek, mając pod uwagę cały ciężki sezon, musi mieć do dyspozycji pięć pełnych piątek – twierdzi krakowski olimpijczyk Roman Steblecki.

Hokeiści Cracovii dostaną za mistrzowski tytuł premie w wysokości jednego miliona złotych. Po słabszych wynikach w grudniu część hokeistów miała zamrożona jedną trzecią kontraktów. Warunkiem ich odblokowania było zdobycie „złota”. W jakim składzie zagra Cracovia w nowym sezonie, w Lidze Mistrzów?

– Na razie za wcześnie o tym mówić. Do pracy zabieram się od dzisiaj. Chciałbym w kwietniu dopiąć większość spraw personalnych – mówi Rohaczek.

Więcej informacji o Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hokeiści "Pasów" za mistrzostwo Polski dostaną milion złotych [ZDJĘCIA, WIDEO] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski