Zespół Comarch Cracovii przegrał w niedzielę w Tychach w meczu na szczycie z miejscowym GKS 1:3. Tym samym zakończył zwycięską serię 10. wygranych z rzędu. To już trzecia porażka „Pasów” z tyską drużyną w tym sezonie, poprzednio przegrały w Superpucharze 1:6 i w meczu ligowym 2:5.
Czyżby krakowianie mieli kompleks zespołu z Tychów? - Nie ma mowy o żadnym kompleksie. Poprzednie mecze kończyły się zdecydowaną wygraną GKS, w niedzielę spotkanie było na styku. Na pewno nie ułożyła się nam I tercja, w której straciliśmy dwie bramki. Ale potem „goniliśmy wynik”, było sporo świetnych okazji, ale wielki dzień miał bramkarz gospodarzy Stefan Żigardy. Jeszcze w III tercji mogliśmy doprowadzić do dogrywki. Jesteśmy już coraz bliżej pokonania tyskiego zespołu. Trzeba dalej pracować nad poprawą stylu gry, a __jestem przekonany, że nadejdzie dzień, że pokonamy rywala - mówi reprezentacyjny obrońca Cracovii Mateusz Rompkowski.
Bramkę Żigardyego odczarował dopiero w 55 minucie Krystian Dziubiński, strzelał z dystansu Patryk Wajda, napastnik Cracovii dobił do siatki jego uderzenie. - W naszej grze było momentami za dużo kombinacji. A ta sytuacja pokazuje, że czasem w hokeju trzeba stosować proste środki. Wycofać krążek na niebieską do obrońcy, mocno uderzyć, napastnicy mają „pracować” na bramkarzu, zasłaniać mu pole widzenia. Tak bardzo często grają za oceanem i __to daje efekt - twierdzi Rompkowski.
Gracz Cracovii twierdzi, że jego zespół wciąż myśli o wygraniu sezonu zasadniczego. - Jest jeszcze sporo spotkań. Wydaje się, że o prymat walczyć będą tylko dwa zespoły GKS Tychy i my. Rywal ma nad nami cztery punkty przewagi, ale rozegrał o trzy mecze więcej. Jest więc w naszym zasięgu. Dobrze byłoby być na pierwszym miejscu przed play-off, bo daje to pewien handicap. Na razie skupiamy się na najbliższych meczach, a czekają nas dwa bardzo trudne spotkania, najpierw u siebie z JKH Jastrzębie, potem w Nowym Targu z Podhalem - dodaje zawodnik „Pasów”.
Mateusz Rompkowski został ostatnio powołany do reprezentacji na trzy mecze w ramach turnieju EIHC w Janowie (5-7 listopada). - Każde powołanie do reprezentacji to powód do satysfakcji. Mogę być zadowolonym, że cieszę się nadal zaufaniem selekcjonera Jacka Płachty. Turniej w Janowie zapowiada się bardzo ciekawie, zagramy z dwoma spadkowiczami z elity z Austrią i ze Słowenią, z którymi także przyjdzie się nam zmierzyć w ramach kwietniowych mistrzostw świata dywizji 1A w Katowicach. Trzecim rywalem będzie Korea Południowa, która też zagra w Spodku. To są mocni rywale, zatem dla naszej reprezentacji będzie to świetny sprawdzian - mówi hokeista „Pasów”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?