Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej. Po ośmiu latach Unia Oświęcim znowu zagra w Pucharze Polski

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
W meczu ligowym, we własnej hali, Re-Plast Unia Oświęcim nie miała kłopotów z pokonaniem tyskiego bramkarza. Czy w Pucharze Polski potrafią się przełamać w hali GKS?
W meczu ligowym, we własnej hali, Re-Plast Unia Oświęcim nie miała kłopotów z pokonaniem tyskiego bramkarza. Czy w Pucharze Polski potrafią się przełamać w hali GKS? Fot. Jerzy Zaborski
Re-Plast Unia Oświęcim po ośmiu latach przerwy ponownie zagra o Puchar Polski. Jej rywalem w półfinale (27 grudnia 2019) będzie mistrz Polski i – zarazem organizator turnieju – GKS Tychy. Jeśli oświęcimianie pokonają tyszan, następnego dnia zagrają o główne trofeum ze zwycięzcą meczu Podhale – JKH Jastrzębie. Porażka w pierwszym meczu będzie oznaczać dla Re-Plastu koniec pucharowej przygody.

Oświęcimianie byli pierwszym triumfatorem reaktywowanego w 2000 roku Pucharu Polski. Wtedy, w Krynicy, pokonali Podhale Nowy Targ 4:0. Po trofeum sięgnęli dwukrotnie. Po raz drugi zwyciężyli w finale rozegranym w Warszawie, pokonując Stoczniowca Gdańsk (2002 rok).

Wydawało się, że oświęcimianie będą regularnie sięgać po pucharowe trofeum, choć dwa lata po pokonaniu gdańszczan przegrali finał z Podhalem Nowy Targ 4:5, który także był rozegrany w Warszawie.

- To było chyba najbardziej dramatyczne spotkanie spośród wszystkich finałów

– analizuje Waldemar Klisiak, obecnie dyrektor sportowy oświęcimskiego klubu. - Kibice byli w nim świadkami kilku zwrotów akcji, czyli całego piękna hokeja.

Oświęcimianie przegrywali już 0:3, by wyjść na prowadzenie 4:3. Wydawało się, że na cztery minuty przed końcem meczu jest to wystarczająca zaliczka do sięgnięcia po trzecie w historii trofeum. Jednak kibice mogli się przekonać, że hokej jest bardzo dynamiczną dyscypliną. W ciągu 64 sekund górale strzelili dwa gole, wychodząc na prowadzenie 5:4, którego nie oddali już do końca.

- Wtedy mecz wymknął nam się spod kontroli przez kilka kontrowersyjnych decyzji stołecznego sędziego Leszka Więckowskiego. Nie udało nam się obronić w osłabieniu – wspomina Klisiak.

Po utracie strategicznego sponsora, czyli wycofaniu się ze wspierania hokeja przez pobliskie zakłady chemiczne, nastały trudne czasy dla oświęcimskiego hokeja. Walczył głównie o przetrwanie, więc o zaszczyty na krajowym podwórku, czyli mistrzostwo i Puchar Polski, biły się inne zespoły. Jednak w 2006 roku, mając w składzie głównie wychowanków, Unia zakwalifikowała się do turnieju finałowego Pucharu Polski. Przegrała w półfinale ze Stoczniowcem Gdańsk aż 1:8.

Wielki powrót na pucharowe salony oświęcimianie zanotowali dopiero pod szyldem Aksamu. Firma z Osieka była wówczas sponsorem tytularnym Unii, a turniej finałowy w 2010 roku rozegrano w Oświęcimiu. Gospodarze w półfinale pokonali Comarch Cracovię, co rozbudziło apetyty na sięgnięcie po trzecie w historii trofeum. W finale zmierzyli się z Ciarko Sanok, który wtedy był wiodącą siłą w polskiej ekstraklasie. Oświęcimianie przegrali po dogrywce. To była porażka z gatunku tych na własne życzenie. Robert Krajci, Czech grający w barwach Unii, przez kilka sekund grał bez kasku ochronnego, co jest zabronione. Dostał karę, a sanoczanie wykorzystali liczebną przewagę.

Rok później Unia grała finał w Sanoku. Jednak nie udało się jej wziąć rewanżu. Na Podkarpaciu przegrała po rzutach karnych.

W pucharowej przygodzie oświęcimianie potykali się tylko z trzema zespołami, czyli Podhalem Nowy Targ, Stoczniowcem Gdańsk i Sanokiem. Z GKS Tychy zmierzą się po raz pierwszy. Jednak to tyszanie są najbardziej utytułowani w pucharowej rywalizacji, zwyciężając aż ośmiokrotnie. Tyszanie to aktualny lider ekstraklasy.

- Puchar Polski to jeden mecz, czyli zupełnie coś innego niż ligowy play-off, w którym gra się do kilku zwycięstw. Zatem w pucharowej rywalizacji będę decydować detale – uważa Waldemar Klisiak. - Decydująca będzie dyspozycja dnia, czy forma bramkarzy. Ważne, żeby na początku nie dać się zaskoczyć stratą gola czy dwóch, bo to może ustawić przebieg rywalizacji.

W tym sezonie w ligowej rywalizacji Unia przegrała w Tychach 0:4 i 0:1, a u siebie wygrała 4:1. Jednak w pucharze nie ma co się sugerować wynikami ligowej rywalizacji. Przed rokiem GKS Tychy także był organizatorem turnieju finałowego Pucharu Polski i w półfinale przegrał z Podhalem. Unia, żeby powtórzyć wyczyn górali, musi wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.

- Pierwszy mecz sezonu w Tychach przegraliśmy wysoko, ale na początku sezonu forma naszego zespołu była – delikatnie mówiąc – słaba – zwraca uwagę Klisiak. - Jednak u siebie pokonaliśmy tyszan, w druga wizyta w ich hali skończyła się piłkarską porażką, bo nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji bramkowych. Mecze Unii z Tychami mają swój specyficzny klimat. W nich wszystko się może zdarzyć.

Własna hala może być atutem tyszan, ale też wywołać presję wyniku, a ta może się okazać trudna do udźwignięcia.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hokej. Po ośmiu latach Unia Oświęcim znowu zagra w Pucharze Polski - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski