Hokej. W kwalifikacjach olimpijskich sensacji nie było, Słowacja ograła Polskę

Wygrana Białorusi z Austrią 5:2 spowodowała, że ewentualne zwycięstwo Polski ze Słowacją dawałoby awans na igrzyska! To był scenariusz nieprawdopodobny. Bardziej realny był ten, w którym Słowacy wygrają. Właśnie ten drugi scenariusz został zrealizowany. I w niedzielę Słowacy zagrają o awans z Białorusią, a nam zostanie mecz o honor z Austrią. Chyba, żeby gospodarze niespodziewanie ulegli Białorusi, a Biało-czerwoni pokonali Austrię, wtedy to trzy drużyny zakończą turniej z 6 punktami i o awansie zadecydują bramki.

Słowacy grali u siebie i byli wspierani przez kilkutysięczną publiczność. Od początku John Murray w polskiej bramce był wystawiony na trudną próbę. W zespole Słowacji było 4 zawodników z ligi NHL oraz KHL. Strzelali Jurco, Knazko, Ceresnak, ale polski bramkarz dobrze się ustawiał i bronił lub odbijał krążek.

Urbanowicz strzelił na bramkę, ale w rewanżu Ruzicka wyciągnął z bramki Murraya, a Wanacki tak nieszczęśliwie interweniował, że skierował krążek do własnej bramki – odbił się od jego łyżwy. Ta sytuacja była sprawdzana na wideo, było podejrzenie o spalonego, ale ostatecznie arbiter uznał trafienie. Polacy przegrali challenge i zostali ukarani tym, że jeden z zawodników został odesłany na ławkę kar. Przypadkowo stracona bramka nie podcięła skrzydeł naszym reprezentantom. Polacy zagrali w przewadze i kilka razy zagrozili bramce rywali, m.in. bardzo aktywny był Pasiut, który był bliski powodzenia, ale jego strzał obronił Konrad. Rywale kontratakowali i w sytuacji 2 na 1 do krążka nie doszedł Dano.

W ostatniej minucie Wronka „odgryzł” się rywalom, ale o mało co nie straciliśmy drugiego gola po strzale Hrivika.
- Pechowo straciliśmy bramkę, czekamy na jakąś okazję z przodu – komentował Jakub Wanacki.

Drugą tercję Biało-czerwoni rozpoczęli od gry w przewadze, ale to Cehlarik był bliski powodzenia po kontrze. Po ładnej, szybkiej akcji gospodarze wygrywali już 2:0, po dobrym uderzeniu Hudacka po lodzie. Niebawem, po 1.33 min było 3:0 Roman wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. W odpowiedzi Paś był w sytuacji oko w oko z Konradem, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć po strzale w krótki róg. Polacy zdołali zdobyć bramkę, gdy grali 5 na 4. Kapitan – Dziubiński zdobył gola strzałem z bliska w „okienko”. Gdy Polacy musieli grać w osłabieniu, kontrę wyprowadził Zygmunt, ale Konrad spisał się bez zarzutu. Po chwili Cehlarik nie zmarnował świetnej okazji i było po meczu.
- Nie możemy faulować, bo nas w końcówce przycisnęli, postaramy się zdobyć gola na 2:4 – żył nadzieją Dziubiński.

Ale to Polacy stracili bramkę, gdy znów grali w osłabieniu. Wtedy to Ruzicka strącił krążek kijem będąc przed bramkarzem. Nasi reprezentanci grali już bardziej otwarty hokej, nie skupiając się tylko na defensywie, ale na niewiele się to zdało, nie zdobyli już bramki. Ich szanse na awans są już tylko iluzoryczne, nawet w przypadku wygranej z Białorusią, bo jednak Słowacja to poważny faworyt.

Słowacja – Polska 5:1 (1:0, 3:1, 1:0)
Bramki: 1:0 Ruzicka (Ceresnak, Gernat) 9, 2:0 Hudacek (Ceresnak) 25, 3:0 Roman (Slafkovsky) 27, 3:1 Dziubiński (Chmielewski, Łyszczarczyk) 31, 4:1 Cehlarik (Hudacek, Jurco) 33, 5:1 Ruzicka (Pospisil, Lantosi) 49
Polska: Murray – Ciura, Kolusz, Chmielewski, Paś, Dziubiński -
Wajda, Kostek, Zygmunt, Wronka, Pasiut – Górny, Bryk, Komorski, Urbanowicz, Łyszczarczyk – Wanacki, Jaśkiewicz, Przygodzki, Wałęga, Starzyński.
Kary: 6 – 12 min.