Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej. Wojciech Koczy, napastnik Unii, nie szuka zaczepki na lodzie, ale przyłożyć też potrafi

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Wojciech Koczy (z lewej) w pojedynku pięściarskim nie szczędził ciosów katowickiemu Kanadyjczykowi Doranowi Pecy.
Wojciech Koczy (z lewej) w pojedynku pięściarskim nie szczędził ciosów katowickiemu Kanadyjczykowi Doranowi Pecy. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 20-letnim WOJCIECHEM KOCZYM, napastnikiem hokejowej drużyny Unii Oświęcim

- Mimo młodego wieku, nie bał się ruszyć z pięściami na o sześć lat starszego Kanadyjczyka Doriana Pecę, występującego w Katowicach. To był dopiero początek drugiej tercji szlagieru grupy słabszej, wygranego we własnej hali przez Unię 3:1 we własnej hali, więc nie szkoda było Panu „zrzucać rękawic”, bo wiadomo, że takie bójki skutkują usunięciem z lodowiska. Kibice żartowali, że okazał się Pan "małym rycerzem" wieczoru...
- Ktoś kiedyś powiedział mi mądre słowa, że bramkarza trzeba bezwzględnie chronić, a Kanadyjczyk, nie dość, że nie miał już możliwości zagrania krążka, wciąż mocno nastawał na Michała Fikrta. Byłem najbliżej bramki, więc zadziałał instynkt. Mniejsza z tym, że miałem od rywala skromniejsze warunki fizyczne.

- Wiadomo, że bójki w hokeju są częstym zjawiskiem. Nie brakuje opinii, że są elementem sportowego widowiska. Czy trenuje Pan jakieś chwyty, żeby móc potem toczyć zwycięskie boje?

- Kiedyś tata pokazał mi kilka numerów, jak skutecznie walczyć z rywalem, ale nie jestem z gatunku zawodników, co to szukają zaczepki na lodzie. Poza nim także jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem. W czasie meczów staram się skupiać na sprawach czysto sportowych. Wyznaję zasadę, żeby wynikiem na tablicy udowodnić przeciwnikowi swoją wartość. Jeśli jednak trafia się punkt zapalny na lodzie, na pewno nie zrobię kroku w tył. Być może rywalom wydaje się, że jak mam od nich skromniejsze warunki fizyczne, to stoję na przegranej pozycji. Wychodzę z założenia, że jeśli się nie będą mnie bali, to się będą ze mnie śmiali. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi pierwszy wariant.

- Dopiero wchodzi Pan w seniorskie granie. Ile meczów ma pan już na koncie?
Występ przeciwko Katowicom był moim drugim w tym sezonie. Wiadomo, że w pierwszej fazie rozgrywek, kiedy walczyliśmy o miejsce w „szóstce”, trener stawiał na sprawdzonych zawodników. Teraz, kiedy po podziale ekstraklasy trafiliśmy do grupy słabszej, a w niej mamy bardzo dużą przewagę przed ekipami, które będą musiały się bronić przed spadkiem, młodsi zawodnicy będą dostawać więcej szans do zaprezentowania swoich możliwości. Liczę, że jeszcze będę mógł się pokazać kibicom od sportowej strony.

- Na pewno czekają na gole w Pana wykonaniu. W juniorach zdobywał ich Pan przecież sporo...
- Nie da się porównywać rozgrywek juniorskich do seniorskich. Ze swojej strony mogę zapewnić, że każdą szansę, którą dostanę do trenera, będę starał się maksymalnie wykorzystać.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hokej. Wojciech Koczy, napastnik Unii, nie szuka zaczepki na lodzie, ale przyłożyć też potrafi - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski