Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Hotelarz” zamyka drzwi

Tomasz Mateusiak
Andrzej, uczeń ZSHT, by wejść wczoraj do szkoły musiał odbić przed drzwiami swoją „kartę-klucz”
Andrzej, uczeń ZSHT, by wejść wczoraj do szkoły musiał odbić przed drzwiami swoją „kartę-klucz” fot. Tomasz Mateusiak
Zakopane. Uczniowie Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych, by wejść do swojej szkoły, muszą odbijać specjalne karty. Zdaniem młodych to próba inwigilacji. Dyrekcja odpowiada, że tylko dbałość o bezpieczeństwo.

Uczniowie Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych w Zakopanem, by wejść do szkoły muszą posiadać specjalne karty magnetyczne. Odbijają je na czytniku przed każdym wejściem i wyjściem poza budynek placówki.

Zdaniem części młodych to ogranicza ich wolność, bo nauczyciel lub wychowawca może sprawdzić czy wychodzili na papierosa w trakcie przerwy.

Uczniowie się boją

Choć nowy system kontroli obowiązuje w popularnym „Hotelarzu” od poniedziałku 15 lutego, zdążyło wokół niego narosnąć już dość dużo kontrowersji.

- Wprowadzenie kart mi się nie podoba - mówi Anna, uczennica 3 klasy Technikum Hotelarskiego. - One są przypisane do każdego ucznia i trzeba je odbijać przy każdym wyjściu i wejściu do szkoły. Powoduje to, że nauczyciele będą wiedzieć o każdym naszym spóźnieniu! Ba, będą też wiedzieć, którzy z nas palą i wychodzą na papierosa. To inwigilacja - dodaje dziewczyna, a podobnego zdania jak ona jest więcej uczniów.

Walka z dilerami?

Niezadowolonych z nowego systemu uspokaja Zdzisław Króżel, dyrektor ZSHT.

- Nie wprowadziliśmy kart, by kogokolwiek sprawdzać czy kontrolować - mówi. - System funkcjonuje dla podniesienia bezpieczeństwa w szkole. Nie chcemy, by po budynku kręciły się osoby trzecie. Tyle się mówi o tym, że do szkół przenikają dilerzy narkotyków. Chcemy naszych uczniów przed tym bronić - przekonuje.

Dlatego - jak mówi dyrektor - na wszystkich drzwiach wejściowych do szkoły zamontowano w ostatnim czasie czytniki kart magnetycznych.

Sprzężone są one z komputerem, który w momencie odczytu karty sprawdza czy jest ona autoryzowana i ewentualnie otwiera drzwi. Jeśli ktoś nie ma karty, musi zadzwonić dzwonkiem i dopiero portier zdecyduje, czy wpuścić „obcego”.

- Każda karta przypisana jest do konkretnego ucznia lub nauczyciela. Oni też je dostali - mówi Króżel. - Dzięki temu wiadomo, o której godzinie uczeń wchodzi do szkoły i z niej wychodzi. System można trochę oszukać. Przecież wystarczy, że jedna osoba kartą otworzy drzwi i wpuści 30 innych uczniów. Tym samym fakt, że ktoś nie odbił karty nie oznacza, że nie ma go w szkole.

Dlatego rejestru z odbić karty nie będą mogli zobaczyć też rodzice uczniów. To jednak dla tych ostatnich żadne pocieszenie, bo rodzice już od dawna mogą sprawdzać pilność w nauce swych pociech (a także ich oceny) poprzez działający w „Hotelarzu” od lat elektroniczny dziennik lekcji.

Bank ma interes...

Pomysł z kartami broniącymi uczniów przed „obcymi” być może wkrótce zostanie zastosowany też w innych podhalańskich szkołach. Nad jego wprowadzeniem poważnie myślą już np. w zakopiańskim Liceum Ogólnokształcącym.

- Warto to zrobić, bo ten system naprawdę podnosi bezpieczeństwo, a dodatkowo nie kosztuje złotówki - mówi dyrektor LO, Marek Donatowicz.

Karty, komputer i czytniki na drzwi szkołom daje bezpłatnie jeden z ogólnopolskich banków. Jaki ma w tym zysk? Każda karta „klucz do szkoły”, to zarazem karta do konta. Nie jest ono aktywowane od razu, ale dopiero w momencie, gdy uczeń będzie sobie tego życzył. Zważywszy na fakt, że w „Hotelarzu” uczniów jest ponad 1000, bank sponsorując szkole nowy system może zyskać sporo klientów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski