Antrim w Irlandii Północnej
U wschodnich brzegów już jako pierwsze napotyka się bowiem Dziewięć Glenów - tyleż prześlicznych dolin wyżłobionych przez płynące do morza rzeki. Równoległe do siebie, stromymi zboczami sięgają od morskich klifów w ziemie hrabstwa, przecinając trawiastą połać nasiąkniętych wilgocią, cały rok bujnych łąk i pastwisk. W obszary te, najdalej na północ i najbardziej niedostępne, nigdy nie zapuścili się osadnicy i przyroda tam wciąż wydaje się nieujarzmiona.
Glenariff Forest Park
Jedną z dolin gęsto porasta Glenariff Forest Park, którego bujność wilgotnej zieleni upodabnia do podzwrotnikowej puszczy: nasączone wodą leśne podłoże, liście i trawy ugięte pod ciężarem dżdżu, szczelnie oplecione zielonymi pnączami pnie drzew, szumiące wody wezbranego koryta. Zakolami ścieżyny chciałoby się tak chodzić bez końca, raz po raz przekraczając to wartką rzekę, to spadające ze skalnych progów jej wodospady i jakoś nie ma się chęci opuścić spowite w ciszę leśne ostępy.
Od dolin, wijącej się ku północy linii nagiego brzegu towarzyszą zgoła już inne widoki: skaliste urwiska, dal aż po brzegi Szkocji, ruiny zamków, niegdyś gniazd potężnych rodów, zaskakująca pustka złotopiaszczystych zatok i niezwykłość form okalających je skał - takie plenery mogą potwierdzać opinie patriotów Antrim, ale nie są to jeszcze jego atuty, bo te są z drogi często niewidoczne.
Skała na drodze
Zbliżając się od wschodu, na przykład przed Ballintoy, trzeba zjechać z głównego szlaku i w dwadzieścia minut od parkingu dojść do krawędzi stromo opadającego w tym miejscu klifu, a widok wart jest fatygi nawet w często dokuczliwym deszczu.
Niedaleko od brzegu, na trasie corocznych wędrówek łososi przypadkiem znalazła się maleńka wysepka, będąca właściwie olbrzymią skałą, której w związku z tym nadano nazwę Carrick-a-rede, czyli skała na drodze. Tylko od kwietnia do września, kiedy wyspa staje się ośrodkiem połowów łososi, z lądem łączy ją, przerzucony dwadzieścia pięć metrów nad spienionym przesmykiem, linowy mostek. Służy on głównie rybakom, przenoszącym z wyspy schwytane ryby, a przy okazji stał się nie lada - dla turystów - atrakcją.
Ma zabezpieczenia z siatki i poręcze z lin, wydaje się też po obu stronach przepaści solidnie umocowany, lecz za każdym krokiem wygina się i kolebie, przeto przejście prawie dwudziestometrowym, kołyszącym się we wszystkich kierunkach, mostem wymaga niemałej powściągliwości i prawdziwie mocnych nerwów. Chociaż co lękliwsi na taki wyczyn nawet się nie decydują, to i tak niemal każdej przeprawie na wyspę towarzyszą trudne do opanowania głośne emocje.
Ruiny Dunluce
Dalej na zachód, po XIII-wiecznym zamku Dunluce pozostały, widoczne z drogi tylko przez chwilę, najbardziej malownicze na wybrzeżu ruiny: dramatycznie uczepione skraju klifu, wyraźnie niekompletne mury urywają się wraz z linią brzegu, świadcząc o doznanej katastrofie.
Przypominający zamki szkockie Dunluce od wieków był posiadłością klanu MacDonnellów, władców północno-wschodniego Ulsteru, i zapewne kilkaset lat wcześniej stał w bezpiecznej od morza odległości; to postępująca erozja sztormowego wybrzeża - opodal o skały rozbił się wyładowany skarbami hiszpański Girona, jeden z okrętów rozproszonej Wielkiej Armady - zadecydowała o krańcu jego egzystencji: w 1641 r. podczas kolejnej nawałnicy pod naporem fal osunął się fragment brzegu, a wraz z nim część zamku runęła w przepaść. Czy była to kuchnia z przygotowującymi posiłek kucharzami, jak chce jedna z opowieści, czy może komnata z dziewięcioma osobami służby, bo tak utrzymuje inna? Gdy MacDonnellowie zamek porzucili, w opustoszałe mury wprowadziły się legendy. Pozbawiony dziś dachu Dunluce wygląda poniekąd romantycznie, dla niektórych nawet dumnie, przywodząc na myśl świetlane dla hrabiów Antrim czasy.
Grobla Olbrzyma
Kilka kilometrów od lokalnej drogi, z wysuniętego na północ wysokiego cypla opada ku oceanowi Grobla Olbrzyma. Pisałam już o niej dość obszernie ("Podróże", 21.IV.2001 r.), więc teraz tylko wspomnę: niezwykłe formacje Wielkiej, Średniej i Małej Grobli tworzy około trzydzieści siedem tysięcy pionowych wielobocznych słupów szarej i czarnej lawy bazaltowej. Regularne, dopasowane kształtem, ściśle do siebie przylegając zbudowały gigantyczną drogę ułożoną jakby z kostki brukowej. Powstała tak Wielka Grobla, dawno temu - jak chce legenda - wychodząc w morze i przekraczając cieśninę, wiodła wprost do Szkocji, dokąd chadzał olbrzym Finn Mac Cool, odwiedzając swą wybrankę na wyspie u jej brzegów.
Okrzyknięta już w XVII wieku cudem natury Grobla Olbrzyma sławą przyćmiewa wszystkie inne osobliwości nie tylko hrabstwa Antrim, ale całej Irlandii, przyciągając wędrowców na odległy kraniec Zielonej Wyspy. A w takich miejscach, kiedy zadziwią nas i zachwycą, gdy docenimy doskonałość tworzącej je natury, nasunie nam się przewrotne pytanie: czy Bóg rzeczywiście mógł stworzyć jeszcze piękniejsze hrabstwo?
KRYSTYNA SŁOMKA
Fot. autorka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?