Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Humor jest zbawienny

Redakcja
Rozmowa z perkusistą zespołu Mr Zoob - Waldemarem Miszczorem

- Co oznacza tajemnicza nazwa zespołu?

- Powstała ona zupełnie przypadkowo. To zbitek nic nie znaczących słów. Od początku działalności grupy wszyscy doszukiwali się jednak w niej jakiegoś ukrytego znaczenia. W latach 80. mówiło się, że to inny zapis sformułowania "Pan z U.B.". Choć nie byliśmy autorami tego wyjaśnienia, całkiem nam odpowiadało.
- Występowaliście zarówno na rockowym festiwalu w Jarocinie, jak i na studenckiej FAMIE. Gdzie czuliście się lepiej?
- Jarocin był wtedy okazją do prezentacji zbuntowanego rocka. To nie była nasza estetyka. Byliśmy dalecy od takiego bezpośredniego wyrażania emocji. U nas liczył się humor, pastisz, groteska, podtekst. I studenci odbierali to świetnie. Dlatego najbardziej lubiliśmy grać na FAMIE.
- Kiedy większość zespołów śpiewała mroczne teksty o komunistycznej rzeczywistości, Mr Zoob robił sobie z niej żarty. To był wasz sposób na koszmar Peerelu?
- Oczywiście. Rzeczywistość była taka, że nie pozostawało nic innego, jak tylko się śmiać. Ponieważ byliśmy zdołowani szarą codziennością, szukaliśmy w muzyce oderwania się od tego świata. Kpiąc z komuny, pokazywaliśmy, że humor jest zbawienny i daje iskierkę nadziei.
- Jako jedni z pierwszych w Polsce sięgnęliście po muzykę ska. Skąd ten pomysł?
- Zarzucano nam wtedy, że wzorujemy się na angielskiej grupie Madness. A to była nieprawda. Poznaliśmy jej nagrania dopiero po założeniu zespołu. Nie byliśmy zapatrzeni w Zachód. Po prostu lubiliśmy skoczne rytmy i zabawne teksty. Samo tak wyszło.
- Wasza debiutancka płyta - "To tylko ja" - ukazała się właściwie już po rozwiązaniu zespołu w 1986 roku.
- Niestety: wydano ją o co najmniej dwa lata za późno. Mieliśmy wtedy w dorobku dwa przeboje. Trzecia piosenka - "A ja się śmieję w głos" - za sprawą cenzury, spadła z radia. Czwartej - "Nie, nie kochaj mnie" - nawet już nie puszczano. Kiedy pojechaliśmy na koncerty do Finlandii, nasz wokalista wybrał wolność. My wróciliśmy do kraju i ogłosiliśmy casting na nowego frontmana. I znaleźliśmy chłopaka, który całkiem dobrze śpiewał, ale w zupełnie innym stylu niż Andrzej Donarski. Napisaliśmy kilka fajnych piosenek, ale zupełnie nie chwyciły. Dlatego rozwiązaliśmy kapelę.

MÓJ JEST TEN KAWAŁEK PODŁOGI

Znowu ktoś mnie podgląda
Lekko skrobie do drzwi
Straszy okiem cyklopa
Radzi, gromi i drwi

Ref.:
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi, co mam robić

Meble już połamałem
Nowy ład zrobić chcę
Tynk ze ścian już zdrapałem
Zamurować czas drzwi

Ref.
Mój jest...

Wielkie dzieło skończyłem
Chłód do wyjścia mnie pcha
Prężę się i napinam
Lecz mur stoi jak stał

Ref.
Mój jest...

Słowa: Waldemar Miszczor
Z wykonawcami sobotniego koncertu rozmawiał PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski