Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huragan - przegrany

KW
IV liga wschód - podsumowanie sezonu 2004/05

   BKS i Kolejarz walczyli do upadłego o prawo gry w barażach, pozostałe zespoły od kwietnia grały praktycznie o nic, bo katastrofalna forma prezentowana przez Huragan Waksmund sprawiła, iż górale bardzo szybko zostali pozbawieni jakichkolwiek złudzeń.
   Może jeszcze nieudana próba Strażaka Mokrzyska opuszczenia przedostatniej lokaty mogła niektórych zainteresować. W końcu okazało się, że niepotrzebnie, bo po awansie Kolejarza Strażak zachował miejsce w IV lidze. Kolejarz awansował, Huragan spadł, sytuacja pozostałych 14 zespołów nie zmieniła się ani o jotę. Czy warto było po to rozegrać aż 240 meczów... (KW)

Tarnovia Tarnów

   Zespół Tarnovii w stu procentach zrealizował zakładany przed sezonem plan, którym było pewne utrzymanie się w IV lidze. Podopieczni Michała Jarząba, który podczas zimowej przerwy zmienił na tym stanowisku Zbigniewa Pożdała, przez całą rundę wiosenną zajmowali miejsce w środku tabeli, nie mając żadnych problemów z utrzymaniem się w lidze. Gdyby nie zagraniczny wyjazd w połowie rundy wiosennej dwóch podstawowych zawodników Arkadiusza Dobrowolskiego i Tomasza Malca zespół z pewnością mógłby powalczyć nawet o wyższe miejsce w tabeli. Kierownictwo i trener Tarnovii zadowoleni byli z coraz lepszej postawy 19-letnich piłkarzy, takich jak Bartłomiej Kieroński czy Damian Wolański. - W końcówce rozgrywek, gdy mieliśmy już zapewniony ligowy byt, dawaliśmy szansę gry także innym młodym zawodnikom, którzy muszą się ogrywać, gdyż powoli będą wchodzili do podstawowego składu - wyjaśnia menedżer Tarnovii Jacek Stawarz. - W nadchodzącym sezonie żartów już nie będzie, planowana reorganizacja ligi sprawi bowiem, że w środku tabeli będzie niesamowity tłok i o utrzymanie się w lidze będzie już bardzo trudno.
   Menedżer "biało-czerwonych" zapowiada jednak, że kierownictwo klubu postara się, by w nadchodzącym sezonie piłkarzom niczego nie brakowało i ma nadzieję, że Tarnovia zdoła utrzymać się w nowej IV lidze. W składzie najstarszej tarnowskiej drużyny, której trenerem nadal pozostanie Michał Jarząb, na razie nie zapowiada się na większe zmiany. Zespół na pewno opuszczą bracia Grzegorz i Marcin Soryszowie. Z nowych graczy do gry w Tarnovii przymierzany jest natomiast zawodnik Tuchovii Michał Sobol. (PIET)

Tuchovia Tuchów

   Zespół Tuchovii, podobnie jak Tarnovia, walczył o utrzymanie się w IV lidze. Tuchowianie cel osiągnęli już na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu, jednak początek rundy wiosennej nie był najlepszy dla podopiecznych Jacka Ropskiego. Po serii siedmiu remisów zespół spadł do strefy zagrożonej degradacją i dopiero trzy zwycięstwa w końcówce rozgrywek z Unią Tarnów, Wolanią Wola Rzędzińska i Victorią Witowice Dolne pozwoliły Tuchovii na zajęcie bezpiecznego miejsca w tabeli. Pod względem personalnym Tuchovia była jednym z mocniejszych zespołów w lidze, niestety, potencjał ten nie był do końca wykorzystany. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była zbyt duża jak na IV ligę absencja zawodników na treningach. Zdecydowanie najmocniejszą formacją zespołu była defensywa, do której obok byłych zawodników II-ligowej Unii Tarnów, bramkarza Piotra Szary (nieprzypadkowo w Tarnowie i okolicach mówi się, że to właśnie Szara w dwóch ostatnich sezonach utrzymał Tuchovię w IV lidze) i obrońcy Jacka Wójcika należeli także Krzysztof Różycki i Paweł Kafel. Czołową postacią w środku pola był natomiast Sławomir Stec, którego pozyskaniem zainteresowana jest teraz Unia Tarnów. Nie jest on jedynym zawodnikiem, który może odejść z Tuchovii, propozycje gry w innych klubach otrzymali bowiem Szara (Kolejarz Stróże), Kafel (Unia Tarnów) i Michał Sobol (Tarnovia). Nadchodzący sezon może więc być dla zespołu z Tuchowa bardzo ciężki. Dopiero w najbliższych dniach zapadną decyzje o tym, kto znajdzie się w składzie klubowego zarządu i kto będzie decydował o kształcie zespołu Tuchovii, który w nadchodzącym sezonie czeka bardzo trudny bój o utrzymanie się w zreformowanej IV lidze.
(PIET)

Wolania Wola Rzędzińska

   Zespół Wolanii po fatalnych występach w rundzie jesiennej na półmetku rozgrywek zajmował miejsce w końcówce tabeli i był poważnie zagrożony spadkiem do V ligi. Drużyna z Woli Rzędzińskiej jesienią, w 15 meczach zdobyła zaledwie 6 goli, co było niechlubnym rekordem Polski, gdyż żadna inna drużyna występująca w polskiej IV lidze nie legitymowała się tak mizernym dorobkiem bramkowym. Na szczęście dobrze przepracowana zima pod okiem nowego szkoleniowca Romana Ciochonia całkowicie odmieniła drużynę Wolanii. Nadal brakowało w niej rasowego napastnika, lecz wzmocnienie linii defensywnej jakim niewątpliwie było pozyskanie Marcina Gąsiora sprawiło, że zespół z Woli Rzędzińskiej powoli lecz systematycznie odrabiał starty z jesieni i piął się w górę tabeli, by ostatecznie zakończyć rozgrywki na 11. miejscu. Dodatkowym utrudnieniem dla piłkarzy Wolanii był fakt, iż występując w roli gospodarza, od początku sezonu rozgrywali oni swe mecze na stadionie Błękitnych Tarnów, zaś po raz pierwszy na własnym, wyremontowanym boisku zagrali dopiero 25 maja.

   W nadchodzącym sezonie zespół nadal prowadził będzie Roman Ciochoń. - Po tym, jak utrzymaliśmy się w lidze, chciałem zrezygnować z tej posady, jednak po licznych namowach działaczy zdecydowałem się poprowadzić drużynę do końca rundy jesiennej. Teraz, gdy mamy już w Woli Rzędzińskiej piękny, wyremontowany stadion musimy się postarać, by zachować miejsce w zreformowanej czwartej lidze. Nie będzie to jednak łatwe zadanie - stwierdził szkoleniowiec Wolanii. Pierwszym zawodnikiem, który wzmocnił Wolanię jest bramkarz Strażaka Mokrzyska Łukasz Mikrut. Ponadto szefowie klubu zainteresowani są także pozyskaniem swojego wychowanka Grzegorza Jasiaka, ostatnio grającego w Hutniku Kraków. (PIET)

Dunajec Nowy Sącz

   Trener Bogusław Szczecina dokonał rzeczy praktycznie niemożliwej do realizacji. Uratował przed spadkiem drużynę, która na półmetku rozgrywek, zatem w momencie, kiedy ją przejmował, miała na koncie zaledwie 7 punktów! Pod jego ręką Dunajec wywalczył w rundzie rewanżowej aż 26 punktów, zasługując w pełni na miano rycerzy wiosny.
   O piłkarskiej jesieni w wykonaniu sądeczan chce się jak najszybciej zapomnieć. Przytoczony punktowy dorobek oraz żałosna postawa w kilku spotkaniach proszą się o spuszczenie na nie zasłony miłosierdzia. Zespół, który udało się zimą wzmocnić (przybyli Łukasz Kij z Lubania Maniowy, Arkadiusz Korcz z Zawady Nowy Sącz oraz Maciej Polański z Sandecji), Szczecina natchnął wiarą w możliwość uniknięcia najgorszego, wmówił graczom, że stać ich na wygrywanie z każdym przeciwnikiem. I rzeczywiście, drużyna przeszła cudowną metamorfozę. Na osiem spotkań stoczonych na własnym boisku siedem wygrała, jedno remisując, a i na wyjazdach nie kładła się przed rywalami. Kapitalną rundę miał niedoceniany w Nowym Sączu bramkarz Mariusz Zając. W formację defensywną świetnie wkomponowali się rzeczeni Kij, a zwłaszcza Polański, drugą młodość przeżywał kapitan zespołu Tadeusz Fałowski. Złożona z bardzo młodych graczy pomoc (Kamil Sowiński i Błażej Filip - po 21 lat, Rafał Niemiec - 19, Bartłomiej Słowik - 20) z meczu na mecz grała coraz dojrzalej, a w ataku skuteczność odzyskali niewiele od nich starsi Maciej Besbir i Grzegorz Najduch. Kilka efektownych, bardzo ważnych bramek strzelił osiemnastolatek Łukasz Fałowski, którego pod lupę wzięła już Sandecja, a na szansę czekają kolejni młodzi gniewni Adrian Danek i Kamil Lasyk. O przyszłość Dunajec może być więc spokojny.
    (DW)

Sarata Victoria Witowice Dolne

   - Takie już widać nasze przeznaczenie, by bez ustanku kłopotać się o przedłużenie ligowego bytu - frasuje się Ryszard Piwowar, menedżer Victorii. - Małe kluby, a do takich się zaliczamy, skazane są na doraźne wiązanie końca z końcem, troskę o każdy następny dzień. W tej sytuacji trudno myśleć o perspektywicznej budowie zespołu. Na transfery nas zwyczajnie nie stać, a nawet gdyby znalazły się jakieś pieniądze, to wolelibyśmy je zainwestować w szkolenie własnej młodzieży. Na niej od lat opieramy zespół i to ona w dużej mierze zadecydowała o zachowaniu dla Witowic Dolnych IV ligi.
   Victoria w końcówce rozgrywek znalazła się w bardzo nieciekawym położeniu. Gdyby nie kilka zwycięstw odniesionych "rzutem na taśmę", mogła dać się wyprzedzić nie tylko Dunajcowi i Wolanii, ale być może także Malineksowi, a nawet Strażakowi. Na szczęście dla witowiczan, w tej najważniejszej fazie sezonu przebudzili się ci, na których najbardziej trener Stanisław Filas liczył: obrońca Krzysztof Orzeł, pomocnicy Mirosław Szewczyk, Piotr Saratowicz i Lesław Gołąb, a także napastnik Grzegorz Świerad. Dzielnie wspierali ich młodzi, ale zadomowieni już w zespole gracze: Marcin Foryś, Marcin Orzechowski, Dariusz Piwowar, Dariusz Kmiecik i przede wszystkim skuteczny, niestety, trapiony przez kontuzje Rafał Augustyn. Osobna wzmianka należy się bramkarzowi Danielowi Bombie. Po zaskakującym dla działaczy odejściu z klubu Marka Pulita ten szesnastolatek musiał zająć miejsce między słupkami, spisując się bez większych zarzutów. Bywały, owszem, mecze, podczas których płacił frycowe, w kilku przypadkach ratował jednak Victorii punkty, broniąc m.in. rzut karny. (DW)

Malinex Kobylanka

   Drużyna z podgorlickiej miejscowości dowiodła tezy, że dla nowicjuszy najtrudniejszy jest drugi sezon pobytu w danej klasie rozgrywkowej. Ubiegłoroczny beniaminek z trudem uratował się przed spadkiem z IV ligi, prezentując grę, która kibicom nie zapadnie zapewne na długo w pamięci.
   Uzasadnione obawy o przyszłość kreowała już sytuacja po rundzie jesiennej. Niewielka przewaga punktowa nad strefą spadkową wydawała się trudna do zachowania, zwłaszcza że Kobylankę opuścił jej najskuteczniejszy snajper Robert Drąg, który przeniósł się do Górnika Zabrze. W klubie pomyślano na szczęście o wzmocnieniach. Jak się później miało okazać, właśnie nowi piłkarze w znacznej mierze przyczynili się do zachowania ligowego bytu. Cennym nabytkiem okazał się bramkarz Tymoteusz Kasprzycki, w niejednym meczu ratując zespołowi punkty. Kilka niezłych spotkań zaliczył Ukrainiec Rusłan Olejnik, zaś w ataku wyróżniał się w ostatniej niemal chwili pozyskany z Modułu Zagórzany Szymon Kozień. Postacią numer 1 w drużynie był jednak w rundzie wiosennej inny gracz pierwszej linii - Ireneusz Gryboś. Ten 22-letni piłkarz próbował swych sił w Sandecji, Kolejarzu oraz w Orkanie Szczyrzyc, ale dopiero w Kobylance dał próbkę swych prawdziwych możliwości. Był nie tylko najlepszym snajperem (zdobył 12 bramek, o jedno trafienie dystansując Drąga), ale i konstruktorem większości ofensywnych akcji swych partnerów. Grybosiowi skończył się kontrakt z Malineksem, poddawany jest obecnie testom w Sandecji, trudno zatem orzec, czy kobylanczanie nie będą musieli rozglądać się za kolejnym bombardierem.
   Rundę wiosenną Malinex rozpoczął pod ręką trenera Zbigniewa Kordeli, który w zimie zastąpił Krzysztofa Winiarskiego. Pod koniec rozgrywek drużynę przejął Lesław Rak. Czy to już koniec szkoleniowej sztafety? (DW)

Strażak Mokrzyska

   Tegoroczny beniaminek Strażak Mokrzyska zakończył rywalizację na dalekim 15. miejscu, które powinno oznaczać degradację do V ligi. Jednak szczęśliwy zbieg okoliczności, jakim był dla Strażaka awans Kolejarza Stróże do III ligi oraz fakt, iż z tej klasy rozgrywkowej nie została zdegradowana żadna z drużyn małopolskich sprawił, że zespół z Mokrzysk nadal zachował status IV-ligowca. W minionym sezonie piłkarze Strażaka mieli przebłyski dobrej gry, to jednak było zbyt mało, by zająć bezpieczne miejsce w tabeli. Pozostało więc wyczekiwać na końcowe rozstrzygnięcia zarówno w trzeciej jaki i w czwartej lidze. Czołowymi Jerzego Busia byli Sebastian i Wiesław Żurkowie, nieźle spisywała się w drużynie prowadzonej przez trenera też młodzież, która w decydujących momentach nie potrafiła jednak udźwignąć odpowiedzialności za wynik.

   Trener Buś niejednokrotnie podkreślał, że jego zespół złożony jest z prawdziwych amatorów grających tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. - W naszym klubie zawodnicy grają całkowicie za darmo, nie dostają żadnych premii. Ten zespół można porównać do TKKF-u, który występuje w czwartej lidze. Pracując w takich warunkach, osiągnięcie dobrego wyniku sportowego graniczy niemal z cudem - mówił szkoleniowiec Strażaka, który po zakończeniu sezonu zrezygnował z dalszej pracy.
   Zespół Strażaka opuścił także bramkarz Łukasz Mikrut, który w nadchodzącym sezonie występował będzie w Wolanii Wola Rzędzińska. Nie jest on podobno jedynym zawodnikiem chcącym rozstać się z klubem w Mokrzysk. Nie wiadomo także, kto zostanie nowym szkoleniowcem drużyny, która w dość szczęśliwych okolicznościach utrzymała się w IV lidze. (PIET)

Huragan Waksmund

   Przed rokiem nic nie zapowiadało katastrofy. Zespół z Waksmundu bez problemów utrzymał się w lidze i zdobył - po finałowym zwycięstwie nad Lubaniem Maniowy - podhalański Puchar Polski. Kłopoty zaczęły się, kiedy trener Bartłomiej Walczak odszedł do beniaminka A klasy Wiatru Ludźmierz i zabrał ze sobą dwóch czołowych zawodników - Macieja Siutę i Janusza Stramę. Wkrótce w Huraganem pożegnali się też inni kluczowi gracze: Jan Gałdyn, Dariusz Grela, Paweł Płonka i Krzysztof Waksmundzki. Poszukiwania nowego trenera przeciągały się ponad miarę, w końcu - na tydzień przed pierwszym meczem ligowym - drużynę przejął słowacki szkoleniowiec Jozef Fabry. W ślad za nim przyszli dwaj słowaccy piłkarze - bramkarz Tomas Dzurek i pomocnik Lubomir Hvolka i wydawało się, iż sytuacja została opanowana. Zaległości treningowych nigdy jednak nie udało się nadrobić, co skutkowało częstymi kontuzjami i kiepskimi wynikami. Runda jesienna w wykonaniu górali była słabiutka, ale nie zakończyli jej na ostatnim miejscu.
   Prawdziwa katastrofa zaczęła się w przerwie zimowej. Lider drużyny Rafał Strączek postanowił wrócić do Alwerni, najlepszy jej strzelec Bartłomiej Drożdż wyjechał do USA, wkrótce w jego ślady podążyli Robert Krzystyniak i Daniel Anioł, a trójka Słowaków nie wróciła już do Waksmundu. Prezes Stanisław Dutkiewicz chciał nawet wycofać zespół z rozgrywek. Na szczęście zmienił zdanie, ale wiosna była już pasmem coraz boleśniejszych porażek, bo ciężar gry musieli przejąć młodzieżowcy i juniorzy. W 14 meczach Huragan zdobył zaledwie dwa punkty i dopiero w ostatnim - z Malineksem Kobylanka wygrał. To zwycięstwo niczego już nie mogło zmienić, dodało tylko ambitnym waksmundzianom otuchy przed czekającymi ich pojedynkami w V lidze. (KW)

1. Kolejarz Stróże 30 74 65-16

2. BKS Bochnia 30 73 69-21

3. Okocimski Brzesko 30 58 64-28

4. Lubań Maniowy 30 50 45-35

5. Unia Tarnów 30 47 46-48

6. Glinik Gorlice 30 46 60-35

7. Poprad Muszyna 30 43 36-40

8. Łosoś Łososina Dolna 30 38 54-53

9. Tarnovia Tarnów 30 37 34-44

10. Tuchovia Tuchów 30 35 37-44

11. Wolania Wola Rzędzińska 30 33 22-50

12. Dunajec Nowy Sącz 30 33 27-39

13. Victoria Witowice Dolne 30 33 28-49

14. Malinex Kobylanka 30 30 37-51

15. Strażak Mokrzyska 30 26 31-50

16. Huragan Waksmund 30 13 18-70

IV-ligowcy w ocenie "DzP"

   179 - Ciesielka (Lubań)
   176 - Krzywda (BKS)
   174 - A. Bałuszyński (Kolejarz)
   170 - Bienias (BKS)
   168 - K. Palej (Okocimski)
   165 - Zasadni (Lubań)
   163 - Kasprzycki (Malinex), Pączek (BKS), Stawarczyk (Okocimski), Zając (Dunajec)
   162 - Kurnyta (Lubań), Skirło (Łosoś)
   161 - Nizioł (BKS)
   160 - Cisowski (Łosoś)

Najlepsi strzelcy

   25 - Krzywda (BKS)
   23 - K. Palej (Okocimski)
   22 - Ciesielka (Lubań)
   17 - Skirło (Łosoś)
   15 - Dzieński (BKS), Hajduk (Glinik), S. Żurek (Strażak)
   14 - A. Bałuszyński (Kolejarz), Zubel (Łosoś)
   12 - Gryboś (Malinex), Rojkowicz (Okocimski)
   11 - Drąg (Malinex)
   10 - Gadzina (Glinik), Kazik (Glinik), Kurnyta (Lubań), Okaz (Tuchovia) (KW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski