Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hutki. Wataha dzików ryje podwórka i działki. Właściciele gospodarstw nie wiedzą, co robić

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Mieszkańcy Hutek (gmina Bolesław) narzekają na szkody wyrządzone przez watahę dzików. Zwierzęta przychodzą w grupie pod same domy i niszczą podwórka. Ludzie nie za bardzo wiedzą, jak sobie z tym radzić. Podobnie jest też w wielu innych miejscowościach powiatów Małopolski zachodniej. Dzików jest coraz więcej i nie boją się ludzi.

Jedną z osób, których gospodarstwo dziki upodobały sobie najbardziej, jest Bernard Kamiński, mieszkający przy ul. Karnej w Hutkach. - Przychodzą sobie grupą, zwykle w nocy i żerują - mówi mężczyzna. - Przyzwyczajone są do tych samych miejsc. Zrobiły takie okopy, że wojsko by się ich nie powstydziło - żartuje pan Bernard, choć wcale mu nie do śmiechu.

Upodobały sobie pasiekę

Wataha ok. sześciu dzików pojawiła się w Hutkach w zeszłym roku. Dwa są prawdopodobnie rodzicami, reszta to ich młode już odchowane. - Tych starych teraz nie widujemy. Nie pokazują się. Możliwe, że zajmują się kolejnymi młodymi - uważa pan Bernard. - A ich potomstwo, które jest już samodzielne, dokazuje i rozrabia - dodaje mieszkaniec.

Najbardziej zwierzęta poryły mu pasiekę. Teren jest w 95 proc. ogrodzony. Dziki wykorzystują te nieogrodzone 5 proc. Na podwórko przy domu jeszcze nie wchodzą, choć próbują - regularnie ryją działkę pod siatką od strony lasu, a właściciel sukcesywnie uzupełnia doły ziemią, piachem i kamieniami. Zwierzęta nie mają jednak problemu nawet z przesuwaniem 10-kilogramowych głazów.

- Nie mam nic przeciwko dzikom, nie chodzi mi o to, żeby je odstrzelać, zdaję sobie sprawę, że takie są uroki mieszkania w pobliżu lasu - zaznacza Bernard Kamiński. - Ale boję się o swoje ule. Jeśli je przewrócą, mogę stracić pszczoły - zauważa nasz rozmówca. Próbował płoszyć zwierzęta petardami hukowymi, ale efekt był wręcz odwrotny. Wataha poryła działkę jeszcze bardziej.

Metody walki z dzikami

O ile w terenach rolniczych można się starać o odszkodowanie z tytułu strat spowodowanych przez dziki w uprawach i płodach rolnych, to w odniesieniu do pozostałych nieruchomości jest to bardzo trudne. Właściciele gospodarstw muszą więc radzić sobie z problemem sami.

Walka z dzikami nie jest łatwa. W pierwszej kolejności pamiętać należy o regularnym usuwaniu spadających z drzew owoców. Można zabezpieczać ogródki, sady i domostwa za pomocą ogrodzeń elektrycznych (tzw. „pastuchów”), odstraszaczy ultradźwiękowych czy odblaskowych wstążek. Starą metodą jest wywieszanie na polach, czy wzdłuż granicy chronionych terenów woreczków z ludzkimi włosami umieszczonymi w pończochach. Włosy ludzkie przesiąkają kosmetykami i potem. Dzik, czując zapach człowieka, oddala się. Inną metodą jest stosowanie środków chemicznych w formie cieczy, które także działają na zasadzie odstraszania zwierzyny przy pomocy mieszanek zapachowych zbliżonych do zapachu ludzkiego potu. Takie środki można kupić w sklepach ogrodniczych.

ZOBACZ KONIECZNIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hutki. Wataha dzików ryje podwórka i działki. Właściciele gospodarstw nie wiedzą, co robić - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski