Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hydrolodzy najważniejsi w prokuratorskim śledztwie

SZEL
KLIMKÓWKA. Opinia biegłych rozstrzygnie, czy zrzut wody ze zbiornika w Klimkówce mógł się przyczynić do zalania Jasła

Doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyła w czerwcu burmistrz tego miasta Maria Kurowska. Sprawę miała zbadać gorlicka prokuratura, ale ze względu na złożoność tematu poprosiła o wyłączenie jej z tego postępowania. Śledztwo podjęła więc Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu. Już wtedy rzecznik prokuratury Beata Stępień-Warzecha sugerowała, że samo kompletowanie materiału dowodowego zajmie wiele miesięcy.

- Kluczowa będzie opinia hydrologiczna, na którą nadal czekamy - powiedziała nam wczoraj Beata Stępień-Warzecha. - Powinna odpowiedzieć na pytanie, czy zrzut wody z zapory mógł mieć wpływ na to, co wydarzyło się w Jaśle.

Śledztwo dotyczy wydarzeń z 4 czerwca, gdy przez region przetoczyła się kulminacyjna fala powodziowa. Maksymalny dopływ do zbiornika w Klimkówce wynoszący 450 metrów sześciennych na sekundę był większy od tysiącletniej wody szacowanej na 420 metrów. Tego dnia wezbrana Wisłoka przelała się w Jaśle przez wały, zatapiając kilka osiedli.

- Nie twierdzę, że zawiniła zapora w Klimkówce - zastrzega burmistrz Maria Kurowska. - Zareagowałam jedynie na sugestie miesz kańców kierujących do mnie pytania, czy zwiększony zrzut wody nie przyczynił się do podniesienia stanu rzek, które zalały Jasło.

Te zarzuty odpierało już na łamach "Dziennika Polskiego" kierownictwo Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie odpowiedzialne m.in. za pracę zapory w Klimkówce. Krzysztof Kondziołka, kierownik Ośrodka Koordynacyjno-Informacyjnego Ochrony Przeciwpowodziowej w RZGW, przekonywał, że pomimo ekstremalnie wysokiego dopływu do zbiornika nie dopuszczono do zrzutu wody tą wielkością, co zminimalizowało wielkość strat w dolinie poniżej Klimkówki. Co istotne, maksymalny przepływ w Gorlicach, a więc najbliżej położonym mieście, wywołany opadami deszczu w zlewni rzeki Ropy był dwukrotnie wyższy od największych zrzutów z Klimkówki.

- Największy przepływ wody w rejonie Gorlic wystąpił cztery i pół godziny wcześniej od momentu dotarcia tam zrzutu ze zbiornika w Klimkówce - podkreśla Krzysztof Kondziołka. - Przyczyniła się do tego nie zapora, ale zasilanie Ropy przez dopływy innych rzek, których stany były wysokie z powodu katastrofalnych opadów deszczu. Podobna sytuacja miała miejsce w rejonie Jasła. Była jednak spotęgowana tym, że w tym miejscu do Wisłoki uchodzą praktycznie równocześnie Ropa i Jasiołka - dodaje.

RZGW podkreśla, że czas przemieszczania się fali powodziowej między Klimkówką a ujściem Ropy wynosi prawie 15 go dzin. Maksymalny zrzut dotarł tam więc przed północną z 4 na 5 czerwca, a zatem po powodziowej katastrofie w Jaśle.

(SZEL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski