MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hymn posłów-wędrowniczków

Redakcja
"Pero, pero, bilans musi wyjść na zero!" - wyśpiewywał w swoim czasie satyryk Jan Kaczmarek. Wprawdzie miał na myśli co innego, ale to nic nie szkodzi, bo refren ten pasuje jak ulał również do przesunięć eliciarzy na naszej politycznej scenie.

Stanisław Michalkiewicz: ZIMNY PRYSZNIC

Jedni albo są wyrzucani, albo sami występują, czy to z Platformy Obywatelskiej, czy z PiS-u, ale żadna z tych partii żadnej szkody z tego tytułu nie ponosi, bo inni za to albo już wstąpili, albo tylko patrzeć, jak wstąpią. Z Platformy wyniósł się poseł Janusz Palikot, żeby wraz ze swymi wyznawcami założyć Ruch swego Poparcia. Jak dotąd jednak Ruch jakoś słabo się rusza, co skłania do podejrzeń, że chociaż posłu Palikotu podobnież nie brakuje pieniędzy, to przecież nie taki on głupi, żeby własne pieniądze pakować w przedsięwzięcie tak beznadziejne, jak Ruch swego Poparcia. Od takich rzeczy to on ma studentów, emerytów, no i oczywiście - nieboszczyków.

Co innego, gdyby razwiedka wydała swoim konfidentom rozkaz: "W prawo zwrot! Do Ruchu Poparcia Posła Palikota odmaszerować!" - aaa, to wtedy Ruch ten z dnia na dzień urósłby w siłę, a członkowie żyliby dostatniej, to znaczy - nawet jak za Gierka. Ponieważ tak jednak nie jest, to nieomylny to znak, że razwiedka względem posła Palikota ma całkiem inne plany i na razie żadnego nowego ruchu na naszej scenie politycznej nie przewiduje. Dlatego nie wróżę powodzenia również "ruchom", o jakich myślą po nocach poseł Poncyliusz czy pani posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska. Zresztą chyba nie mówią o tych "ruchach" serio, chyba, że - co oczywiście jest możliwe - nie zdają sobie sprawy ze sprawności mechanizmu uszczelniania politycznej sceny, utworzonego przecież z ich udziałem. Zarówno ordynacja wyborcza, z faktycznym monopolem partii na tworzenie list wyborczych do Sejmu, przeliczaniem głosów na mandaty według systemu d`Hondta i mechanizmem finansowania partii politycznych z budżetu, skutecznie blokują pojawienie się każdej świeżej inicjatywy politycznej. System umożliwia wyłącznie peregrynacje posłów-wędrowniczków jak nie pod jeden, to pod drugi sztandar - wzorem posła Antoniego Mężydły, co to przy zmianie sztandarów wcale nie musiał zmieniać poglądów, albo ministra Radosława Sikorskiego, który dla odmiany z neoficką gorliwością zgłosił gotowość "dorzynania watahy". Teraz mamy wybory samorządowe, których celem jest usadowienie zaplecza politycznego każdej partii na publicznych synekurach, dzięki czemu każda partia będzie miała na przyszłoroczne wybory parlamentarne aparat wyborczy jak znalazł. Ale każdy poseł-wędrowniczek wie, że to ostatni dzwonek, żeby się do jakiejś partii przykleić, bo jeśli nie przyklei się teraz, to nie ma szans, żeby w przyszłym roku trafić nie tylko na jakieś "biorące" miejsce na liście, ale żeby trafić na nią w ogóle. No a bez tego - koniec marzeń o mandacie, dietach, lodach i posadach dla rodziny.

"Żegnajcie mi na zawsze chłopcy i dziewczęta, żegnajcie druhowie i ty, miłości ma!". Dlatego też jedni posłowie opuszczają PiS ("wycieczka z Tłuszcza stolicę opuszcza!"), a za to inni się zapisują. Bowiem "pero, pero, bilans musi wyjść na zero!" - jak śpiewał Jan Kaczmarek nie przeczuwając, że właśnie stworzył hymn posłów-wędrowniczków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski