Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I diabeł musi czasem walczyć o ludzkie traktowanie na ulicy

Marcin Banasik
To zadziwiające, jak łatwo można wejść w skórę diabła – twierdzi Rafał Śpiewak
To zadziwiające, jak łatwo można wejść w skórę diabła – twierdzi Rafał Śpiewak fot. Andrzej Banaś
Rafał śpiewak od kilku lat rzuca czarci urok na mieszkańców Krakowa pod kościołem Mariackim. Artysta przyznaje jednak, że praca Mefista wcale nie należy do łatwych. Przychodzą takie dni, że to ludzie okazują się wcieleniem szatana. I wtedy nie ma wyjścia. Trzeba iść do adwokata.

Rafał w diabła zmienia się w kilka minut. Diabeł z Rafała wychodzi nawet kilka dni. – Widocznie dobrze czuje się w mojej skórze – twierdzi uliczny artysta, którego mieszkańcy Krakowa znają spod kościoła Mariackiego.

32-letni Rafał Śpiewak nie od zawsze był farbowanym sługą ciemności, choć przyznaje, że jego życie jest rodem z Halloween. Urodził się w Lusławicach pod Częstochową. Od dziecka lubił rozrabiać, ale czarci urok zawsze pomagał mu wychodzić cało z opresji. Tak było również 18 lat temu, kiedy razem z kolegą sprowokowali strażnika ochrony kolei do użycia broni. Kula przeleciała tuż obok jego głowy. – Moje życie po raz kolejny zawisło na włosku. Zadałem sobie wtedy pytanie, jak długo będę miał tyle szczęścia__– wspomina.

Od tamtej pory nastolatek zaczął bardziej szanować życie. Skończył Technikum Mechaniczne, ale w zawodzie nie przepracował nawet jednego dnia. Przyznaje że wprawianie w ruch maszyn nigdy go nie pociągało. – Bardziej interesowało mnie poruszanie trybikami ludzkiej duszy – żartuje. Swoich sił początkowo próbował w miejskim parku, gdzie w przebraniu zombi straszył przechodniów.: – Jedni na mój widok śmiali się, inni stukali się w głowę, ale byli i tacy, którzy uciekali z krzykiem.

Zanim jednak młodzieniec z Lusławic stał się diabłem Krakowa, pracował jako magazynier w supermarkecie, a później w drukarni. Osiem lat temu postanowił jednak, że życie zwykłego zjadacza chleba nie jest dla niego. Spakował się i przyjechał do Krakowa.

W domu Mefista

Wbrew powszechnej opinii diabeł nie mieszka w podziemnych czeluściach. 32-letni Mefisto wynajmuje mieszkanie na drugim piętrze, dokąd prowadzą kręte, drewniane schody. W komnatach króla ciemności panuje artystyczny nieład, a mówiąc bardziej ludzkim językiem, bałagan. W kącie pokoju z dużego pudła wystają kolorowe stroje, m.in. kapelusznika i upiora. Na drzwiach wisi kurtka z przyczepionymi czarnymi skrzydłami. – Mam kilka strojów diabła, jedne są bardziej elegancie, inne mroczne lub groteskowe – mówi Śpiewak.

O ścianę oparte są diabelskie widły, czyli patyk owinięty materiałem w kolorze piekielnej czerwieni. Dalej stoi dziecięcy rowerek, rodem z amerykańskich horrorów, a obok biała trumienka, którą artysta dostał od właściciela zakładu pogrzebowego. Wystają z niej bilety na spektakle. Farbowany Mefisto śpiewa utwory w kapeli „Śpiewak Grotesqe”, do których sam pisze teksty. Jego występy można określić jako makabryczne show. Na scenie nigdy nie pojawia się „jak człowiek”, woli udawać upiora, który wychodzi do publiczności z worka dla nieboszczyków.

Na środku pokoju jest stolik z lusterkiem i farbami, które w pół godziny potrafią zamienić ludzką twarz w diabelskie oblicze. Wcześniej jednak Rafał wkłada wysokie, czarno-czerwone buty, spodnie i koszulkę w tym samym kolorze. Płaszcz z wysokim kołnierzem założy tuż przed wyjściem. Teraz czas na malowanie.

Diabeł z farby, gumy i kleju

Na początku 32-latek przykleja sobie do czoła gumowe rogi. Późnej na policzku pojawiają się lateksowa imitacja przypalonej skóry. Następnie gąbką rozprowadza po twarzy czerwony podkład, a kontury oczu, brody i ust pędzelkiem maluje na czarno. Czarciego efektu dopełniają kocie soczewki. Kilka spojrzeń w lustro, próba modulacji diabelskiego głosu i gotowe. – To zadziwiające, jak łatwo można wejść w skórę diabła – uśmiecha się. Dodaje jednak, że powrót do własnej skóry przychodzi z większym trudem. – Czasem następnego dnia, kiedy rozmawiam ze znajomymi, zdaję sobie sprawę, że ciągle używam czarcich sztuczek: kuszę, prowokuję lub próbuje ich rozbawić diabelskimi minami.

Mefisto do pracy chodzi z plastikowym kuferkiem na kółkach. Ulicą Łobzowską, przez Planty i plac Szczepański, aż pod kościół Mariacki. Tam przykrywa kuferek kawałkiem kolorowego materiału i wchodzi na podest.

Diabeł jest przeciwieństwem większości mimów, którzy występują w centrum Krakowa. Żywiołowy, zaczepny, prowokujący. – Wcielanie się w postać groteskowego szatana pozwala mi robić rzeczy, na które normalnie nie odważyłbym się na ulicy. Maska diabła to doskonałe narzędzie do poznania siebie i ludzi, którzy rzadko potrafią przejść obok mnie obojętnie – tłumaczy Śpiewak.

Ludzie reagują różnie. Jedni podchodzą ostrożnie, jakby nie do końca wierzyli, że to tylko przebieraniec. Niektóre dzieci na jego widok chowają się za rodziców, co odważniejsze podchodzą. W nagrodę diabeł daje im swoje widły i pozwala się nimi postraszyć. Za zdjęcie wypada oczywiście zapłacić. Ile można zarobić na straszeniu ludzi? Mefisto ma zasady. Nie rozmawia o pieniądzach. Zapewnia jednak, że są dni, kiedy nie zwraca mu się nawet koszt farb.

Czasem aż strach wyjść na ulicę

Rafał Śpiewak przyznaje, że wcielanie się w rolę diabła nie zawsze jest łatwe. – Czasem maluję się, ubieram, ale tuż przed wyjściem rezygnuję. Wiem, że ludzie wyczują, że dziś coś jest ze mną nie tak i tym razem nie uwierzą w diabła – przyznaje.

32-latek dodaje, że w momentach słabości najtrudniejsze jest pokonanie drogi do Rynku. – Widzę wtedy na sobie wzrok mijanych ludzi, ich komentarze, które nie zawsze są pozytywne. Próbuję wpuszczać je jednym uchem i wypuszczać drugim, ale czasem zostają w głowie. Czasem diabeł okazuje się bardzo słaby__– mówi Mefisto.

Śpiewak podkreśla, że żadna rola, w jaką się wcielał, nie wywoływała tyle emocji. – Tak mocno zakorzeniona w naszej tradycji – wyjaśnia artysta.

Zapewnia, że w przyszłym roku kończy z diabłem na ulicy. Przyznaje, że chciałby robić bardziej ambitne rzeczy, niż zabawianie ludzi na miejskich rynkach.– Zamierzam zająć się bardziej profesjonalnymi występami z moją kapelą. Chcę opowiadać ludziom historie, które obudzą ich ze snu codzienności. W życiu nie zawsze trzeba być grzecznym, poukładanym człowiekiem. Lepiej mieć w sobie trochę diabła, żeby nie zwariować .

– Dla niektórych diabeł pod kościołem to profanacja. Zwłaszcza dla dwóch osób, które w ubiegłym roku skarżyły się na niego w krakowskim magistracie. Donosy na farbowanego króla ciemności sprawiły, że zainteresowali się nim miejscy urzędnicy.

Mimo pisemnego wniosku i pozytywnej oceny komisji artystycznej, diabeł nie dostał ponownej zgody na występy na Rynku. Sprawa trafiła do sądu. Wymiar sprawiedliwości okazał się jednak wyrozumiały dla szatana. Sąd podkreślił, że postać diabła, który śmieje się, żartuje z dziećmi i pozuje z nimi do zdjęcia, wrosła w pejzaż krakowskiego Rynku i stała się jego trwałym elementem. – Czymże są dwie skargi wobec 9 milionów osób, które odwiedziły Kraków w tym roku – pytał sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku uniewinniającego w grudniu 2013 r. Podkreślił, że w kreacji „diabła” nie dopatrzył się nawet najmniejszego stopnia społecznej szkodliwości i z tego powodu go uniewinnił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski