Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga piłkarska

RS
Aktywni w dziesiątkę

Aktywni w dziesiątkę

Aktywni w dziesiątkę

Lech - Groclin 2-2 (2-1)

   Bramki: Madej 9, Goliński 27 - Wójcik 40 samob., Piechniak 77. Żółte kartki: Reiss, Wójcik, Goliński - Kaczmarczyk, Kumbev, Vranjes. Czerwona kartka: Kumbev (68 za drugą żółtą). Sędziował Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 10 000.
   Lech: Piątek - Kaczorowski, M. Mowlik, Wójcik, Topolski (86 Nawrocik) - Madej, Michał Goliński, Wojtala (87 Telichowski), Sasin - Reiss, Gajtkowski (54 Majewski).
   Groclin: Liberda - Mynar, Kumbev, Kriżanac, Vranjes, M. Sokołowski (66 Piechniak), Kozioł (88 Łukaszewski), Kaczmarczyk, Mila - Ślusarski, M. Zając (90 Nowacki).
   Po akcji Topolskiego i Reissa, Madej pięknym strzałem zdobył prowadzenie dla miejscowych. Po tej bramce lekką przewagę mieli goście, ale drugiego gola zdobyli gospodarze - po zagraniu Sasina i Reissa obrońcom drużyny z Grodziska nie udało się przeszkodzić Golińskiemu. W 40 min pogubił się pod własną bramką Wójcik. Interweniował niefortunnie, po dotknięciu przez niego piłki padła samobójcza bramka.
   Idealnym posunięciem ze strony trenera Groclinu było wpuszczenie na boisko rekonwalescenta Piechniaka. W 68 min boisko musiał opuścił Macedończyk Kumbev, ukarany drugą żółtą kartką. Mimo liczebnego osłabienia Groclinu zmasowane ataki zespołu gości dały mu wyrównanie. W 77 min właśnie Piechniak po rzucie rożnym, wykonanym przez Milę pokonał strzałem głową Piątka.
   Trener Lecha Czesław Michniewicz: - Końcowy wynik jest sprawiedliwy. Żałuję, że przy stanie 2-0 nie potrafiliśmy strzelić trzeciej bramki. Potem po błędzie straciliśmy gola. W drugiej połowie usiłowaliśmy utrzymać korzystny rezultat. Tym m.in. była podyktowana zmiana Gajtkowskiego na Majewskiego. Biorąc pod uwagę, że graliśmy z wiceliderem, dobrze że wywalczyliśmy jeden punkt. Uważam, że sędzia prowadził spotkanie dobrze, ale w 81 min, kiedy to Topolski przeprowadził rajd na bramkę gości, zdaniem dziennikarzy powinien być rzut karny. Co do wizyty kibiców w przeddzień__meczu i ostrych rozmów z zawodnikami uważam, że do takich rozmów mogło dojść, ale chyba nie na boisku podczas treningu.
   Trener Groclinu Duszan Radolsky: - W drugiej połowie opanowaliśmy sytuację. Nawet grając w dziesiątkę, byliśmy aktywniejsi. Uważam, że remis jest sprawiedliwy.(PAP)

Dwa oblicza

Amica - Górnik Łęczna 1-0 (1-0)

   Bramka: M. Burkhardt 12. Żółte kartki: Stasiak, Dembiński - Budka, Nazaruk. Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 1 500.
   Amica: Malarz - Skrzypek, Stasiak, Bieniuk, Dudka - Sobociński (58 Gregorek), Bartczak, Burkhardt, Grzybowski (78 D. Kucharski) - Dembiński, Kryszałowicz (88 Jacek).
   Górnik: Mioduszewski - Bożyk, Jurkowski, Nikitovic, Pawelec (8 Budka) - Wolański, C. Kucharski, Siklic, Bronowicki - Jezierski (69 Bugała), Szałachowski (64 Nazaruk).
   Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie, szczególnie na początku, przeważała Amica, która zdobyła jedyną bramkę w tym spotkaniu. Bardzo silnie strzelał z 30 metrów Bartczak, piłka odbiła się od obrońcy Górnika i spadła wprost pod nogi znajdującego się blisko bramki M. Burkhardta. Ten bez trudu pokonał Mioduszewskiego.
   Gospodarze mieli jeszcze do przerwy kilka okazji do zmiany rezultatu, ale ich nie wykorzystali. W drugiej części meczu inicjatywę przejął Górnik. Agresywna gra gości sprawiła, że Amica coraz częściej gubiła się. Górnik miał dwie bardzo dobre okazje do zdobycia bramki.
   Odnotować trzeba jedno potknięcie sędziowskie. W 87 min Nikitovic sfaulował w polu karnym Kryszałowicza, bez reakcji arbitra.
   Trener Górnika Bogusław Kaczmarek: - Szczęśliwe zwycięstwo Amiki. W meczu nie było widać dużej różnicy, jaka jest między naszymi zespołami w tabeli. (PAP)

W ostatniej minucie

Zagłębie - Pogoń 2-2 (2-0)

   Bramki: Łobodziński 14, Jackiewicz 43 - Przemysław Kaźmierczak 49, Trałka 90. Żółte kartki: Kłos, Niciński - Michalski, Grzelak, Bugaj. Sędziował Mirosław Ryszka (Warszawa). Widzów 2 500.
   Zagłębie: Madaric - Kłos, Jackiewicz, Strąk, Pokorny - Kalousek (67 Piętka), Żytko, Szczypkowski, Łobodziński - Mierzejewski (82 Bartczak), Nidziński.
   Pogoń: Pilarz - Michalski, Julcimar, Masternak, Rodrigo (46 Magdoń) - Grzelak, Kaźmierczak, Łabędzki, Moskalewicz, Parzy (74 Trałka) - Bugaj (90 Da Silva).
   W pierwszej połowie dominowali gospodarze, co potwierdzili strzeleniem dwóch goli; w drugiej części spotkania waleczna Pogoń zdołała doprowadzić do wyrównania. Trener gości Bohumil Panik przeprowadził świetne zmiany: Magdoń na środku obrony powstrzymywał napastników Zagłębia, a Trałka już w doliczonym czasie gry zdobył wyrównującego gola.
   Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli po ładnej akcji, zapoczątkowanej przez Łobodzińskiego, który ładnym strzałem uzyskał prowadzenie.
   Kiedy pierwsza część meczu zbliżała się do końca, ładną akcję lewą stroną rozegrał Łukasz Mierzejewski. Po jego dośrodkowaniu niepilnowany Jackiewicz z ok. dziesięciu metrów głową posłał piłkę pod poprzeczkę i było 2-0.
   Tuż po wznowieniu gry piłkarze Pogoni rzucili się do ataku, czego efektem był gol. Z ponad 20 metrów lewą nogą uderzył Rafał Kaźmierczak. Piłkarze Zagłębia jednak bardzo szybko zaczęli bronić korzystnego wyniku, co się na nich zemściło w ostatniej minucie meczu, kiedy to goście wykonywali rzut wolny z 40 metrów. Piłka trafiła do Trałki, który uderzył ją w taki sposób, że wtoczyła się do bramki Madarica. (PAP-O)

Bez kibiców gości

Legia - Polonia 4-1 (3-0)

   Bramki: Saganowski 33 karny, 35, Smoliński 30, Sokołowski I 7 - Jarosiewicz 54. Żółte kartki: Smoliński, Dudek - Gołaszewski, Jakosz, Jarosiewicz, Dźwigała. Sędziował Marek Mikołajewski (Płock). Widzów 11 000.
   Legia: Boruc - Dudek, Rzeźniczak, Magiera, Kiełbowicz, Sokołowski II, Surma, Smoliński (87 Kowalski), Sokołowski I (65 Stanford), Włodarczyk (59 Korzym), Saganowski.
   Polonia: Banaszyński - Gołaszewski, Udarevic, Szymanek, Jakosz, Bąk (63 Mazurkiewicz), Dźwigała (46 Imeh), Gołoś, Chichoń, Jarosiewicz, Kosmalski.
   43. derby Warszawy dla Legii. Na własnym stadionie legioniści pokonali Polonię 4-1, strzelając trzy bramki między 30 a 35 minutą. W dotychczasowych meczach między tymi zespołami 20 razy wygrywała Legia, a 11-krotnie lepsza była Polonia. Gospodarze, którzy zwyciężyli w sześciu ostatnich spotkaniach z "Czarnymi Koszulami", dominowali od początku meczu.
   Wychodzących na boisko piłkarzy witała eksponowana na trybunie odkrytej kilkunastumetrowa podobizna Stefana Starzyńskiego, prezydenta Warszawy w okresie międzywojennym oraz ogromna mapa stolicy w barwach Legii. Szkoda tylko, że na stadionie zabrakło kibiców Polonii, którzy protestując przeciwko nakazowi pokazania kart chipowych, zdecydowali się obejrzeć mecz na telebimie na własnym obiekcie.
(PAP)

Tabela I ligi

1. Wisła K. 11 29 9 2 0 36-5
2. Groclin 11 25 8 1 2 19-10
3. Amica 11 21 6 3 2 18-10
4. Legia 11 21 6 3 2 15-10
5. Cracovia 11 17 5 2 4 19-12
6. Wisła P. 12 17 5 2 5 16-18
7. Pogoń 11 14 4 2 5 18-25
8. Polonia 11 14 4 2 5 12-19
9. Zagłębie 11 13 3 4 4 19-22
10. Lech 11 11 3 2 6 14-22
11. Górnik Z. 11 10 2 4 5 12-14
12. Odra 12 10 3 1 8 13-18
13. Górnik Ł. 11 9 3 0 8 11-21
14. Katowice 11 8 2 2 7 12-28

Gol i asysta Brożka

Odra - Katowice 2-2 (0-0)

   Bramki: Kubisz 60 karny, Dymkowski 68 - Paweł Brożek 51, Fonfara 57. Żółte kartki: Klytta, Nawotczyński, Andruszczak. Sędziował Jacek Granat (Warszawa). Widzów 2 200.
   Odra: Pawełek - Krysiński, Malinowski, Dymkowski, Szary (89 Sikora) - Woś, Zganiacz (62 Masłowski), Muszalik, Rocki (62 Nosal) - Szewczuk, Kubisz.
   GKS: Klytta - Pęczak, Widuch, Nawotczyński, Gorszkow - Plizga (63 Andruszczak), Fonfara, Markowski, Wróbel (85 Wijas), Górski (63 Agafon) - Brożek.
   W 4 min po faulu Widucha na Wosiu sędzia podyktował rzut karny. Poszkodowany trafił jednak w słupek. Później jeszcze idealne sytuacje pod bramką GKS mieli Rocki, Dymkowski i Kubisz, ale konto katowickiego bramkarza pozostawało czyste.
   Druga część meczu rozpoczęła się dobrze dla gości. Znów szybkością popisał się Brożek, "położył" bramkarza Odry i było 1-0 dla katowiczan. Sześć minut później, po dośrodkowaniu Brożka, piłkę przed bramką Odry lekko dotknął Fonfara i wtoczyła się powoli do bramki.
   Wydawało się, że katowiczanie wywiozą z Wodzisławia komplet punktów. Jednak gospodarze odrobili straty. W 59 min rzut karny, za zagranie piłki ręką przez Pęczaka, wykorzystał Kubisz. W 68 min Dymkowski w zamieszaniu na polu karnym z bliska wepchnął piłkę do katowickiej bramki. Trzy minuty później mogło być 3-2 dla Odry, ale Woś, strzelając z 20 metrów, "zaliczył" swój trzeci słupek w tym spotkaniu.
   Trener GKS Mieczysław Broniszewski: - Byliśmy przygotowani na zmasowany atak Odry i trwał on przez całą pierwszą połowę. My przed przerwą wyprowadziliśmy tylko jedną akcję. W drugiej połowie szczęście nam sprzyjało - mieliśmy dwie kontry i zdobyliśmy dwie bramki. Tak bywa w piłce.
   Trener Odry Ryszard Wieczorek: - Podobnie jak w poprzednich meczach walczymy, stwarzamy sytuacje, ale nie potrafimy zdobywać bramek.

Hart sędziego

   W ostatnich minutach meczu Odry i Katowic kontuzji nogi nabawił się prowadzący zawody sędzia Jacek Granat. Skorzystał z pomocy masażystów, a ostatni kwadrans poruszał się po boisku utykając. Doprowadził mecz do końca.

Liczby kolejki

26
   Tyle tym razem strzelono goli w I lidze
32
   Pokazano 31 żółtych i 1 czerwoną kartkę
39 000
   Frekwencja na siedmiu stadionach (O)

Strzelcy ekstraklasy

   14 - Tomasz Frankowski (Wisła K.)
   11 - Maciej Żurawski (Wisła K.)
   7 - Piotr Bania (Cracovia), Jacek Dembiński (Amica)
   5 - Michał Goliński (Lech), Ireneusz Jeleń (Wisła P.), Wojciech Łobodziński (Zagłębie), Piotr Rocki (Odra).
   4 - Michał Chałbiński (Górnik Z.), Dariusz Gęsior (Wisła P.), Remigiusz Jezierski (Górnik Ł.), Paweł Kryszałowicz (Amica), Claudio Milar (Pogoń), Grzegorz Niciński (Zagłębie), Tomasz Parzy (Pogoń), Marek Saganowski (Legia), Paweł Sobczak (Wisła P.), Marek Zieńczuk (Wisła K.). (O)

Po piłkarskim weekendzie

Nawiązują do tradycji

   Wisła Kraków pierwsza, Cracovia piąta. Krakowski futbol w ofensywie. Wiślacy wypełniają przedsezonowe założenia oraz życzenia swych kibiców, Cracovia - beniaminek - walczy dzielnie. Obie krakowskie drużyny w czołówce.
   Po latach posuchy cały piłkarski Kraków, a nie tylko połowa miasta, może być zadowolony. Kiedyś obie drużyny walczyły o mistrzostwo Polski, i to pomiędzy sobą. Rok 1948 - o tytule decydował dodatkowy mecz pasiaków i wiślaków.
   Oczywiście, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, do końca rozgrywek jeszcze daleko, ale Cracovia jest na dobrej drodze do nawiązania do dawnej tradycji. A Kraków ma oba zespoły tak__wysoko, co się nie zdarzyło - w tej części rozgrywek - bodaj od pięćdziesięciu lat.
   Wisła nadal jest jedyną niepokonaną drużyną w piłkarskiej ekstraklasie. "Biała Gwiazda" na wyjeździe wygrała 3-1 z__Górnikiem Zabrze i umocniła się na pozycji lidera. Cracovia w piątek rozgromiła Wisłę z Płocka 4-0, a Piotr Bania swym hat-trickiem wykazał, że jest jednym z najgroźniejszych strzelców w I lidze.
   11. kolejka rozpoczęła się w piątek 43. meczem derbowym stolicy. Wiosną legioniści rozgromili Polonię 7-2. Tego wyniku nie udało się powtórzyć, ale Legia znów zanotowała wysokie zwycięstwo. Obrona gości została rozpracowana w ciągu pięciu minut pierwszej połowy, w których legioniści strzelili trzy gole.
   W Poznaniu rozegrano derby Wielkopolski. Lech podejmował piłkarzy Groclinu, a mecz zakończył się remisem 2-2. Ten wynik stał się modny w tej kolejce, bo identyczne rezultaty padły w__meczach Odry z Katowicami i Zagłębia z Pogonią.
   Amika wczoraj grała z Górnikiem Łęczna. Podopieczni Macieja Skorży wygrali u siebie 1-0 i są na trzeciej pozycji przed Legią.
(jot)

W 11. kolejce: Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1-3 (0-3)

Liczka nie sprostał

Kasperczakowi

   Na pomeczowej konferencji nie padło nawet jedno pytanie w sprawie, która w ostatnich dniach bulwersowała piłkarskie środowisko. Między Wernerem Liczką a Henrykiem Kasperczakiem usiadł wieloletni reprezentant Polski, obecnie rzecznik prasowy Górnika Zabrze Stanisław Oślizło i poprowadził rozmowę o zakończonym właśnie spotkaniu. Wcześniej obaj szkoleniowcy podali sobie ręce i podziękowali za grę. Sportową atmosferę podtrzymali też dziennikarze, nie wracając do sensacyjnych doniesień o tym, że miała zapaść decyzja o zastąpieniu w Wiśle trenera Kasperczaka przez Liczkę.

Żadnych wątpliwości

   Wczorajszą konfrontację górników z mistrzami kraju zapowiadano nawet jako swoisty pojedynek obu dżentelmenów. Ale zanim rozpoczęła się walka, chyba nikt - może z małymi wyjątkami - nie miał wątpliwości, że zwycięsko wyjdzie z niej drużyna "Białej Gwiazdy".
   Gospodarze przystępowali do tej trudnej rywalizacji z brzemieniem czterech ligowych porażek z rzędu, w dodatku bez zawieszonego w prawach zawodnika doświadczonego bramkarza Piotra Lecha, z zastępującym go siedemnastolatkiem Bartoszem Białkowskim. Ich trener Werner Liczka chwalił się, że znalazł sposób na Wisłę, tak naprawdę jednak nie był w stanie przygotować odpowiedniej taktyki, ponieważ brakowało mu pełnowartościowych wykonawców.
   Od początku odnosiło się wrażenie, że zabrzanie czekają tylko na skarcenie przez wiślaków.
   Nastąpiło się to bardzo szybko, po błyskawicznie wyprowadzonych kontrach, które zainicjował środkowy obrońca Tomasz Kłos. Takiego scenariusza trener Liczka nie mógł nawet przewidzieć, a co dopiero właściwie przeciwdziałać.
   Trzeci gol - Żurawskiego - rozwiał wszelkie złudzenia i nadzieje śląskiego zespołu. Czy napastnik Wisły był na spalonym? Tego nie dało się jednoznacznie ocenić z wysokości trybun, tym bardziej z trenerskiej ławki, co nie przeszkodziło Liczce poddać w wątpliwość werdykt arbitra, który skonsultował się jednak z liniowym.

Zmarnowane okazje

   Wisła zdobyła w trzech kwadransach trzy bramki, a mogła co najmniej dwa razy tyle. Znakomitą okazję w 19 min zmarnował Frankowski, za słabo uderzył głową - po wolnym w 26 min Szymkowiaka - Kłos, zabrakło w 33 min precyzji Cantoro, fatalnie spudłował z kilku metrów w 43 min Gorawski, gdy jak na talerzu wyłożył mu piłkę Frankowski...
   Dogodne pozycje strzeleckie mieli też gospodarze. W 20 min Kłos, a w 27 min Mijailović bardzo przytomnie zachowali się we własnym polu karnym, w 40 min obronił strzał Chałbińskiego Majdan. Nie dał się też przelobować w 41 min Aleksandrowi. Zimną krew bramkarz Wisły zachował również w 45 min, znajdując się oko w oko z Chałbińskim. Zabrzanin żalił się później, że był faulowany, bramkarz "Białej Gwiazdy" zdecydowanie temu zaprzeczał.

Honorowy gol i dość

   Zanim Chałbiński popisał się efektownym trafieniem w "okienko", rzuty wolne bez powodzenia wykonali: Kłos i Frankowski. Widownia ożywiła się jeszcze w 75 min, gdy piłka po strzale Żurawskiego odbiła się od poprzeczki. Po przerwie zmęczeni toczeniem twardych pojedynków na grząskiej murawie, przy padającym deszczu, krakowianie nie narzucali już tak ostrego tempa jak w pierwszej połowie, starali się raczej kontrolować grę i pilnować korzystnego rezultatu. Lekki niepokój przeżyli jedynie w 80 min, bo sędzia podyktował wolnego z 17 m. Dysponujący niezwykle mocnym uderzeniem Popiela nie wykorzystał tej sytuacji, posyłając piłkę w wiślacki mur.
   Wynik oddaje to, co działo się wczoraj na stadionie w Zabrzu - oba zespoły dzieliła różnica klasy, technicznych, taktycznych i strzeleckich umiejętności.
JERZY SASORSKI, Zabrze
Zdjęcia: MichaŁ Klag

Pod szatnią Górnika

Powinien być karny?

   Michał Chałbiński: - Mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Wisła natomiast nie marnowała dogodnych okazji, dlatego odniosła zwycięstwo. Jeśli chodzi o zdarzenie w 45 minucie powiem tak, Radek Majdan wszedł wślizgiem i stracił równowagę. Według mnie, powinien być karny, bo ja wskutek jego interwencji "w ciemno" się przewróciłem. Niestety, sędzia zinterpretował to inaczej. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie ma co załamywać rąk. Przegrywaliśmy 0-3, więc postanowiliśmy ruszyć do przodu. Udało się nam zdobyć bramkę. Dodała nam wiary. Okazało się jednak, że było to za mało, by odrobić straty.
   Jarosław Popiela:- Wypracowaliśmy kilka naprawdę znakomitych sytuacji, trzeba było tylko strzelić. Niestety, nie robiliśmy tego tak skrupulatnie jak Wisła. Wygrane pojedynki z Gorawskim czy Baszczyńskim nie dały mi satysfakcji, gdy nie powiodło się zespołowi. Zresztą jestem daleki od tego by sam się oceniać. Nie jestem też w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy Maciek Żurawski był na spalonym przed zdobyciem bramki. Z boiska inaczej to widać. Żałuję trochę zmarnowanego wolnego pod koniec meczu. Musiałem jednak uderzyć na siłę, bo za mała była odległość od bramki by próbować strzału nad murem, bardziej technicznego.
(SAS)

Górnik Zabrze - WisŁa Kraków 1-3 (0-3)

0-1 Zieńczuk 9 min
0-2 Frankowski 13 min
0-3 Żurawski 36 min
1-3 Chałbiński 58 min
   Sędziowali: Robert Werder oraz Maciej Szymanik i Andrzej Dzik - wszyscy z Warszawy. Żółte kartki: Bukalski (10, faul na Gorawskim), Juszkiewicz (23, faul na Zieńczuku) - Kłos (30, faul na Liczce), Stolarczyk (80, niesportowe zachowanie), Mijailović (88, faul na Chałbińskim). Widzów 6200.
GÓRNIK (1-4-5-1)
   Białkowski 5
   Wojciechowski 4
   Karwan 4
   Hernani 5
   Popiela 5
   Aleksander 4
   (79 Buśkiewicz)
   Liczka 5
   Juszkiewicz 4
   (57 Bukowiec)
   Bukalski 5
   (66 Moskal)
   Joao Paulo 4
   Chałbiński 6
WISŁA (4-4-2)
   Majdan 7
   Baszczyński 7
   Kłos 8
   Stolarczyk 7
   Mijailović 6
   Gorawski 6
   (70 Kukiełka)
   Cantoro 6
   Szymkowiak 6
   Zieńczuk 7
   Frankowski 6
   (78 Kuźba)
   Żurawski 7
   (89 Kwiek)

Tak padŁy bramki

0-1

Po rożnym dla Górnika Żurawski wygrał pojedynek główkowy z Bukalskim, piłkę przejął Kłos i pobiegł z nią na połowę zabrzan. Jego długiego podania nie przejął Frankowski, ale zamykający akcję lewym skrzydłem Zieńczuk strzelił celnie, między nogami Białkowskiego.

0-2

Prostopadłym podaniem z własnej połowy boiska rozpoczął akcję Kłos. Żurawski zagrał do wbiegającego w pole karne Frankowskiego, który zostawił za plecami Wojciechowskiego, minął Białkowskiego i lewą nogą skierował piłkę w kierunku bramki. Wojciechowski przed linią bramkową dotknął futbolówkę, która po jego interwencji wpadła jednak do siatki.

0-3

Mijailović odebrał przy linii piłkę Aleksandrowi, Gorawski przekazał ją do do Szymkowiaka, który prostopadłym podaniem wypuścił w bój Żurawskiego. Kapitan Wisły w sytuacji sam na sam z Białkowskim, strzelił precyzyjnie obok jego lewej nogi.

1-3

Gorawski stracił piłkę przed polem karnym Górnika na rzecz Liczki. Czeski piłkarz zainicjował akcję środkiem boiska zagraniem do Aleksandra, ten z kolei dokładnie podał do Chałbińskiego. Napastnik Górnika przechytrzył krakowskich obrońców, którzy się rozbiegli i z 17 m trafił w "okienko", nie dając Majdanowi żadnych szans.

Po meczu Górnik Zabrze - Wisła (1-3)

Tomasz Frankowski:

Jeszcze jedna setka

   Wczoraj Tomasz Frankowski popisał się kolejnym setnym trafieniem w ekstraklasie. Po zdobyciu w Wodzisławiu Śląskim swojej 100. bramki w I lidze, w Zabrzu strzelił 100. ligowego gola w barwach Wisły.
   - Tej jesieni setka goni setkę.
   - I jest to jedyny pozytyw tego meczu w moim wykonaniu, bo przynajmniej ja czuję niedosyt, ponieważ znów miałem kilka dobrych. Mógł być hat-trick, jest jeden gol i to z pomocą obrońcy.
   - W sytuacji "sam na sam" zrezygnował Pan ze swojej ulubionej "podcinki".
   - Po meczu z Legią, paru obrońców mojej drużyny zaproponowało, abym od czas do czasu próbował strzelić w inny sposób. Posłuchałem ich.
   - Dlaczego nie strzelał Pan, tylko podawał pod koniec pierwszej połowy do Damiana Gorawskiego?
   - Był w lepszej sytuacji i gdyby boisko było równiejsze, na pewno by ją wykorzystał, a ja zaliczyłbym ładną asystę.
   - Po przerwie spuściliście trochę z tonu.
   - Chcieliśmy nadal "rozklepywać" Górnika, ale choć byliśmy zmobilizowani, już nam to już tak dobrze nie wychodziło. Może rywale lepiej się ustawiali.
   - Nie jest Pan znużony grą, może w tym tkwią przyczyny słabszej ostatnio dyspozycji strzeleckiej?
   - Przyznaję, że chyba skuteczność nieco zatraciłem, oby nie trwało to do końca rundy. W drugiej połowie bardzo nawet chciałem zdobyć bramkę. W poniedziałek muszę odrobinę odpocząć, bo po meczu z Górnikiem jestem zmęczony. Wszyscy włożyliśmy, szczególnie w pierwszej połowie, mnóstwo sił. Często odbieraliśmy piłkę na połowie przeciwnika.
   - Cztery punkty przewagi nad Groclinem Dyskobolią to dużo?
   - Naszym zadaniem jest wygrywać spotkania, mniej zajmować się tym, co robi Groclin. Spodziewaliśmy się, że kiedyś zacznie tracić punkty i mamy nadzieję, że również w meczu z nami je pogubią.
Rozmawiał: (SAS)

Pod szatnią Wisły

   Tomasz Kłos: - Nie możemy mówić, że graliśmy dla trenera Kasperczaka. Graliśmy przede wszystkim dla siebie, dla Wisły, dla kibiców. Moje akcje, po których padły gole, czy interwencje pod naszą bramką to są niuanse, liczy się to, że odnieśliśmy zwycięstwo. Byliśmy zdecydowanie lepsi od Górnika. Może w drugiej połowie troszkę odpuściliśmy, ale prowadziliśmy już 3-0. Michał Chałbiński strzelił piękną bramkę, nie wiem, czy piłka nie poszła nawet Mackowi Stolarczykowi po nodze. Straciliśmy gola, ale strzeliliśmy o dwa więcej. Szkoda dwóch, trzech niewykorzystanych przez nas okazji. Z przewagi czterech punktów nad Groclinem nie wyciągałbym jeszcze za daleko idących wniosków, bo przed nami nie tylko wyjazdowy mecz z tym zespołem, ale również spotkanie z Lechem Poznań w Krakowie.
   Marcin Baszczyński:- W każdym meczu dążymy do zdobycia jak największej liczby bramek. Boisko było bardzo ciężkie, musieliśmy więc zapomnieć o finezji. Jestem przekonany, że gdyby murawa była lepsza, odnieślibyśmy wyższe zwycięstwo. Po przerwie staraliśmy się dłużej utrzymać piłkę, ale to było chyba logiczne, bo wcześniej straciliśmy sporo sił. Staraliśmy także wtedy szukać dogodnych okazji do wyprowadzania kontr. Górnik próbował, miał sytuacje, chociaż my co najmniej dwa razy tyle. Na więcej, moim zdaniem, zespołu z Zabrza nie było w tym meczu stać. Stan boiska pomógł trochę Michałowi Chałbińskiemu w zdobyciu pięknej bramki.
   Radosław Majdan:- Sędzia w 45 minucie podjął bardzo dobrą decyzję. Nie było mojego faulu. Michał Chałbiński wpadł na mnie. Atakowałem piłkę, nie jego nogi.
   Maciej Żurawski: - Szybko strzelony gol ustawił to spotkanie. Mogliśmy grać swoją piłkę i punktować przeciwnika. To pozwalało jednak Górnikowi odgrywać się w jakiś sposób, stwarzać też dogodne sytuacje. Ale ani przez moment nasze zwycięstwo nie było zagrożone, mogliśmy, powinniśmy wygrać nawet wyżej. Nie jestem w stanie ocenić, czy znajdowałem się na spalonym, od oceny jest boczny sędzia. Skoro nie podniósł chorągiewki, wykorzystałem okazję i to wszystko. Zresztą główny z liniowym o tym rozmawiali, liniowy potwierdził, że wszystko było w porządku.
   Marek Zieńczuk: - Akcja, po której zdobyłem gola, była bardzo ładna, niemal wzorcowa. Wszystko odbywało się w dużym tempie. Na pewno ten gol pozwolił nam inaczej rozpocząć ten mecz. Tomek Kłos miał do wyboru Tomka Frankowskiego albo mnie. Akurat ja znalazłem się w odpowiednim miejscu, wystarczyło tylko dobrze wykończyć zagranie kolegi. (SAS)

Zdaniem trenerów

Różnica klasy

   Werner Liczka, Górnik Zabrze:- Wiadomo było, że musimy przetrwać pierwsze 20-30 minut, aby później dobrze "wejść" w mecz. Niestety, się to nie udało i po 13 minutach było 0-2. Z gry obrońców w pierwszej połowie, szczególnie Wojciechowskiego i Karwana, jestem niezadowolony, bo Wisła jest zespołem wykorzystującym stwarzane okazje. My mieliśmy 100-procentowe sytuacje, ale zawiodła skuteczność. Myślę, że w końcówce pierwszej połowy należał się nam się karny, a trzecia bramka Wisły padła chyba po spalonym. Niezależnie od tego widać było różnicę przynajmniej jednej klasy, a zwycięstwo Wisły było zasłużone. Największa różnica była w indywidualnym wyszkoleniu zawodników.
   Henryk Kasperczak, Wisła Kraków: - Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, które mogło być jeszcze wyższe. Ale cieszy mnie postawa drużyny, także jej skuteczność. W tych warunkach atmosferycznych, na śliskim boisku wcale nie było łatwo grać. Mój zespół pokazał się jednak z dobrej strony. Naszym celem jest wygrać wszystkie mecze do końca rundy jesiennej. Były pewne błędy w defensywie, lecz panowaliśmy na boisku, lepiej graliśmy piłką. Wisła potwierdziła, że prezentuje dobry, ciekawy, techniczny futbol.
    (SAS)

Po meczu Cracovia - Wisła Płock (4-0)

Bohater meczu - Piotr Bania

Jakoś sobie radzę

   Bohaterem meczu był kapitan "pasów" Piotr Bania, który zdobył trzy gole i w klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy jest już trzeci z 7. bramkami
   - Bardzo zależało nam, aby w tym meczu zrehabilitować się za wpadkę w Katowicach i pokazać kibicom, że potrafimy dobrze grać w piłkę.
   - Pierwszy gol był zasługą Marka Citki...
   - ...i bramkarza gości Jakuba Wierzchowskiego, który chyba niepotrzebnie wybiegł z bramki, stojąc tyłem do bramki, musnąłem piłkę głową i ta wpadła do siatki
   - Przy drugiej bramce znowu udział miał Citko...
   - Tak, po ostrym strzale Marka Wierzchowski zdołał tylko odbić piłkę przed siebie, znalazłem się tam, gdzie trzeba i z paru metrów trafiłem do siatki.
   - Przy trzecim golu miał Pan niejako podwójny udział, bo najpierw był faulowany w polu karnym, potem sam strzelał Pan z 11 merów...
   - Podanie z głębi pola (Wawrzyczka - przypis AS) było świetne, popędziłem na bramkę, w polu karnym byłem faulowany z tyłu. Przy tej akcji spadł mi z nogi but, dlatego tak długo celebrowałem karnego. Musiałem najpierw włożyć obuwie, zasznurować je, potem mogłem strzelać.
   - Niektórzy uważają, że faulowany piłkarz nie powinien potem strzelać jedenastki...
   - Ja już kilka razy robiłem to w takiej sytuacji i zawsze z dobrym skutkiem.
   - W I połowie na kilka minut opuścił Pan boisko, lekarze opatrywali Panu twarz. Co się stało?
   - Zostałem uderzony w nos przez jednego z piłkarzy Wisły. Został zdrapany naskórek. Trzeba było zrobić opatrunek.
   - Który był to Pana hat trick, wliczając rozgrywki I i II ligi?
   - Pierwszy! Tym bardziej radosny. W III lidze kilka razy zdobyłem w jednym meczu po 3 gole.
   - Ile Pan goli zdobędzie jeszcze w tej rundzie?
   - Nie wiem. Ważne jest, abyśmy wygrywali, nieistotne, kto zdobędzie bramki. Ale cieszę się, że jestem w czołówce strzelców I ligi. Niektórzy przed sezonem mówili, że Bania nie da sobie rady w I lidze. Jakoś sobie radzę...
Rozmawiał:
ANDRZEJ STANOWSKI

Wicepremier Jerzy Hausner

"Pas" od pokoleń

   - Jest Pan kibicem sportowym? - zapytaliśmy w trakcie spotkania Cracovii z Wisłą Płock Jerzego Hausnera, wicepremiera rządu, który przybył na stadion przy ul. Kałuży.
   - Oczywiście. Szczerze to wolę grać, niż oglądać. A oglądam sport bardzo często.
   - Gra Pan w piłkę?
   - Naturalnie. Mam drużynę u siebie na uczelni, na Akademii Ekonomicznej. Występuję także w drużynie parlamentarnej. Na dużym boisku gram ofensywnego pomocnika, a na małym - obrońcę, który rozgrywa piłkę.
   - Skąd to zamiłowanie do futbolu?
   - Wynika z tradycji rodzinnych. Bratem mojego ojca był Krzysztof Hausner, zawodnik Cracovii. Mój dziadek i jego dwóch braci występowali przed wojną jako pomocnicy w pierwszoligowym Podgórzu.
   - Widzę na Pana szyi biało-czerwony szalik. Jest Pan kibicem "Pasów"?
   - Przez moment, jako junior, trenowałem nawet w Cracovii. Przestałem ćwiczyć, gdy poszedłem na studia. Tradycja rodzinna przemawia za tym, bym był kibicem Cracovii. I nim jestem.
   - Co jest trudniejsze - występ na boisku czy na radzie ministrów?
   - Gra jest czystą przyjemnością. Natomiast praca w rządzie do przyjemnych nie należy (śmiech).
Rozmawiał:
RAFAŁ STANOWSKI

Witold Wawrzyczek

Długo czekałem

   Po raz pierwszy w I-ligowym meczu Cracovii na lewej obronie zagrał Witold Wawrzyczek. I swoją grą potwierdził, że była to słuszna decyzja trenera.
   - Trochę długo czekałem na występ od pierwszej minuty w Cracovii. Tak postanowił trener. Ale warto było. Chcę teraz nie wypaść ze składu i zagrać od pierwszych minut w Szczecinie z Pogonią i w Krakowie z Amiką.
   - Dobrze układała się Panu współpraca z grającym tym razem w pomocy Markiem Basterem...
   - Tak, dobrze rozumieliśmy się z Markiem. Kiedy ja np. przy stałych fragmentach gry przechodziłem do ataku, asekurował mnie w obronie Marek.
   - Parę razy przymierzał Pan z dystansu, słynie Pan przecież z mocnego strzału...
   - Próbowałem strzelać, na początku meczu z gry, potem z wolnego. Nie były to jednak na tyle mocne i precyzyjne uderzenia, by wpadły do siatki. Ale w następnych meczach liczę na swój mocny strzał.
Rozmawiał: AS

Debiut!

   Po raz pierwszy w I lidze w jedenastce Cracovii zadebiutował Karol Piątek, 22-letni obrońca, wychowanek Błyskawicy Luzina, potem gracz Gryfa Wejherowo, Lechii Gdańsk i ŁKS. - Bardzo cieszę się, że zagrałem wreszcie w I lidze. Zrozumiałem dzisiaj sens pracy. Mam nadzieje, że teraz będę częściej występował na boisku. Spędzony do tej pory czas w Cracovii nie uważam za stracony. Mogłem się tutaj bardzo wiele nauczyć, Cracovia ma świetnego szkoleniowca.
(as)

Jak się nie strzela

   Dariusz Gęsior: - Zawaliliśmy mecz w pierwszych 20 minutach. Miałem pozycję, ja, jeszcze lepszą Klimek. Gdyby coś wpadło, mecz mógł wyglądać inaczej. A w 2. połowie Cracovia nas "rozjechała".
(as)

Dzień Piotrów

Cracovia - Wisła Płock 4-0 (1-0)

Jak padły gole

1-0

Citko wrzucił piłkę na pole karne w kierunku Bani, ten uprzedził Wierzchowskiego, który źle obliczył wybieg, kapitan "pasów" musnął futbolówkę głową i było 1-0 dla krakowian.

2-0

Citko dryblował w polu karnym, ostro strzelił z 12 metrów, Wierzchowski zdołał odbić piłkę nogą przed siebie, dobitka Bani była celna.

3-0

Giza po precyzyjnym podaniu Przytuły znalazł się sam pod bramką i strzałem z kąta w długi róg pokonał Wierzchowskiego.

4-0

Po prostopadłym podaniu Wawrzyczka Bania pobiegł sam na bramkę, w polu karnym faulował go Romuzga. Bania pewnie wyegzekwował karnego.
   To był dzień Cracovii, także dzień Piotrów. "Pasy" zagrały najlepsze spotkanie w tej rundzie, rehabilitując się za katastrofalny występ w Katowicach, cztery bramki strzelili Piotrowie, trzy razy trafiał do siatki kapitan zespołu Bania, dla którego był to pierwszy hat trick w I lidze.
   Bardzo dobry mecz Cracovii, a przy tym układający się po jej myśli. W pierwszych 20 minutach były trzy świetne sytuacje, zaczęło się od strzału Citki z 12 metrów w zewnętrzną stronę siatki, potem Gęsior z paru metrów główkował minimalnie nad poprzeczką, a w 20 min najbardziej aktywny napastnik gości Klimek wpadł sam w pole karne i z 12 m huknął obok słupka. - Gdybyśmy z tych dwóch sytuacji zdobyli choć jedną bramkę, mecz mógł potoczyć się inaczej - mówił po meczu Dariusz Gęsior.
   Zawodnik Wisły może sobie pogdybać po meczu, faktem jednak jest, że cały czas inicjatywa należała do Cracovii, która w I połowie egzekwowała aż 7 rzutów rożnych. Te stałe fragmenty gry rozgrywano jednak nie najlepiej.
   Bramka dla "pasów" padła w momencie, kiedy nikt jej nie oczekiwał, była ona zasługą podającego Citki, strzelającego Bani i... bramkarza Wierzchowskiego, który źle obliczył lot opiłki.
   Ta bramka dodała krakowianom pewności siebie, ich akcje z każdą minutą stawały się coraz składniejsze. Atakowano pomysłowo, skrzydłami, często do przodu zapędzał się bardzo aktywny na prawej obronie Radwański.
   Goście w 2. połowie byli już tylko tłem. Druga bramka Piotra Bani zupełnie ich pogrążyła. Praktycznie tylko raz zagrozili bramce krakowian, w pole karne wpadł Geworgian, starł się z wybiegającym z bramki Cabajem. Obaj padli na ziemię. Goście po meczu uważali, że należał się im karny, myślę, że nawet zapis telewizyjny do końca tego nie wyjaśnia.
   A uskrzydlona Cracovia zaprezentowała kilka akcji z najwyższej półki. Trzecia bramka padła po precyzyjnym podaniu Przytuły na wolne pole do Gizy, czwarty gol poprzedziło znakomite prostopadłe podanie Wawrzyczka. To jest w futbolu broń najgroźniejsza, ćwiczono to ostatnio na treningach. Jak widać z pozytywnym skutkiem.
   Korekty w składzie dokonane przed meczem przez trenera Wojciecha Stawowego okazały się trafne. Od pierwszych minut po raz pierwszy zagrali Marek Citko i Witold Wawrzyczek i potwierdzili swoją grą, że na to zasłużyli. Citko asystował przy dwóch golach, Wawrzyczek pewnie grał na lewej obronie. Miłym zaskoczeniem była postawa Krzysztofa Przytuły, grał bojowo, a przy tym rozważnie, równie dobrze na prawym skrzydle, jak i w pomocy, kiedy zajął miejsce zdjętego z boiska w 70 min Barana (piłkarz ten zobaczył 4. żółty kartonik i nie zagra w najbliższym meczu w Szczecinie).
   Przesunięty na lewą pomoc Marek Baster swoją grą utwierdzi chyba nie tylko mnie w przekonaniu, że to jest jego pozycja. Był aktywny w ataku, świetnie asekurował Wawrzyczka.
   Nie było w sobotę w Cracovii słabych punktów. Pewnie grali stoperzy, bardzo aktywny na prawej obronie był Radwański, z każdą minutą rozgrywał się Giza, by ukoronować swoją dobrą grę bramką.
   Ale myślę, że najwięcej satysfakcji dał wszystkim występ Piotra Bani. Kapitan "pasów", debiutujący w wieku 31 lat w ekstraklasie, przyćmił w sobotę reprezentanta kraju Ireneusza Jelenia. Kibice pytali - kto tu jest reprezentantem? Brawo, panie Piotrze!
ANDRZEJ STANOWSKI
1-0 Bania 32 min
2-0 Bania 56 min
3-0 Giza 66 min,
4-0 Bania 89 min karny
   Cracovia (4-4-1-1)
   Cabaj 6
   Radwański 7
   (81 Piątek)
   Skrzyński 6
   Węgrzyn 7
   Wawrzyczek 7
   Przytuła 7
   Giza 7
   Baran 6
   (70 Bojarski)
   Baster 7
   Citko 7
   (85 Drumlak)
   Bania 9
   Wisła Płock (4-4-2)
   Wierzchowski 4
   Wasilewski 4
   Romuzga 5
   Duda 5
   Kazimierczak 4
   Geworgian 4
   Gęsior 4
   Rachwał 4
   Klimek 5
   Jeleń 3
   (79 Studen)
   Sobczak 2
   (58 Ząbecki 3)

   Sędziował Antoni Fijarczyk (Stal Stalowa Wola) oraz Tadeusz Gancarz (Sandomierz) i Tomasz Smoliński (Radom). Żółte kartki: Baran (63 min faul na Rachwale) - Gęsior (52 min, faul na Citce), widzów 6500.

Piotr Giza

Mocno, w długi róg

   Piotr Giza zdobył wczoraj swoją trzecią bramkę w tym sezonie: - Początkowo graliśmy trochę nerwowo, po pierwszej bramce Piotra Bani uspokoiliśmy się, z minuty na minutę grało się nam coraz lepiej. Przy bramce znakomicie podał mi piłkę Krzysiek Przytuła, pobiegłem na bramkę, Wierzchowski ułatwił mi zadanie, bo nie wyszedł z bramki, huknąłem mocno w długi róg. I wpadło. (RS)

Jak Marek z Markiem

   Marek Baster: - Cóż mogę powiedzieć o swojej grze? Walczyłem i tyle. Dobrze układała mi się współpraca na boisku z Markiem Citko, bo wiadomo Marek z Markiem muszą się rozumieć. Czy wolę grać na lewej obronie czy na lewej pomocy? To dla mnie nie ma różnicy, zagram, gdzie ustawi mnie trener. Mogłem strzelić swoją pierwszą bramkę w I lidze, świetnie podawał ze skrzydła Marcin Bojarski, źle obliczyłem lot piłki. (AS)

Krzysztof Przytuła

Zagraliśmy super

   Krzysztof Przytuła:- Ja też czekałem cierpliwie na szansę gry od pierwszych minut. Myślę, że zagraliśmy dzisiaj super, to był moim zdaniem nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Okazuje się, że znacznie lepiej gramy z silnymi zespołami, mocnymi kadrowo. Cieszę się, że z mojego podania Piotrek Giza zdobył efektownego gola.(rs)
Fot. Michał Klag

Trener Cracovii Wojciech Stawowy

Zdobyliśmy... 6 punktów

   - Gratuluje naszym piłkarzom dobrego występu, pewnej wygranej - _mówił po meczu trener Cracovii Wojciech Stawowy. - To był dla nas trudny tydzień po fatalnym występie w Katowicach. Było sporo zawirowania wokół naszej drużyny. Chcieliśmy w meczu z zespołem z Płocka odbudować zaufanie kibiców, pokazać, że umiemy grać w piłkę. Zawodnicy wyszli na boisko maksymalnie zmobilizowani. Zagraliśmy szybko, kombinacyjnie, a co ważne - skutecznie.
   - Mówił Pan w piątek, że będzie to mecz za 6 punktów...
   
- I nadal to podtrzymuję. Wisła była przed meczem przed nami o 3 punkty. Teraz my jesteśmy nad nią. Mamy nadal szanse na dobrą pozycję po jesiennej rundzie. Przeprowadziłem w zespole kilka zmian i cieszę się, że były trafne. Muszę szczególnie pochwalić Wawrzyczka, dla którego był to prawdziwy, bo 90-minutowy, debiut w "pasach". Citko grał niekonwencjonalnie, bardzo przydatny był dla zespołu Przytuła, świetnie spisywał się w drugiej linii Baster._(AS)

Trener Wisły Płock Mirosław Jabłoński

Dwója z realizacji

   - Panie trenerze, w sobotnim "Tempie" Pana asystent Bogdan Pisz powiedział, że macie rozpracowaną Cracovię, że wiecie, jak z nią grać, by wygrać. Na boisku tego nie było widać...
   - Mamy ustaloną taktykę na każdy mecz. Ale co innego wiedzieć, a co innego realizować te założenia na boisku. W meczu z Cracovią należała się nam dwója za realizację.
   - Czego zabrakło zespołowi?
   - Pozostawiliśmy rywalom za dużo swobody, za mało było z naszej strony agresywnej gry w II linii. Przegraliśmy środek pola i to zadecydowało o porażce. Także indywidualne błędy naszych graczy.
   - Kto zawiódł w Pana zespole najbardziej? Czy ma Pan pretensje do bramkarza Wierzchowskiego, którego błąd przy pierwszym golu ustawił mecz?
   - Na gorąco nie chcę oceniać piłkarzy. Przy pierwszej bramce zawinił nie tylko Wierzchowski, ktoś dopuścił do centry, ktoś źle krył Banię.
   - Kto w takim razie Pana nie zawiódł?
   - _Też Panu nie odpowiem na gorąco. Muszę, powtarzam, najpierw dokładnie przeanalizować mecz. _Rozmawiał: AS

Marek Citko

Chcieliśmy zmyć plamę

   - Po słabym meczu w Katowicach i zamieszaniu związanym z waszym rzekomym pobytem w nocnym lokalu, chcieliście chyba pokazać wszystkim, że jesteście silną drużyną? - zapytaliśmy Marka Citkę po meczu Cracovii z Wisłą Płock.
   - Pragnęliśmy udowodnić, że blamaż w Katowicach to był tylko wypadek przy pracy. Odwdzięczyć się kibicom za wsparcie, które nam dają w każdym meczu. Plotki o tym, że nocą byliśmy w klubie, dodatkowo nas zmobilizowały. Mam nadzieję, że ten temat jest już zamknięty.
   - Chyba wolicie grać z zespołami z czołówki? Z nimi osiągacie lepsze wyniki.
   - Być może brakuje nam koncentracji i determinacji w walce ze słabszymi drużynami. Takie spotkania jak w Katowicach się zdarzają. Pamiętam podobne mecze z czasów, gdy występowałem w Widzewie czy Legii. Wygrywając 4-0 z Wisłą Płock, zmyliśmy plamę.
   - Po raz pierwszy w Krakowie zagrał Pan od pierwszej minuty i był Pan współautorem dwóch bramek.
   - Bardzo się z tego cieszę. Byłbym szczęśliwszy, gdybym strzelił gola, ale najważniejsze są dobro drużyny i trzy punkty. Przy pierwszym golu szukałem w polu karnym Piotrka Bani, który strzelił piękną bramkę. Fizycznie czułem się dobrze. Pod koniec poczułem, że zaczęło mi brakować sił. Ponieważ trener mógł dokonać jeszcze jednej zmiany, zdecydowaliśmy się na nią. Bardzo przydał mi się występ w rezerwach. Dzięki temu czułem się pewnie na boisku.
Rozmawiał: (RS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski