Rozgrywający SPR-u PWSZ przed rozpoczęciem obecnego sezonu przeszedł do zespołu tarnowskiego z Górnika Zabrze, wcześniej grał natomiast w zespołach SMS-u Gdańsk i Wybrzeża Gdańsk.
- W ekstraklasie, w Górniku Zabrze, w poprzednim sezonie nie grałem zbyt wiele, dlatego postanowiłem przenieść się do klubu pierwszoligowego, by się odbudować i wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej - podkreśla Mogielnicki. - Przed obecnym sezonem Trener Górnika Mariusz Jurasik także nie widział mnie w składzie, dlatego postanowiłem poszukać nowego klubu. Wybrałem SPR Tarnów, gdyż szkoleniowcem był tutaj Ryszard Skutnik, którego bardzo cenię. Poza tym w Tarnowie jest fajny klub, z którym możemy powalczyć w tym sezonie o jedno z czołowych miejsc w lidze. Życie się jednak tak poukładało, że po kilku kolejkach trener Skutnik przeszedł do Górnika Zabrze - dodaje nowy gracz SPR-u PWSZ Tarnów.
Mogielnicki bardzo udanie rozpoczął tegoroczny sezon. W meczu z rezerwami Vive Tauronu Kielce rzucił sześć bramek, z kolei w drugim, wyjazdowym meczu z ASPR Zawadzkie, zdobył aż osiem goli. Zagrał także ekipą z Ostrovii, ale szybko opuścił plac gry. - Na parkietach pierwszej ligi gra się dużo łatwiej niż w ekstraklasie. Oddaje się więcej rzutów i __zdobywa więcej bramek - podkreśla rozgrywający zespołu tarnowskiego.
Niestety, w drugim z tych spotkań doznał poważnego urazu barku i na razie rywalizację kolegów musi oglądać z trybun. - Zawodnik ASPR-u Zawadzkie tak niefortunnie wpadł na mnie z tyłu, że wypadł mi bark i doznałem jego zwichnięcia. Mam naderwane także więzadło obojczykowo-barkowe. Nie jest to uraz, który trzeba leczyć operacyjnie, nim wrócę jednak na boisko, muszę swoje odczekać, by bark całkiem się zagoił. Obecnie jestem w trakcie rehabilitacji i muszę pauzować jeszcze około pięć tygodni, by móc wrócić do gry. Do treningu planuję wrócić za trzy tygodnie i mam nadzieję, że wszystko potoczy się po __mojej myśli - wyjaśnił Mogielnicki.
Zawodnik SPR-u PWSZ oglądając mecze kolegów z trybun bardzo się denerwuje. Szczególnie było to widać podczas ostatniego spotkania z KSSPR Końskie, w którym wynik ważył się dosłownie do ostatniej sekundy. - Trudno mi spokojnie usiedzieć na trybunie, skoro na boisku grają moi koledzy. Najbardziej jestem zdenerwowany na to, że mogę tylko oglądać ich poczynania, a niestety nie mogę im pomóc na boisku. Gdyby nie błędy i kilka strat w ataku, spokojnie mogliśmy wygrać ten mecz różnicą czterech, pięciu bramek. Rywale niemiłosiernie karcili nas rzutami ze skrzydeł, nie myląc się chyba ani razu, choć i tak trzeba podkreślić, że nie licząc inauguracyjnego meczu z rezerwami Vive, po raz pierwszy straciliśmy mniej niż 30 bramek - podkreśla zawodnik SPR-u PWSZ Tarnów, który na co dzień pracuje i mieszka w Krakowie.
- Gdy grałem w Zabrzu wspólnie z narzeczoną mieszkaliśmy w Krakowie. Mam tam już poukładane życie i przechodząc do zespołu tarnowskiego nie chciałem nic zmieniać. Zresztą dojazd do Tarnowa __autostradą A4 zajmuje mi tylko 40 minut - podkreśla Mogielnicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?