Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga siatkarzy. Kęczanie pod presją wyniku budują formę

(ZAB)
W bloku Bartłomiej Kluth (nr 9)
W bloku Bartłomiej Kluth (nr 9) fot. Jerzy Zaborski
KPS Kęty z powodzeniem rozpoczął drugą rundę. Po przerwie świąteczno-noworocznej zdobył pięć punktów w czterech meczach. Odniósł dwa zwycięstwa (ostatnio w Siedlcach 3:2) i odbił się od dna tabeli.

Kęczanie wyspecjalizowali się w rozgrywaniu pięciosetowych spotkań. Przy szybkim tempie rozgrywek istnieje niebezpieczeństwo, że wkrótce fizycznie będą zmęczeni. Trzy z czterech styczniowych spotkań KPS kończył po tie-breaku. Dwa razy udało mu się zaksięgować dodatkowy punkt, także w Ostrołęce. Z kolei we własnej hali, przeciwko Krispolowi Września, rywale przeważyli szalę na swoją stronę.

- Nie obawiałbym się o __kondycję chłopców - uważa Marek Błasiak, trener KPS. - Przeciwnie. Gdybyśmy wcześniej rozgrywali takie spotkania, dzisiaj nasza sytuacja byłaby inna. Dla młodych chłopców, dopiero poznających smak seniorskiej rywalizacji, nie ma nic lepszego od walki pod presją wyniku. To właśnie sytuacje meczowe są najlepszą weryfikacją pracy wykonanej na treningach. Tymczasem pamiętamy, jak nasze mecze wyglądały w pierwszej rundzie. Po obiecującym początku mieliśmy kłopot z wygraniem seta. Niby walczyliśmy, ale w końcówcerywale zawsze nas złamali.

Jeszcze w pierwszej rundzie KPS był głównym kandydatem do spadku. Po udanym początku drugiej części sezonu, znowu pojawiła się szansa uniknięcia konieczności gry w play-out.

- Potrzebujemy wygranej za __trzy punkty - utrzymuje Błasiak. - Owszem, cieszą wyszarpane wygrane po tie-brekach, ale w styczniowych meczach nasz dorobek powinien być o dwa, a nawet trzy „oczka” lepszy. Szkoda punktu u siebie z Wrześnią, bo to my powinniśmy byli wziąć piątego seta. Ze Szczecinem była porażka 1:3, ale w czwartym secie prowadziliśmy 22:17, a przegraliśmy. Przy dobrej grze, jaką wtedy zaprezentowaliśmy, stać nas było na __zwycięstwo.

Właśnie mecz przeciwko szczecinianom pokazał, że KPS wciąż jeszcze płaci frycowe. - W najtrudniejszym dla nas okresie, jeszcze w pierwszej rundzie, zawsze powtarzałem, że nie ma powodów do __paniki, bo nasza praca musi przynieść efekty - uważa Błasiak. - Widziałem, że chłopcy są drzemiącym wulkanem, w których kipi sportowa złość. Wyszło na moje. Pierwsze symptomy naszej przemiany można było dostrzec już na początku grudnia, kiedy przegraliśmy u siebie z Nysą - a jakże - po tie-breaku. Jednak na koniec pierwszej rundy po __pięciu setach pokonaliśmy Wyszków. Jeśli jeszcze zdołamy opanować emocje, które są podłożem własnych błędów, powinno być jeszcze lepiej. Czasem trzeba umieć szanować piłkę, dać pograć rywalom, niech oni się pomylą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski