KPS Kęty - Warta Aluron Zawiercie 0:3 (22:25, 23:25, 20:25)
KPS: Tomczak, Kluth, Czubiński, Błasiak, Lewandowski, Bogus, Ledwoń (libero) oraz Toczko (libero), Zygmunt, Kramer, Szpyrka, Chmielewski, Gandyk.
Warta: Macionczyk, Wojtowicz, Kantor, Kaczorowski, Mysera, Swadczyk, Filipowicz (libero) oraz Ogórek (libero), Długosz, Janikowski, Wasilewski, Leszczawski, Dzierżanowski, Sobolewski.
Zawiercianie przystąpili do meczu w Kętach z bagażem trzech kolejnych porażek, więc kolejnej już nie dopuszczali. Byli niezwykle zmotywowani. W dodatku, w ich szeregach wystąpiło kilku zawodników, którzy w przeszłości bronili barw kęckiego zespołu, czyli Macionczyk, Kantor, Mysera. Było to zatem także spotkanie z personalnymi podtekstami.
Gospodarze rozpoczęli całkiem nieźle. Prowadzili 3:1. Na pierwszą przerwę techniczną także schodzili z zaliczką (8:7). Przed drugą było już 16:13, więc wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze do zrobienia pierwszego, jakże ważnego kroku w tym spotkaniu. Było już nawet 17:14, ale wtedy do akcji wkroczyli zawodnicy z kęcką przeszłością. Po ataku Marcina Kantora zrobiło się 17:15, a kolejne dwa „oczka” zdobył Michał Mysera i był remis po 17. Trener gospodarzy Marek Błasiak poprosił o czas.
Wydawało się, że przyniosło to spodziewany efekt. Miejscowi odskoczyli na 19:17 i wtedy czas wzięli rywale. W końcu zrobiło się 20:20, a po bloku Mysery miejscowi zaczęli przegrywać 20:21. Trener Błasiak wziął czas. Przy stanie 22:22 gospodarze zagrali w siatkę. Goście tylko na to czekali i potem „dowieźli” wygraną do końca. - Proste błędy nie tylko w secie otwarcia, ale także w całym meczu były naszą zmorą - ocenił kęcki szkoleniowiec.
W drugiej odsłonie gospodarze przegrywali 12:16, a potem 16:20. Przy stanie 17:21 wydawało się, że nic ciekawego już się stać nie może. A jednak. Zrobiło się 21:22, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali zawiercianie.
W ostatniej odsłonie od stanu 10:13 miejscowi ciągle tracili dwa lub trzy punkty. Po akcji Mysery zrobiło się 18:21. Kęczanie ryzykowali, ale bili po autach, więc goście wzięli pełną pulę. - Jakoś gramy, ale zawsze popełniamy o te dwa, trzy błędy więcej od rywali i dlatego przegraliśmy - skwitował Błasiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?