Hutnik Kraków - Ślepsk Suwałki 0:3 (20:25, 21:25, 15:25)
Hutnik: Adamski, Dudziński, Bachmatiuk, Maruszczyk, Golec, Ferek, Galiński (l) - Ciupa, Kiwior, Kołek.
Ślepsk: Gonciarz, Hunek, Rudzewicz, Zapłacki, Winnik, Urbanowicz, Andrzejewski (l) - Szczitkow.
- Gdy już człowiek się zdecydował i wychodzi na boisko, to problemy zostawia w szatni. Nie myśleliśmy o sprawach organizacyjnych w trakcie meczu - zapewniał po występie kapitan drużyny Krzysztof Ferek.
Początek spotkania, jak i cały debiut, nie był dla krakowian udany. Już po sześciu minutach przegrywali 4:11, nie potrafiąc zatrzymać zawodników Ślepska. Sami natomiast mieli kłopoty z przebiciem się przez przeciwny blok.
- Za dużo było nerwowości w naszej grze - przyznawał Ferek. Ale z upływem minut coraz częściej punktowali, doprowadzając w pierwszej partii do stanu 18:20. Na więcej argumentów nie mieli.
O wiele lepiej rozpoczęli kolejną partię, w której długo utrzymywała się równowaga. Zaczęli jednak popełniać te same błędy i w pewnym momencie mieli trzy punkty mniej. Po kolejnym zrywie był remis (13:13), lecz wtedy uwidoczniło się doświadczenie ekipy z Suwałk i straty krakowian zaczęły rosnąć. - Już parę razy przeciwko niej grałem, gdy wcześniej występowałem w pierwszej lidze. Widać, że to rutynowani zawodnicy, grają na tym poziomie od kilku lat - podkreślał kapitan Hutnika. Gospodarze co prawda starali się jeszcze odpowiedzieć rywalom - atak Pawła Golca z drugiej linii, as Ferka, udane zbicie rozgrywającego Piotra Adamskiego - ale było to stanowczo za mało, żeby nawet wyrównać.
W ostatnim secie hutnicy już wyraźnie ustępowali Ślepskowi. Ich akcje były zbyt czytelne, bardzo rzadko decydowali się na ataki ze skrzydeł, najczęściej atakując środkiem. Przy stanie 9:14 trzy razy nadziali się na stojący tam blok przeciwników, aż piłka spadła po krakowskiej stronie. Nic nie dały zmiany w składzie, wydawało się nawet, iż stracili wiarę, że są w stanie cokolwiek więcej osiągnąć.
- Popełniliśmy w tym meczu stanowczo za dużo własnych błędów Co nas mogło ucieszyć w tym meczu? Liczny udział kibiców, fajnie, że przyszli. Widać, że jest zapotrzebowanie na siatkówkę w Krakowie - ocenił debiut Krzysztof Ferek. Rzeczywiście, w hali na Suchych Stawach było sporo widzów, dawno ich tam tylu nie przyszło, mimo iż w Krakowie odbywał się w tym czasie drugi mecz siatkarzy w I lidze. - Mamy nadzieję, że również w następnych meczach kibice będą przychodzić. Dla nas jest to życiowa sprawa - stwierdził prezes Hutnika Mirosław Janawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?