"Czy pamięć o Niezłomnych to za wiele?" - przeczytaj komentarz Grzegorza Skowrona >>
Nie żołnierze wyklęci, ale żołnierze niezłomni. Czy tym mianem powinniśmy określać bohaterów antykomunistycznego podziemia, którzy pod koniec wojny i po jej zakończeniu wystąpili z bronią przeciw nadanym przez Sowietów władzom Polski? Tak m.in. uważa politolog, ekspert do spraw międzynarodowych, Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
„Dlaczego nie »żołnierze niezłomni«„? Ta nazwa piękna, jasna i jednoznaczna – na szczęście też używana – dociera do wszystkich, zaczynając od dzieci w szkole” – pisał ostatnio Grzegorz Kostrzewa-Zorbas na jednym z prawicowych portali. Dodając, że nie wyklął ich naród i niepodległe państwo polskie, a komunistyczne władze ZSRR i PRL.
– Mam świadomość, że termin żołnierze wyklęci utrwalił się w świadomości Polaków, jednak nie jest najlepszym określeniem dla bohaterów, a przecież o takich mówimy – zwraca uwagę także prof. Krzysztof Szwagrzyk, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, kierujący pracami ekshumacyjnymi w kwaterze ofiar terroru komunistycznego na tzw. Łączce warszawskich Powązek. – Często spotykamy się z pytaniami, nie tylko od młodych – dlaczego zostali wyklęci i przez kogo. Bo przecież wyklęcie zawsze dotyczyło kogoś, kto dopuszczał się czynów złych.
Nazwa „żołnierze wyklęci” powstała w 1993 r. w środowisku Ligi Republikańskiej w Warszawie, później wykorzystana została jako tytuł książki Jerzego Ślaskiego, dziennikarza, pisarza i byłego żołnierza AK. Od 2011 r. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych obchodzony jest 1 marca, w rocznicę zamordowania przez komunistów w więzieniu na Mokotowie członków IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na czele z płk. Łukaszem Cieplińskim ps. Pług. Inicjatorem powołania święta był prezes IPN Janusz Kurtyka, a sprzyjał mu prezydent Lech Kaczyński. Po ich śmierci w katastrofie smoleńskiej podpis ustanawiający święto złożył prezydent Bronisław Komorowski.
Historyk prof. Jan Żaryn ma przekonanie, że w powszechnym obiegu żołnierze wyklęci powinni funkcjonować na równi z żołnierzami niezłomnymi. Bo to ostatnie określenie, według niego, nie precyzuje, o kogo dokładnie chodzi. – Dla mnie niezłomnymi byli wszyscy żołnierze, począwszy do tych walczących w I wojnie światowej, po tych, którzy ukrywali się po lasach, do ostatniej kropli krwi broniąc się przed kulami KBW, UB, a jeszcze wcześniej NKWD – twierdzi prof. Jan Żaryn.
Podobnie uważa Tadeusz M. Płużański, prezes Fundacji „Łączka”, syn Tadeusza Płużańskiego, członka Tajnej Armii Polskiej, którą tworzył zamordowany przez UB rotmistrz Witold Pilecki. – Najważniejsze jest, że żołnierzy wyklętych czy niezłomnych udaje się upamiętnić, przypomnieć po latach zakłamywania historii przez komunistyczną propagandę – podkreśla Tadeusz M. Płużański. – Przecież najpierw członków drugiego podziemia niepodległościowego zamordowano, często strzałem w tył głowy, później próbowano zamordować też pamięć o nich. Mieli zniknąć na zawsze.
Z danych IPN wynika, że na skutek terroru komunistycznego w Polsce w latach 1944–1956 zginęło ok. 55 tys. tys. osób, m.in. straconych na mocy wyroków, zamordowanych i zmarłych w katowniach UB i Informacji Wojskowej. Znaczną część ofiar stanowili członkowie antykomunistycznego ruchu oporu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?