Katarzyna Broniatowska z byłym trenerem Romanem Kołodziejem (z lewej) i obecnym Zbigniewem Królem FOT. ANDRZEJ BANAŚ
ASY MAŁOPOLSKI 2013. Katarzyna Broniatowska - talent, który wbiega na drogę do sławy
Zaczynała startować w Cracovii, pod okiem Romana Kołodzieja, ma w dorobku dużo medali juniorskich i brąz młodzieżowych ME. W tym roku, pierwszym w swej karierze jako seniorki, zdobyła w halowych ME brąz na 1500 m.
- Ponoć w zdobyciu tego medalu pomogła Pani Telewizja Polska?
- Tak było! (śmiech). Jako debiutantka w tej imprezie miałam zadanie zakwalifikować się do finału. To spełniłam, biegało mi się dobrze. Przed finałem powiedziano mi, że nasi komentatorzy telewizyjni z Goeteborga mówią, iż nie mam szans na podium. Pewnie sugerowali się wynikami moich rywalek, wiele z nich miało lepsze od mojego. Niemniej trener nastawiał mnie na walkę. Pomyślałam sobie: "Nie mam szans? To ja im pokażę!".W ten sposób telewizja mnie zmotywowała (śmiech).
- Każdy ma jakieś marzenia...
- Chciałabym zdobyć medal w mistrzostwach Europy seniorek i zostać olimpijką w 2016 roku w Rio de Janeiro. Europejski czempionat mamy w 2014 roku w Zurychu. Nie twierdzę, że to ma się stać wtedy, może w kolejnych mistrzostwach Europy.
- Jak liczne będzie grono kandydatek w Polsce do wyjazdu na mistrzostwa do Zurychu?
- Oceniam, że jestem w czwórce biegaczek na 1500 metrów, które podejmą rywalizację o trzy miejsca w ekipie. Najważniejsze będzie wypełnienie minimum PZLA, które wynosi 4.07 minuty. Muszę więc rekord życiowy poprawić aż o 3 sekundy. Trudne, ale realne, wymaga pracy. W trakcie gali asów mój trener Zbigniew Król już mi przypominał o kolejnym treningu. Nie narzekam, lubię sport. Wymaga pewnych wyrzeczeń, nakładu sił i czasu, ale to moja pasja. Także mego brata, Macieja.
- Jak godzi Pani sport z nauką?
- Nie jest to łatwe, lecz mnie się udaje, nieraz kosztem snu. Mam zrobiony licencjat na AWF. Jestem na II roku nowego kierunku w Krakowie, weterynarii, którą utworzyły uniwersytety Jagielloński i Rolniczy. Wszystkie egzaminy zdaję w terminie. Przygotowania olimpijskie będą wymagały specjalnego czasu, więc chyba przed igrzyskami poproszę o urlop dziekański.
- Skąd wybór weterynarii?
- Od dawna miałam zainteresowania medyczne, nawet myślałam o takich studiach, ale są one tak czasochłonne, że nie mogłabym regularnie jeździć na zawody i obozy. Skierowałam się więc w stronę weterynarii, bo lubię zwierzęta. W domu mam dwa psy i kota, w przyszłości chciałabym poświęcić się ratowaniu koni. Tych, które bezlitośnie kierowane są na rzeź; będę się starała jak najwięcej ich uratować i hodować w swej stadninie. Mam nadzieję, że będzie mnie stać, aby założyć stadninę, może w rodzinnych Zielonkach.
- Życzę spełnienia planów!
- Dziękuję. A zarazem chciałabym podziękować za szkoleniową opiekę trenerom Romanowi Kołodziejowi i Zbigniewowi Królowi oraz mojemu sponsorowi Franciszkowi Jareckiemu.
Jan Otałęga
sport@dziennik.krakow.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?