Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idę w życiu jak burza

Redakcja
- Uśmiechnąłem się, patrząc na Pani plakat - wygląda Pani jak własna córka...

- mówi URSZULA DUDZIAK, która dzisiaj śpiewa w Krakowie

   - (śmiech)
   - Czyżby dokuczał Pani upływ czasu i chciała się odmłodzić?
   - Nie, nie; po prostu lubię sobie sprawiać przyjemności i jeśli coś mi się podoba, to ubieram bez względu na to, co sobie ludzie pomyślą. Podobnie z fryzurą. A akurat taka bardzo mi się podoba, zatem spróbowałam i doszłam do wniosku, że mi pasuje. A czy mnie odmładza? Jeśli tak - to dobrze... Ale nie mam problemu z upływem czasu.
   - Mnie też ta Pani fryzura się podoba, tylko pomyślałem sobie, że taki młody wygląd "odbiera" Pani z 30 lat wspanialej kariery...
   - (śmiech). Nikt nie przychodzi na koncert wyłącznie na podstawie zdjęcia. Ci, co się decydują, wiedzą, jak długo już śpiewam...
   - To proszę powiedzieć, jaki prawdziwy głos ma Urszula Dudziak? Od lat słyszymy Panią korzystającą z rozmaitych przetworników elektronicznych, które głos modulują, multiplikują, podwyższają, obniżają...
   - Ale przecież nie tylko śpiewam przez "bajery", na przykład w czasie ostatniego koncertu w Krakowie przetworzone było tylko 20 procent repertuaru, reszta to był mój głos. co najwyżej z minimalnym pogłosem. Od lat fascynują mnie rozmaite urządzenia elektroniczne, tyle że one mnie inspirują, by podobnie nieprawdopodobne brzemienia osiągać, posługując się własnymi strunami głosowymi. I tak też osiągam większość efektów.
   - To czemu Pani deprecjonuje własną sztukę, opowiadając w trakcie koncertu: "tu mam taką skrzynkę za 80 dolarów, ona to mi obniża głos, to podwyższa, bo ja wcale nie mam tylu oktaw, o ilu się pisze"?
   - Bo po tylu latach mam już dystans do tego, co robię - nadal mnie to bawi, cieszy, ale i śmieję się z siebie. Już mnie na to stać, bo wiem, co jest ważne w życiu - no, może jeszcze nie wiem w 100 procentach. I życzę każdemu artyście chociaż odrobiny tego dystansu, bo wówczas o wiele łatwiej się żyje.
   - A co jest ważne w życiu?
   - Właśnie ta radość, którą mam w sobie, ten entuzjazm, to ciepło, dobroć - ale się chwalę - to jest dla mnie teraz ważne. By mnie to niosło, by szło ode mnie, bym się mogła tym dzielić. Tyle mogę powiedzieć w skrócie.
   - O reszcie dowiemy się z Pani pamiętników, które od paru lat Pani zapowiada...
   - Muszę je napisać i zrobię to. Jestem kronikarzem z zamiłowania, od lat prowadzę notatki albo nagrywam wspomnienia na minidysk. Bo pamięć jest strasznie ulotna. I wybiórcza - to, co w życiu przykre, eliminuje. Przeglądam nieraz zapiski z pierwszych lat w Ameryce, gdy dotarliśmy tam z Michałem Urbaniakiem. I jestem zaskoczona. Czytam o przerażeniu, o tym, że kontrakt nie zostanie podpisany, że nie będzie pieniędzy, a ja już jedynie pamiętam, że wszystko się udało.
   - Domyślam się, że wracała Pani ostatnio do tych zapisków w związku z przygotowywaniem wyboru swych najlepszych nagrań na cykl płyt wydawanych przez Dreadlines... Z jakimi uczuciami przesłuchiwała Pani te nagrania?
   - Z wielką przyjemnością, wiele z nich sprawia mi nadal wielką radość: "Samba Ula", "Misty", "And life goes on"... Długa to lista. I pewnie każdy ze słuchaczy sporządziłby swoją.
   - Wspominała też Pani przed paru laty o napisanym wspólnie z Jerzym Kosińskim, innym ważnym mężczyzną w Pani życiu, scenariuszu autobiograficznego spektaklu muzycznego...
   - Mam ten scenariusz, i może do niego wrócę... Ja idę w życiu jak burza - mam mnóstwo pomysłów i czekam na moment aż któryś zaiskrzy. I wówczas poświęcam mu się do końca. Ale raz zaiskrzy za miesiąc, a raz za parę lat.
   - Trzecia płyta w ramach wspomnianej serii ma zawierać Pani duety - z Michałem Urbaniakiem, Bobby McFerrinem, Adamem Makowiczem, a czy także z córką Miką, która od kilku lat śpiewa?
   - Bardzo możliwe, acz to jeszcze nie zapięte do końca. Może to będzie moja dawna piosenka o Warszawie...? Mika ma zupełnie inne podejście do muzyki, ale mamy w głosie coś podobnego. O mnie, jak zaczynałam śpiewać, mówiono, że mam w głosie radość, o córce mówią, że w jej głosie jest nadzieja na szczęście.
   - To może być wspaniały dwugłos - radości z nadzieją na szczęście...
   - Mika naprawdę jest we wspaniałym okresie swego życia - pisze teksty, komponuje, przygotowuje płytę...
   - Mama z tatą akceptują, by córka poszła w ich ślady?
   - Ona nie ma wyboru, mając taki talent, nie widziałam jej nigdy szczęśliwszej niż w chwilach, gdy śpiewa. Oczywiście wszystko od niej zależy...
   - Córka interesuje się rapem, hip hopem, ale i Pani dokonała ostatnio nagrań w duecie z londyńskim raperem Vadimem.
   - Ta jego płyta ma ukazać się we wrześniu. Bardzo mu na tych nagraniach zależało, szukał mnie przez Internet, namawiał, po czym przyjechałam do niego do studia i "odpadłam" - zobaczyłam, że on, dwudziestoparolatek, ma wszystkie nasze, analogowe jeszcze, płyty nagrane z Urbaniakiem. Od niego też dowiedziałam się, jak wielu raperów sampluje mój głos. Jakaś grupa niemiecka mój nagrany z Michałem utwór "Future talk" wykorzystała niemal cały.
   - Pani kwietniowy koncert w Krakowie, z czwórką amerykańskich muzyków, przypomniał brzmienia z lat 70.
   - Bo ludzie to lubią, to się podoba, wraca moda na muzykę lat 70. Zresztą jak jest dobra muzyka, dobrze grana - na zawodowym poziomie i od serca - to ona się nie starzeje.
   - Prezentowała Pani w Krakowie, w czasie koncertu i konferencji prasowej, niesamowity power, energię... Skąd ją Pani czerpie?
   - Faktycznie, rozpiera mnie radość, energia. Co to sprawia...? Całe moje dotychczasowe życie żyłam dla kogoś, kierując swoją energię to w stronę Michała, to dzieci, z którymi zostałam po naszym rozstaniu, potem były kolejne układy z mężczyznami - też obsesyjne, zawsze On był dla mnie najważniejszy. I nagle tak się potoczyło moje życie, że jestem wolna jak ptak, i jest mi z tym bardzo dobrze - to jest najpiękniejsze uczucie. I te pokłady energii, które we mnie drzemały, teraz aż nienaturalnie eksplodowały; czuję, że te pozytywne emocje otworzą nowy twórczy okres w moim życiu.
   - Będzie całkiem nowa płyta...
   - ...którą sama sobie napiszę. Czuję w sobie coś, czego jeszcze nie było. Jakąś moją muzykę... Na pewno mam jeszcze zdecydowanie do powiedzenia coś twórczego. A potem kogoś dobiorę, by mi pomógł to zaaranżować, by czule się nad tym pochylił...
   - To mógłby być Michał Urbaniak...
   - (po chwili) Tego nie wiem...
   - W Krakowie zaśpiewa Pani 13 lipca w Radiu Kraków w ramach VII Letniego Festiwalu Jazzowego...
   - Tym razem będzie mi towarzyszył zespół polski, składający się w większości z muzyków z Walk Away. Zaśpiewam wybrane utwory z moich płyt z lat 70. i 80. w nowej wersji ze współczesnym fillingiem.
   - A dalej - co w planach?
   - Przede wszystkim wyjazd na wakacje, by po nich powrócić do pracy nad kolejnymi płytami - wspomnianymi duetami i moją całkiem premierową. A poza tym mam też pewien pomysł związany z Warszawą... Wszak, nieprzypadkowo pierwsza z płyt z moimi dawnymi piosenkami nosi tytuł "And life goes on"... - "A życie płynie dalej...". Życie przeszłością byłoby nieznośne.
Rozmawiał: WACŁAW KRUPIŃSKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski