Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idź na koncert. Otwórz serce dla chorych dzieci z oddziału kardiologii

Anna Agaciak
Dzielna i bardzo przedsiębiorcza mama Agnieszka Węgrzynek-Owcarz z Zuzią w szpitalnej sali
Dzielna i bardzo przedsiębiorcza mama Agnieszka Węgrzynek-Owcarz z Zuzią w szpitalnej sali Anna Kaczmarz
Akcja. "Wielki Rock dla Małych serc" - to tytuł koncertu, który odbędzie się 31 lipca w klubie Lizard King. Jego inicjatorką jest Agnieszka Węgrzynek-Owcarz, której córeczka Zuzia urodziła się z połową serduszka. Pani Agnieszka chce podziękować szpitalowi za ratowanie dziecka.

Państwo Owcarzowie z Mielca szaleli ze szczęścia, gdy 4 sierpnia 2013 roku na świat przyszła Zuzia. Była ich pierwszym, wyczekiwanym od wielu lat dzieckiem. Tuż po porodzie dumna mama usłyszała, że mała waży 3,2 kg i uzyskała 10 punktów w skali Apgar. Wyglądała więc na zupełnie zdrowe dziecko. Jednak dwie godziny później lekarze i pielęgniarki zaczęli się denerwować. Coś było nie tak...

Podczas kolejnych badań u noworodka wykryto szmer w sercu. Mama dowiedziała się, że Zuzię trzeba zabrać do specjalistycznego oddziału w Rzeszowie. - Zapytano mnie, czy chcę ochrzcić dziecko - wspomina pani Agnieszka, przełykając łzy. - Dano mi do zrozumienia, że jej stan jest bardzo ciężki i że mogę ją stracić.

To był dla rodziców Zuzi szok. Przecież cała ciąża przebiegła książkowo. Nic nie zapowiadało kłopotów. Nawet po porodzie wszystko było dobrze. - Potem powiedziano nam, że takie dzieci w łonie matki funkcjonują dobrze. Dopiero, gdy przychodzi im żyć samodzielnie, zaczynają się kłopoty - opowiada pani Agnieszka.

Świat państwa Owcarzów zawirował. Córka została zabrana. - Nie mogłam z nią jechać. Byłam po cesarskim cięciu. Na szczęście mąż pojechał za karetką. Chciałam płakać, ale podawano mi silne środki znieczulające, więc nie mogłam. Myślałam, ze umrę z rozpaczy - wspomina.

Decyzja - Kraków
W Rzeszowie po pierwszych badaniach noworodka okazało się, że Zuzia ma bardzo poważną wadę serca. Tamtejsi lekarze natychmiast podjęli decyzję o konieczności leczenia małej w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu.

- Dopiero w tym ośrodku dowiedzieliśmy się, że Zuzia ma jedną komorę serca i zespół bardzo ciężkich wad, które leczy się wieloetapowo. Takie dzieci przechodzą trzy operacje na sercu i w międzyczasie cewnikowanie oraz inwazyjne badania - wspomina pani Agnieszka.

To było dla mamy Zuzi zbyt wiele. Wpadła w depresję. Siedziała przy komputerze i w internecie czytała wszystko, co tylko zostało opublikowane na temat choroby jej dziecka. Znalazła fora internetowe i rodziców, których dzieci cierpią na podobne wady serca.

Najpierw, czytając ich wpisy, zyskała nadzieję, że nie jest sama, że w Polsce leczy się takie wady, ale chwilę później przyszła rozpacz, ponieważ taka choroba nie daje dziecku szansy na długie życie.

- Musiałam się jakoś w tej sytuacji odnaleźć. Postanowiłam, że będziemy walczyć o każdy dzień. Może Zuzia nie będzie "długodystansowcem", ale zrobię wszystko, by żyła jak najdłużej. Nic nie musi robić, niech sobie leży i pachnie. Walczymy! - mówi pani Agnieszka.

Życie na oddziale
Zuzia trafiła w Krakowie na oddział kardiologii Dziecięcego Szpitala Uniwersyteckiego w Prokocimiu, na którym jest 30 łóżek (20 dla maluszków i 10 dla dzieci starszych). Na salach noworodków rodzice nie mogli zostawać na noc. Państwo Owcarzowie przychodzili więc codziennie, żeby za dnia czuwać przy łóżku małej.

Gdy stan Zuzi się ustabilizował, lekarze odesłali rodzinę do domu. Tam dziewczynka miała podrosnąć do pierwszego zabiegu (w trzecim miesiącu życia). - To było straszne. Przyjechaliśmy do domu i nie wiedzieliśmy, jak do niej podejść. Nie wiedzieliśmy, czy leży dobrze, czy oddycha prawidłowo. Nocami nie spałam, tylko na nią patrzyłam - wspomina pani Agnieszka.
Na szczęście mała zaczęła się ładnie rozwijać. Gdy była na badaniach w Krakowie, rodzice mogli już z nią nocować na sali.

Oddział kardiologii stał się ich drugim domem. Poznali innych rodziców z podobnymi zmartwieniami. Zawiązały się przyjaźnie, grupy wsparcia.

- Jednocześnie mogliśmy się zorientować, jak wiele potrzeb ma oddział kardiologii. Warunki nie są tu najlepsze ani dla dzieci, ani dla rodziców, ani lekarzy - mówi pani Agnieszka.
Na jednej sali przebywało pięć osób dorosłych i pięcioro dzieci. Było duszno, gorąco.

- Wtedy pojawił się pomysł, by coś zrobić dla szpitala, a konkretnie dla tego oddziału - wspomina mama Zuzi. - Lekarze ratują tu nasze dzieci. Trzeba im się jakoś odwdzięczyć. Ja bym tu wyremontowała cały oddział, pomalowała ściany, wyposażyła pokój dla lekarzy, bo meble mają tam każdy z innej parafii.

- To prawda, że oddział ma wiele potrzeb, ale już mamy w planach kompleksową modernizację - podkreśla Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala w Prokocimiu.

Oddział kardiologii zostanie całkowicie przebudowany, będzie więcej pomieszczeń socjalnych, łazienek i pryszniców. - Dlatego podpowiedzieliśmy pani Agnieszce, aby celem jej akcji charytatywnej była zbiórka pieniędzy na drobny, ale bardzo szybko zużywający się sprzęt medyczny - wyjaśnia Magdalena Oberc.

Zbawienny pomysł
Agnieszka Owcarz przypomniała sobie, że od zawsze wspierała różne dziecięce fundacje, wpłacając na ich konto pieniądze. Uznała, że sama mogłaby zorganizować imprezę, podczas której będzie zbierać fundusze dla szpitala.
S
konsultowała swój pomysł z innymi rodzicami. W zdecydowanej większości byli na tak. Lekarze z oddziału skontaktowali panią Agnieszkę ze szpitalną Fundacją "O zdrowie dziecka". To tu mama Zuzi dostała najwięcej rad i pomocy.

Jeszcze będąc w szpitalu z córką, pani Agnieszka wykonała tysiące telefonów do agencji artystycznych. - Mój mąż łapał się za głowę i pytał "Na co ty się szarpnęłaś?" - śmieje się pani Owcarz. - Ale mi to przedsięwzięcie pozwoliło przeżyć stres związany z drugą operacją, którą Zuzia przeszła miesiąc temu. A było strasznie.

Operacja się udała, ale kolejne doby były dla Zuzi bardzo trudne. To była ciężka walka o jej życie. Dziewczynka była dzielna i udało się.

Zrozumienie i życzliwość
Pani Agnieszka opiekowała się córką, a w przerwach chodziła po krakowskim Rynku od lokalu do lokalu. Pytała, gdzie można zorganizować imprezę, szukała sponsorów. Gdy artyści słyszeli historię Zuzi, otwierali serca. Tak udało się zaprosić Mateusza Ziółko - zwycięzcę trzeciej edycji programu The Voice Of Poland.

Koncert zorganizowany przez mamę Zuzi odbędzie się 31 lipca o godz. 20.30 w klubie Lizard King (ul. św. Tomasza 11a). Poprowadzi go Jerzy Fedorowicz. Bilety - w cenie 30 zł - można jeszcze kupić w klubie i w szpitalu (biuro Akcji Odnowy, obok wejścia głównego). Dochód z koncertu zostanie przeznaczony na zakup sprzętu medycznego dla szpitala.

Pani Agnieszka nawiązała tyle fantastycznych kontaktów, że może zorganizować jeszcze kilka koncertów. Już chodzi jej po głowie kolejna impreza, tym razem dla oddziału kardiochirurgii dziecięcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski