Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska Europejskie 2023. Łukasz Przybylski był o krok od medalu w strzelaniu z łuku bloczkowego

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Łukasz Przybylski walczył na stadionie Płaszowianki o brązowy medal igrzysk europejskich
Łukasz Przybylski walczył na stadionie Płaszowianki o brązowy medal igrzysk europejskich Krzysztof Kawa
Łukasz Przybylski, jedyny Polak startujący w strzelaniu z łuku bloczkowego Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023, awansował do strefy medalowej. Na stadionie Płaszowianki w czwartek po południu stanął do pojedynku o brąz. Rewelacyjnie strzelający Emircan Haney z Turcji nie pozwolił mu jednak na sięgnięcie po trofeum. Ale i tak Przybylski spisał się najlepiej z Polaków w trakcie kilkudniowej rywalizacji w łucznictwie.

To były dni pełne emocji dla 29-letniego absolwenta Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej. W eliminacjach Przybylski z wynikiem 715 pkt był czwarty, a w niedzielę w 1/8 finału wyeliminował Węgra Laszlo Szijarto, wygrywając 147:144.

- Cały czas kontrolowałem przebieg walki. Wbiłem sobie do głowy, aby strzelać na swoim poziomie. Drabinka w ćwierćfinale jest bardzo wyrównana, tu nie ma słabych zawodników, dlatego trzeba w każdym pojedynku dać z siebie wszystko - mówił po tym pojedynku łucznik klubu A3D Toszek Boguszyce, który przed dwoma laty przeszedł do historii jako zdobywca pierwszego medalu dla Polski w łuku bloczkowym na torach otwartych w mistrzostwach Europy.

Łucznictwo dzieli się na trzy główne kategorie: barebow (łuki gołe, nowoczesne tradycyjne), klasyczne (olimpijskie) oraz bloczkowe. Przybylski postawił właśnie na te ostatnie. Pierwszy łuk kupił sobie za pieniądze, które otrzymał na osiemnaste urodziny. Dlaczego akurat łuk?

– Zacząłem strzelać na zamku w Toszku i to mocno zapadło mi w pamięć - opowiada.

Zaczął treningi w klubie, ale zdarzało się, że strzelał także... w piwnicy albo na strychu. Zaczął startować zawodach, jeżdżąc najpierw po kraju, a następnie po całym świecie. A zaczynał od... Krakowa.

– Wystartowałem tu przed 11 laty na zawodach Pucharu Polski, wraz z dwoma kolegami z toszeckiego klubu. Zajęliśmy wtedy trzy pierwsze miejsca... od końca - mówi ze śmiechem, podkreślając, że ów występ okazał się wartościową nauką. - Później jeszcze nie raz przyjeżdżałem do Krakowa i wtedy było znacznie lepiej.

Dziś, gdy trafił do szerokiej czołówki europejskiej, wie, że w gronie zawodników, których umiejętności są bardzo porównywalne, o końcowym wyniku decyduje przede wszystkim odporność psychiczna. W łukach klasycznych różnice w punktacji są dużo większe, w tej specjalizacji często wygrywa się dosłownie o włos. - Siła naciągu w łuku bloczkowym jest regulowana, są łuki słabsze i mocniejsze, więc to sport zarówno dla małych dzieci, jak i nawet dla 80-latków - tłumaczy Przybylski.

Łukasz Przybylski walczył na stadionie Płaszowianki o brązowy medal igrzysk europejskich
Łukasz Przybylski walczył na stadionie Płaszowianki o brązowy medal igrzysk europejskich Krzysztof Kawa

W czwartek jego pierwszym rywalem na stadionie Płaszowianki był Izraelczyk Shamai Yamron. Strzelali jako pierwsza para tego dnia, punktualnie o godzinie 9. Polak rozpoczął kapitalnie, dopiero w trzeciej serii (w każdej z pięciu oddaje się po trzy strzały) zaliczył "dziewiątkę". Jak się okazało, już do końca był bezbłędny za każdym razem trafiając w środek tarczy i wygrał 149:146.

Przybylski poszedł ochłonąć na tory rozgrzewkowe, bo godzinę później czekał go kolejny pojedynek, z Włochem Marco Bruno. Tym razem zawodnicy już nie osiągali tak spektakularnych rezultatów, ale losy awansu do finału ważyły się do samego końca. Ostatecznie Polak przegrał 144:145 i po południu czekał go mecz o brązowy medal.

To był już spory progres w porównaniu z igrzyskami europejskimi sprzed czterech lat w Mińsku, w których zajął 9. lokatę. Wówczas na drodze do strefy medalowej stanął mu Rosjanin Anton Bułajew, ten sam, który dwa tygodnie później pokonał go w półfinale Uniwersjady w Neapolu (w pojedynku o brązowy medal lepszy okazał się Kim Jong-ho z Korei Południowej 146:147).

W czwartek w pojedynku o brąz na torze obok Polaka zobaczyliśmy 22-letniego Turka Emircana Haneya, mistrza Europy sprzed roku w drużynie, zarazem piątego zawodnika w rywalizacji indywidualnej. Przybylski był w Monachium 33., ale ten wynik nie oddaje jego umiejętności - jak wspomnieliśmy, rok wcześniej w Antalyi zdobył brązowy medal.

- Widziałam, że Łukasz jest bardzo nerwowy i strzały poleciały do góry - komentowała pojedynek o brąz trenerka Anna Stanieczek, halowa mistrzyni Europy w konkurencji łuków bloczkowych z 2010 roku, absolwentka AWF Kraków. - Mimo to jestem zadowolona, bo przecież w Polsce brak szkolenia, brak pieniędzy, nie ma zgrupowań, jest tylko tygodniowy obóz przez główną imprezą. A przecież wszyscy zawodnicy, łącznie z Łukaszem, na co dzień pracują w swoich zakładach, oni nie mają urlopu z gumy, więc jakie mają szanse, by rywalizować z Turkami, którzy są zawodnikami w pełni finansowanymi?

Trenerka UKS Orlik Goleszów, w którym najlepszym zawodnikiem jest właśnie Łukasz Przybylski, dodaje, że jest dumna ze swojego podopiecznego.

- Może gdyby miał szczęście do wiatru, to byłoby lepiej. Ale nie mogę zwalać na wiatr, bo niektórzy zawodnicy nie lubią jak wieje, a niektórzy lubią. To są igrzyska, one rządzą się swoimi prawami. Przecież tu nawet rekordzista świata nie wszedł do czwórki. Uważam, że Łukasz miał na tej imprezie bardzo dobry występ. Jest w czwórce, jest najlepszym z wszystkich Polaków, łącznie z łukiem klasycznym. Tylko się cieszyć i dalej rozwijać "bloczki". To nie jest dyscyplina olimpijska, więc fundusze z ministerstwa sportu są mniejsze. Może z czasem ta dyscyplina trafi na igrzyska olimpijskie, może w hali, są takie pogłoski. I wtedy na pewno będzie lepiej - dodaje.

Trenerka Anna Stanieczek
Trenerka Anna Stanieczek Krzysztof Kawa

- Przed tym pojedynkiem zastanawiałem się, czy strzelać jako pierwszy, czy jako drugi. Miałem przeczucie, żeby strzelać jako drugi zawodnik, bo rolę tego dnia odgrywał też wiatr i to była trochę loteria, jak się wszystko poukłada. Pierwszą serią dałem rywalowi odetchnąć. Spodziewałem się po nim takiego strzelania później, bo gdybym ja dostał taką serię od przeciwnika, to też bym miał do końca pojedynku bardzo spokojną głowę. Trzy punkty przewagi w łucznictwie bloczkowym, to jest przepaść. Już w tym momencie wiedziałem, że będzie bardzo ciężko wrócić" – spuentował Przybylski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski