Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska przyspieszą inwestycje o 10 lat

Rozmawiał Piotr Tymczak
Rozmowa kroniki. - Nie mogę zostać twarzą starań o igrzyska - mówi MAGDALENA SROKA, wiceprezydent naszego miasta i nowa przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022

- Przede wszystkim kojarzona jest Pani z kulturą. Jak sobie Pani poradzi, kierując staraniami Krakowa o igrzyska?

- Sport nie jest mi całkowicie obcy. Z ramienia miasta zarządzałam i kierowałam zespołem, który odpowiadał za wydarzenia związane z Euro 2012 w Krakowie i pobyt u nas trzech reprezentacji podczas tej imprezy. Kierowałam też zespołem, który odpowiadał za przeprowadzenie mistrzostw Europy w kajakarstwie slalomowym.

Uczestniczę w pracach zespołów do przeprowadzenia mistrzostw świata siatkarzy i mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Zajmuję się tymi zadaniami od strony organizacyjnej, jako człowiek, który zarządza dużymi projektami. Pod tym względem mam odpowiednią wiedzę i doświadczenie.

- Na czele projektu nie powinna stać jednak osoba znana w świecie sportu?

- Na pewno nie mogę zostać twarzą tego przedsięwzięcia. Obecnie jesteśmy w fazie, która ma przede wszystkim polegać na usprawnieniu komunikacji społecznej, która do tej pory nie była prowadzona wystarczająco skutecznie - za co przepraszamy. Naszym głównym zadaniem będzie teraz przekonanie mieszkańców przed referendum w sprawie igrzysk o korzyściach, jakie może dać organizacja tej imprezy w Krakowie.

Bardzo ważna pozostaje komunikacja z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim. W tym zakresie zawsze naszym najważniejszym reprezentantem jest Polski Komitet Olimpijski. Jeżeli w lipcu MKOl dopuści Kraków do kolejnego etapu, wtedy rząd, jednostki samorządowe zaangażowane w projekt podejmą decyzję o tym, kto będzie najlepszą osobą do budowania pozycji i zaufania naszej kandydatury na arenie międzynarodowej.

- Da Pani radę połączyć funkcję przewodniczącej komitetu i obowiązki wiceprezydent Krakowa?

- To wiąże się z jeszcze większym zaangażowaniem w pracę. Najbliższe miesiące na pewno będą bardzo intensywne. Wzięcie odpowiedzialności za projekt wynika jednak z przekonania, że jest on kluczowy dla rozwoju miasta i regionu.

- Nie obawia się Pani, że jak się nie uda przekonać mieszkańców do igrzysk i w referendum większość powie "nie", to porażka będzie kojarzyć się z Pani osobą?

- Mam pełną świadomość wszystkich konsekwencji. Na tym polega odpowiedzialność. Pracujemy nie dla przyjemności, ale dla osiągania celów i z tego jesteśmy rozliczani.

- Pani poprzedniczka na stanowisku przewodniczącej Jagna Marczułajtis-Walczak odeszła w atmosferze skandalu.

- Dzięki determinacji poseł Jagny Marczułajtis-Walczak z sukcesem złożyliśmy w MKOl wniosek aplikacyjny. A atmosferę skandalu kreuje się medialnie, rzeczywistość często bywa odmienna. Poseł Marczułajtis-Walczak zrezygnowała z funkcji, ponieważ uważała, że to pomoże procesowi. Jest ona sportowcem mającym ogromne osiągnięcia. Całe życie jednoosobowo odpowiadała za swoją karierę.

Jej determinacja mogła powodować podejmowanie przez nią decyzji, co do których miała pewność, że są z korzyścią dla projektu. Trzeba jednak pamiętać, że w to przedsięwzięcie jest zaangażowane około 150 podmiotów prawnych, ponad 600 osób i ze względu na rozmach, musi być od początku do końca przejrzyste. To będzie moim zadaniem. Chodzi o zbudowanie takiej wiedzy wśród mieszkańców, aby nie musieli się obawiać, że jakiekolwiek pieniądze będą wydawane nieodpowiedzialnie i poza kontrolą.

- Pani z ramienia miasta współpracowała z Jagną Marczułajtis-Walczak. Nie zwracała jej Pani uwagi na błędy, nie dało się z nią porozmawiać?

- Zawsze dało się z nią rozmawiać. Przygotowania do igrzysk to gigantyczny proces. Jak w każdym takim przedsięwzięciu zachodzą zmiany, kończy się pewien etap i wchodzą nowe osoby, bo się zmieniają wyzwania i do nich trzeba dobierać odpowiednich ludzi.

- Jak Pani zamierza przekonać mieszkańców do igrzysk, mając na uwadze ogromne wydatki, które wiązałyby się z imprezą?

- Ale wiążą się z nią także korzyści, przede wszystkim makroekonomiczne. Pokazują one, że Kraków zainwestuje niewiele w stosunku do tego, co może zyskać. Jeżeli chodzi o koszty organizacyjne, to MKOl przekaże 40-45 procent potrzebnych pieniędzy, ponad 30 procent wyłoży nasz rząd, a wszystkie samorządy zaangażowane w projekt łącznie 3 procent. To pokazuje, że jest to przyciąganie środków do regionu, a nie przeinwestowanie. Dzięki temu możemy stworzyć w samym Krakowie około 30 tysięcy nowych miejsc pracy.

- A co z inwestycjami transportowymi?

- W razie organizacji igrzysk będziemy mogli liczyć na zwiększenie dotacji unijnych dla regionu i Krakowa, co wpłynie na przyspieszenie inwestycji. W planach miasta zakładamy, że w Krakowie do 2032 roku chcemy zrealizować inwestycje transportowe za około pięć miliardów złotych. Jeżeli uda się na nie uzyskać dofinansowanie unijne w wysokości 60 procent, to zyskamy 3 miliardy złotych i możemy przyspieszyć budowę o 10 lat.

- Organizacja igrzysk nie niesie żadnych zagrożeń?

- Oczywiście, że są zagrożenia i my o nich mówimy. Ryzyko finansowe może pojawić się wtedy, kiedy nie będziemy potrafili umiejętnie tym procesem zarządzać. Zorganizowaliśmy Euro 2012 z dużym sukcesem. Sporo się nauczyliśmy. A trzeba pamiętać, że igrzyska byłyby trzykrotnie tańsze niż Euro 2012.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski