Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III liga piłkarska. Dziś MKS Trzebinia/Siersza odrabia w Rzeszowie zaległości ze Stalą

Jerzy Zaborski
Tomasz Wróbel potrafi obronić trudny strzał, ale też przepuścić łatwy
Tomasz Wróbel potrafi obronić trudny strzał, ale też przepuścić łatwy fot Jerzy Zaborski
Zawodnicy MKS Trzebinia-Siersza zapomnieli już, jak smakuje zwycięstwo. W pięciu ligowych meczach doznali czterech porażek, a jeśli doliczylibyśmy pucharową, to jest ich pięć w sześciu meczach.

Ostatniej wpadki podopieczni Roberta Moskala doznali na własnym boisku z Podhalem Nowy Targ (1:4). Dzisiaj mają szansę przełamać fatalne pasmo, bo rozegrają zaległy mecz w Rzeszowie przeciwko miejscowej Stali (godz.13), który w pierwotnym terminie został odwołany ze względu na złe warunki atmosferyczne.

Przed derbami Małopolski trener Moskal zdecydował się na krok, o którym mówił od dawna, czyli dokonał rewolucyjnych zmian w wyjściowym składzie. Na ławce rezerwowych usiedli: Marek Mizia, Michał Kowalik, Tomasz Niechciał czy Kamil Włodyka. Na boisku pojawili się dawno nie oglądani Mateusz Majcherczyk, Radosław Górka, Maciej Domurat czy nowi młodzieżowcy - Łukasz Sochacki i Jan Martyniak. Dla tego drugiego był to debiut na trzecioligowych boiskach.

Zespół gospodarzy został odmieniony, ale nie na tyle, żeby powalczyć o jakąś zdobycz. - Przede wszystkim zacznę od tego, że nie mogę tak do końca tylko karcić chłopców, bo walczyli na __boisku bardzo ambitnie - uważa Robert Moskal. - Mieliśmy wyborną okazję na początku meczu, kiedy Mateusz Stanek znalazł się przed pustą bramką. Spudłował. Lepszych okazji mieć nie można. Jestem przekonany, że gdybyśmy trafili rywali w pierwszym kwadransie, grałoby nam się łatwiej. Tymczasem w dziecinny sposób, tuż przed przerwą, daliśmy sobie strzelić gola, który znowu postawił nas w trudnym położeniu. Wychodzi na __to, że sami utrudniamy sobie życie.

Trener Moskal ze względu na nowych młodzieżowców musiał zmienić ustawienie zespołu. Łukasz Sochacki, który dwa mecze wcześniej zagrał na boku pomocy, tym razem wystąpił w roli tzw. podwieszonego napastnika. Był jednym z bardziej widocznych zawodników. Bardzo dobrze zaprezentował się też Jan Martyniak. - Nie ustrzegł się jednego błędu, po __którym straciliśmy gola, ale takie są prawa młodości - podkreśla trzebiński szkoleniowiec. - Trzeba sobie powiedzieć jasno, że to, co mogło ujść płazem na czwartoligowych boiskach, już na wyższym nszczeblu rozgrywkowym jest przez rywali bezlitośnie wykorzystywane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski