Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III liga piłkarska

FIL
Sędziowanie po słowacku

Sędziowanie po słowacku

Sędziowanie po słowacku

Wisła II Kraków - Heko Czermno 0-1 (0-1)

   0-1 Kanarski 3
   Sędziował Juraj Kotrady (Spiska Nowa Wieś, Słowacja). Żółte kartki: Ekwueme, Kwiek - Baliński, Bartkowiak, Kanarski, Zachnik. Widzów ok. 500.
   Wisła II: Piekutowski - Mysiak, Mrowiec, Kowalczyk, Fechner - Husejko, Iwan, Kwiek, Ekwueme - Kuźba, Omeonu.
   Heko: Mariak - Baliński, Walęciak, Matuszczyk - Cheda, Bartkowiak, Trela, Kościukiewicz, Pluta - Gondzia (70 Zachnik), Kanarski (77 Zimoch).
   Rezerwy Wisły doznały czwartej kolejnej porażki w Krakowie! Wcześniej przegrały z Tłokami Gorzyce 0-1, Hetmanem Zamość 1-2 i Wierną Małogoszcz 1-3. Lider tabeli odniósł dziewiąte zwycięstwo, w tym siódme z rzędu (!), potwierdzając II-ligowe aspiracje.
   Gdy przed meczem okazało się, że prowadził go będzie... słowacki sędzia (z dwoma rodakami) chyba nikt nie przypuszczał, że jego postawa wywoła tak wiele kontrowersji i pretensji ze strony gospodarzy. - To jest skandal! Czemu na mecz III ligi wyznaczono sędziego wątpliwej jakości ze Słowacji? To, co się działo na boisku, to był kabaret w wykonaniu sędziego - grzmiał tuż po meczu trener wiślaków Antoni Szymanowski. - Sędzia prowadził mecz na dobrym poziomie. W sytuacji na polu karnym nie powinien dyktować rzutu karnego - przekonywał natomiast szkoleniowiec gości Andrzej Dec.
   Szymanowskiemu puszczały nerwy już w trakcie gry, gdy widział, jak słowacki arbiter tolerował grę na czas bramkarza Heko, przymykał oko na niektóre faule jego kolegów z pola, nie zareagował na - sygnalizowane przez wiślaków - zagranie ręką Chedy i Pluty na polu karnym. Jeden z liniowych miał z kolei kłopoty z oceną spalonego. W końcówce meczu nie wytrzymali także sami piłkarze Wisły II, oddając rywalom za nadobne; dwa razy ściął rywali Kuźba, który w dodatku odepchnął arbitra i jednego z rywali, ale na swe szczęście nie zarobił kartki.
   Losy meczu rozstrzygnęły się - jak się potem okazało - tuż po jego rozpoczęciu. Gospodarze, z kilkoma I-ligowcami w składzie, po stracie gola ruszyli do odrabiania strat. W ciągu pierwszych dwóch kwadransów wypracowali kilka groźnych sytuacji, ale nie potrafili ich zakończyć celnym strzałem. Na polu karnym gości niebezpiecznie było zwłaszcza po rzutach rożnych, w wykonaniu Ekwueme. To po nich dobrą okazję zmarnował Mrowiec, potem Omeonu główkował obok słupka, a po pięknym strzale Iwana świetną interwencją popisał się Mariak. Ten ostatni obronił też strzały Omeonu i Kuźby.
   Heko, najskuteczniejszy zespół ligi, okazji do podwyższenia wyniku szukał głównie w kontrach. Kilka jego akcji było bardzo składnych i mogło się podobać. Po jednej z nich i mocnym strzale Chedy, Piekutowski wybił piłkę przed siebie. W innej sytuacji Matuszczyk z 30 metrów strzelił obok słupka.
   Goście często przerywali akcje wiślaków faulami, czasami na pograniczu brutalnego zagrania. W 50 min na polu karnym padł Omeonu, ale arbiter nie przerwał gry. 3 min później Matuszczyk przytrzymywał ręką Omeonu, jednak i tym razem gwizdka nie było, tymczasem piłkę przejął Iwan, tyle że jego strzał obronił Mariak. Potem w odstępie 3 min dwoma pięknymi strzałami popisał się najlepszy obok Treli snajper w ekipie Heko - Gondzia; piłka za każdym razem poleciała tuż obok słupka. Piekutowskiego próbował też zaskoczyć strzałem z ponad 20 metrów Cheda.
   Krakowianie do końca meczu dążyli do wyrównania. Po akcji Mysiak - Husejko - Iwan, ten ostatni z bliska strzelił mocno, ale obok bramki. Potem strzał Kwieka z 20 metrów sparował golkiper przyjezdnych, który wyszedł też obronną ręką z pojedynku z Kuźbą, choć kibice Wisły domagali się "jedenastki", uznając, że Mariak sfaulował rywala.
JERZY FILIPIUK

Jak padŁa bramka

0-1

Po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Trelę, piłkę głową zagrał Kościukiewicz, a stojący tuż przed bramką Kanarski także głową ulokował ją w siatce.

Zdaniem trenerów

   Antoni Szymanowski, Wisła II: - Zespół zagrał dobry mecz. Mecz ułożył się jednak dla nas niekorzystnie. Wcześnie straciliśmy gola, a sami nie wykorzystaliśmy kilka sytuacji. Jedna bramka zdecydowała o naszej porażce. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Są takie mecze, w których ma się jeża, a piłka nie chce wpadać do bramki. Przegraliśmy czwarty mecz u siebie. Jestem tym zmęczony. Powinniśmy się wstydzić. Goście mieli bardzo poukładaną taktykę: przewracać się i opóźniać grę.
   Andrzej Dec, Heko:- W meczu z drużyną, w której wystąpiło kilku I-ligowych piłkarzy, zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Siódme kolejne zwycięstwo bardzo cieszy. Wygrana kosztowała zawodników dużo wysiłku. Szybko strzelona bramka spowodowała, że w pierwszej połowie staraliśmy się wyprowadzać kontry. Mieliśmy kilka sytuacji. W drugiej połowie skupiliśmy się na grze defensywnej i znowu wyprowadzaniu kontr. Zrobiliśmy mały krok do zajęcia miejsca premiowanego awansem do drugiej ligi.(FIL)

Bartosz Iwan:

Zabrakło szczęścia i ostatniego podania

   Wiślacki pomocnik Bartosz Iwan bez powodzenia kilka razy próbował zdobyć gola. W drugiej połowie wydawało się, że po jego strzałach musi paść gol...
   - Myślę, że w pierwszej sytuacji otrzymałem trochę za silne podanie, ale i sam mogłem uderzyć silniej. Przyznaję się też, że w drugiej sytuacji nieco się pogubiłem.
   - Był Pan zaskoczony grą lidera?
   - To jeden z lepszych zespołów grających w trzeciej lidze. Widać, że nieprzypadkowo jest wysoko w tabeli i walczy o awans.
   - Co sprawiło, że nie udało się go pokonać?
   - Brakowało nam szczęścia i ostatniego podania. Nasza gra była bowiem w miarę dobra. W końcówce meczu brakowało nam też trochę sił i w nasze poczynania wkradła się nerwowość.
   - Co Pan sądzi o pracy sędziego?
   - Nie mamy pretensji do sędziego, że przegraliśmy mecz, choć swoimi decyzjami wybijał nas z rytmu gry. Dużo winy leży w decyzjach jednego z bocznych sędziów, który źle interpretował spalonego. (FIL)

Wszystko pod kontrolą

Stal Rzeszów - Lewart Lubartów 3-1 (2-1)

   1-0 Szeliga 13
   2-0 Wójcik 35
   2-1 Klepacz 42
   3-1 Brożek 69
   Sędziował Rafał Rosa z Katowic. Żółte kartki Pastusiak, Jarocki, Mitura. Widzów 1,2 tys.
   Stal: Pomianek - Woźniak, Kędzior, Rzucidło, Łuczyk - Nalepka, Szeliga (67 Grębowski), Wójcik (74 Janik), Kloc - Szymański (80 Porada), Brożek (82 Imiołek).
   Lewart: Krymowski - Meksuła, Bednaruk, Pastusiak, Jarocki (78 Ukalski) - Brzozowski, Mitura, Kuchta, Kaczmarski - Klepacz, Szajkowski.
   Stal od początku meczu z animuszem ruszyła do przodu. Szybko osiągnęła optyczną przewagę i zdobycie bramki wydawało się tylko kwestią czasu. W zasadzie nie można było mieć pretensji do gry w drugiej linii oraz ofensywy. W kilku przypadkach błędy popełniła obrona i dobrze, że skończyło się na jednym straconym golu.
   Rzeszowianie grali szybko, operując podaniami z pierwszej piłki, dzięki czemu dość łatwo wypracowywali sobie pozycje. Dzięki zmienności i ruchliwości nie pozwolili Lewartowi na ścisły presing, a tym samym nie dali się zmusić do ataku pozycyjnego. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Stal spokojnie kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku, a swoją przewagę udokumentowała trzecim golem. Przyjezdni w ostatnich 10 minutach sprawiali wrażenie wyraźnie pogodzonych z porażką, Stal natomiast nie kwapiła się już zbytnio do podwyższenia wyniku. (MS)

Jak padŁy bramki

1-0

Wydawało się, że po strzale Szeligi z 16 metrów bramkarz Lewartu wyłapie piłkę, ale ta skozłowała tuż przed jego rękami i ponad nimi wpadła do bramki.

2-0

Kloc markując uderzenie, zostawił piłkę Wójcikowi, który umieścił ją w siatce.

2-1

Kontra Lewartu: Brzozowski zagrał do Klepacza, a ten wyczekał Pomianka i perfekcyjnie strzelił tuż obok niego.

3-1

Po nieudanej pułapce ofsajdowej gości Szymański idealnie zagrał do Brożka, a ten technicznym strzałem ustalił wynik.

Bramka - kuriozum

Tłoki Gorzyce - Polonia Przemyśl 3-0 (2-0)

   1-0 Ławryszyn 23
   2-0 Samołyk 60
   3-0 Pacuła 90
   Sędziował: Marcin Wróbel z Warszawy. Żółte kartki: Petrykowski, Lebioda, Syguła, Korzonek, Szafran - Rybkiewicz, Gwóźdź, Szczygieł. Widzów 500.
   Tłoki: Petrykowski - Syguła (75 Dziewulski), Kusiak, Lebioda - Korzonek, Murdza, Zawadzki (53 Gielarek), Szafran, Ławryszyn - Fabianowski (53 Pacuła), Mazurkiewicz (46 Samołyk).
   Polonia: Szramowiat - Strzałkowski, Hynowski, Kud, Smycz - Marszałek, Gwóźdź, Szczygieł, Partyka (30 Wojtas) - Rybkiewicz, Quaye (73 Ustrzycki).
   Gospodarze nie zachwycają grą, ale tym razem wygrana przyszła im dość łatwo. Goście grali bez podstawowych zawodników drugiej linii: Jarocha i Pankiewicza.
   Pierwsza połowa w wykonaniu Tłoków była bezbarwna. Miejscowi grali wolno i schematycznie, a ograniczający się do obrony goście jakoś sobie radzili. Na szczęście gorzyczanie mieli w swoich szeregach najlepszego na boisku Ławryszyna, który znalazł sposób na słabo dysponowanego Szramowiata.
   Przez pierwszy kwadrans po przerwie Polonia zaatakowała śmielej i kilka razy pod polem karnym Tłoków było bardzo groźnie. Jednak kuriozalny drugi gol dla gospodarzy zatrzymał polonistów. Bliski powodzenia byli też Gielarek, który z 18 m strzelił tuż obok spojenia, i Ławryszyn, którego mocny strzał przeszedł nad poprzeczką.
    (JAS)

Jak padŁy bramki

1-0

Ławryszyn z 35 metrów trafił idealnie w krótki róg, choć w tej sytuacji wyraźnie spóźnił się z interwencją Szramowiat.

2-0

Do długiej piłki wystartowali Hynowski i Szramowiat. Pierwszy z nich próbował zasłonić piłkę ciałem, ale bramkarz gości nie zdołał jej złapać, a na dodatek przepuścił ją między nogami. Do piłki dopadł Samołyk i strzelił do pustej bramki.

3-0

Wydawało się, że Pacuła jest na spalonym. Sędzia jednak nie przerwał akcji i Pacuła strzelił potężnie. Szramowiat miał już piłkę w rękach, ale ta mu się wyślizgnęła i z bramki wybił ją Hynowski. Arbiter po konsultacji z bocznym uznał jednak gola.

Tabela III ligi

1. Heko Czermno 13 29 9 2 2 22-14
2. Tłoki Gorzyce 13 28 8 4 1 23- 9
3. Stal Rzeszów 13 26 8 2 3 22-12
4. Motor Lublin 13 24 6 6 1 21- 9
5. Górnik Wieliczka 13 19 5 4 4 14-12
6. Kmita Zabierzów 13 19 5 4 4 19-18
7. Pogoń Staszów 13 18 5 3 5 12-13
8. Wierna Małogoszcz 13 17 5 2 6 19-21
9. Hutnik Kraków 13 16 4 4 5 16- 9
10. Wisła II Kraków 13 16 5 1 7 14-16
11. Hetman Zamość 13 16 4 4 5 14-22
12. Pogoń Leżajsk 13 14 3 5 5 14-13
13. Lewart Lubartów 13 12 3 3 7 11-21
14. Stal Stalowa Wola 13 11 3 2 8 9-16
15. Sandecja Nowy Sącz 13 11 2 5 6 10-19
16. Polonia Przemyśl 13 9 2 3 8 4-20
   W 14. kolejce (6/7 listopada): Lewart - Wisła II (s. 13), Hutnik - Motor (s. 14), Kmita - Górnik (s. 14), Hetman - Tłoki (s. 14), Heko - Pogoń S. (s. 14), Stal St. W. - Stal Rz. (s. 14), Pogoń L. - Polonia (n. 13), Wierna - Sandecja (n. 14). (FIL)

Niemoc gości

Pogoń Leżajsk - Stal

St. Wola 2-0 (1-0)

   1-0 Kowalczyk 7
   2-0 Sierżęga 63 karny
   Sędziował Mariusz Żak (Katowice). Żółte kartki: Lasota oraz Nycz, Drozd, Drabik. Widzów 400.
   Pogoń: Baranowski - Bartnik (90+1 Szmuc), Głąbicki, Jabłoński, Lasota - Nycz (46 Sereda), Błotni, Walat, Sierżęga, Iwanicki (90 Antkiewicz) - Kowalczyk (77 Danielak)
   Stal: Wietecha - Drabik, Kasiak, Drozd, Pająk - Włoch, Szarowski (73 Skiba), Radawiec, Dziuba - Pietrasiewicz (65 Bednarz), Stręciwilk (84 Telka).
   Gospodarze rozpoczęli z wysokiego c. Zdobyta bramka uskrzydliła miejscowych, którzy wypracowali potem jeszcze kilka dogodnych sytuacji. Po zmianie stron mecz się wyrównał. Co prawda jedni i drudzy próbowali konstruować akcje, ale nie zawsze im to wychodziło. Więcej szczęścia mieli gospodarze i to oni po godzinie gry cieszyli się z drugiej bramki. Nie mający nic do stracenia goście próbowali za wszelką cenę odrobić straty, ale czynili to bezskutecznie. (PK)

Jak padŁy bramki

1-0

Wietecha wybił piłkę przed siebie za krótko, dopadł jej Kowalczyk, który przełożył sobie ją z prawej na lewą nogę, po czym technicznym strzałem nie dał szans bramkarzowi Stali.

2-0

Szarżującego w polu karnym Kowalczyka pociągnął za koszulkę Drozd. Karnego na gola zamienił Sierżęga.

Passa trwa

Motor - Hetman

Zamość 3-0 (2-0)

   1-0 Syroka 11
   2-0 Syroka 31
   3-0 Nowak 63.
   Sędziował: Zwierz (Warszawa). Żółte kartki: Ryczek, Jaroszyński, Szynkaruk - Albingier, Gałka. Widzów ok. 1,5 tys.
   Motor: Rachowski - Maciejewski, Ryczek, Jaroszyński, Szynkaruk - Syroka, Golisz (75 Wójcik), Maziarz (68 Ławecki), Zajączkowski - Nowak, Koczon (80 Szewc).
   Hetman: Iwiński - Walewski, Waga, Sawic, Chałas (17 Sowa) - Pliżga, Szczyrba (59 Kycko), Iwanicki, Sobczyk (46 Szepeta) - Albingier, Gałka.
   Przed sobotnim meczem obie drużyny legitymowały się serią 7 gier bez porażki. Dobrą passę podtrzymał Motor. (FIL)

Jak padŁy bramki

1-0

Zajączkowski dośrodkował, Syroka strzelił pod poprzeczkę.

2-0

Po centrze Koczona, Iwiński odbił piłkę pod nogi Syroki, który z 11 m ulokował ją w siatce.

3-0

Nowak strzelił z 17 m, a Iwiński przepuścił piłkę między nogami!

CzoŁówka strzelców

   10 - Fatyga (Wierna); 7 - Bagnicki (Kmita), Kowalczyk (Pogoń L.), Świerad (Sandecja); 6 - Trela (Heko), Albingier (Hetman), Omeonu (Wisła II); 5 - Gondzia (Heko), Nowak (Motor), Mazurkiewicz (Tłoki). (BL)

Kto nie ryzykuje...

Sandecja Nowy Sącz - Hutnik Kraków 2-1 (1-1)

   0-1 Pasionek 8
   1-1 Damasiewicz 23
   2-1 Basta 52
   Sędziował Mariusz Śledź z Białej Podlaskiej. Żółte kartki: Kostera, Kula - Zagórski, M. Gryźlak, Wańczyk. Widzów 500.
   Sandecja: Jachowicz - Szczepanik, Świerad, Zagórski - Damasiewicz (90 Pociecha), M. Gryźlak (82 Nowak), Szczepański, Ciastoń, Basta (70 Wańczyk) - Janczyk (46 Florian), Zachariasz.
   Hutnik: Sotnicki - Kostera (62 Jasiak), Atanasković, Pasionek, Papież (55 Wiącek) - Stanula, Kołodziej, Kula (66 Morawiec), Kaczor - Madejski, Mielec (55 Dutka).
   Doprowadzony do ostateczności fatalną passą sądeczan ich nowy trener Marek Górecki postanowił zaryzykować, posyłając w bój z również niebłyszczącym w lidze rywalem eksperymentalnie zestawioną jedenastkę. Zrezygnował z usług doświadczonych Łukasika i Mikołajczyka (nie było ich nawet na ławce rezerwowych), wobec kontuzji Kandyfera na pozycję ostatniego obrońcy przesunął jedynego w zasadzie rasowego napastnika Świerada, dał szansę świetnie spisującemu się w lidze juniorów Janczykowi, który w niedawnych meczach z rówieśnikami z Wisły i Hutnika właśnie aż pięciokrotnie pokonywał bramkarzy tych drużyn. To śmiałe pociągnięcie przyniosło świetny skutek: Sandecja wygrała drugi w sezonie mecz, na dodatek zaprezentowała się z dobrej strony. Choć początek spotkania wcale tego nie zapowiadał.
   Już w 8 min "hutnicy" wyszli na prowadzenie i zamiast pognębić wyraźnie zbitych z tropu miejscowych, spoczęli na laurach, oddając im inicjatywę. Pierwsze ostrzeżenie otrzymali w 10 min, kiedy to wymieniony na wstępie Janczyk przestrzelił z 3 metrów, mając przed sobą pustą bramkę. Gospodarze widząc, że krakowianie nie zawiesili poprzeczki szczególnie wysoko, opanowali nerwy, coraz śmielej zagrażając bramce Sotnickiego. W 23 min dopięli swego, by niedługo potem być blisko kolejnych goli. W 25 min obrońcy z Suchych Stawów w ostatniej chwili zablokowali szarżującego Zachariasza, a w 29 min bramkarz Hutnika instynktownie odbił przed siebie piłkę po atomowym uderzeniu Świerada z rzutu wolnego. Pierwsza połowa zakończyła się więc remisem, choć już wówczas widać było wyraźnie, że górę nad doświadczeniem zaczyna brać entuzjazm miejscowych.
   Istotnie, wkrótce po wznowieniu gry po przerwie rozgrywający świetną partię jeden z sądeckich "młodych wilków" Basta w efektowny sposób zdobył dla swych barw drugiego gola. Gospodarze nie powielili błędu swych boiskowych adwersarzy, i nie schowali się za podwójną gardą, nadal prowadząc otwartą grę. W 67 min minimalnie niecelnie główkował Zachariasz, 5 min później celnie, ale nieco za słabo po rzucie wolnym uderzył Ciastoń. W 77 min zadrżały serca zgromadzonych na stadionie widzów. Kołodziej ostro strzelił z 20 metrów, szczęśliwie dla biało-czarnych piłka odbiła się jednak od słupka. W końcówce dwukrotnie Jachowicza próbował zaskoczyć Wiącek. W pierwszym przypadku bramkarz Sandecji przerzucił piłkę nad poprzeczką, w drugim - naprawił błąd swych kolegów z obrony.
   Rezultat się zatem nie zmienił, w wyniku czego gospodarze zainkasowali upragnione trzy punkty. Zasłużyli na nie za ogromną ambicję, niezłomność, wiarę w możliwość odniesienia sukcesu. W ich poczynaniach zapanował ład, ofensywne akcje zazębiały się, większych błędów nie popełniała defensywa. A Hutnik? Najlapidarniej postawę stan ducha swych podopiecznych określił trener Robert Kasperczyk, powiadając, że nie obędzie się pewnie bez wizyty u psychoterapeuty.
DANIEL WEIMAR

Jak padŁy bramki

0-1

Po rogu Kołodzieja gospodarze pozostawili bez opieki Pasionka, który z dość ostrego kąta uderzył w przeciwległy róg bramki rywali. Piłkę po drodze podbił jeszcze Świerad, co nie zmienia faktu, że i bez jego pomocy znalazłaby drogę do siatki.

1-1

Po krótko rozegranym rzucie wolnym z 18 metrów przymierzył Damasiewicz. Strzał nie był szczególnie silny, za to bardzo precyzjny. Piłka odbiła się od słupka i wylądowała w bramce.

2-1

Rzut rożny wykonywał M. Gryźlak. Świerad zgrał wysoko posłaną piłkę głową do Basty, który z 6 m idealnie przymierzył w okienko.

Zdaniem trenerów

   Marek Górecki, Sandecja:- Kto nie ryzykuje, ten w "kozie" nie siedzi... Uznałem, że nadszedł najwyższy czas na poszukanie nowych rozwiązań w ustawieniu drużyny. Ryzyko było podwójne. Polegało nie tylko na nowinkach kadrowych, ale i na podjęciu otwartej walki z doświadczonym rywalem. Jestem niezmiernie rad, że eksperyment okazał się udany. Nie chcę wyróżniać poszczególnych graczy, trudno jednak nie zauważyć, że filigranowy Basta nie przegrał ani jednego pojedynku główkowego. Przykład ten świadczy o ogromnym zaangażowaniu moich podopiecznych w boiskowe wydarzenia. Te punkty były nam bardzo potrzebne zarówno dla podreperowania kiepskiej sytuacji w tabeli, jak i dla podbudowania zawodników. Przed nami jeszcze mecze w Małogoszczy oraz z Kmitą przed własną publicznością.
   Robert Kasperczyk, Hutnik:- Trudno zebrać myśli po takim meczu. Moi zawodnicy nie znajdują się w psychicznym dołku - oni osiągnęli psychiczne dno. Doprawdy nie wiem, w jaki sposób ich zeń wyciągnąć. Bezskutecznie imam się różnych sposobów. Nieodzowna okaże się zdaje się interwencja psychoterapeuty. Cóż z tego, że przełamaliśmy strzelecką niemoc, skoro nie potrafiliśmy zastopować rozpędzonych sądeczan. Obydwie drużyny grały o wysoką stawkę - Sandecja oczywiście o wyższą, bo przecież miała na koncie zaledwie 8 punktów, stąd poziom meczu nie mógł być olśniewający. Ale i tak widzowie byli chyba zadowoleni. Do pracy sędziów nie mam zastrzeżeń, a wynik należy uznać za sprawiedliwy.(DW)

Świetna seria Adamusa

Górnik Wieliczka - Wierna Małogoszcz 3-0 (2-0)

   1-0 Cebula 31
   2-0 Ziółkowski 37
   3-0 Musiał 60
   Sędziował Grzegorz Stęchły (Jarosław). Żółte kartki: Drej, Piotrowski. Widzów ok. 350.
   Górnik: Juszczyk - Powroźnik, Baran, Ziółkowski, Pawłowicz - Gruszka, Musiał, Weinar, Kopyść (80 Suchan) - Cebula (87 Kusia), Kępski (71 Zegarek).
   Wierna: Maj - Lniany, Szpiega, Piotrowski - Ryński (67 Kaliś), Grzesik (78 Stalmasiński), R. Grzyb, Drej, Stanek - Fatyga, Gil (48 M. Kleszcz).
   Trwa świetna passa trenera wieliczan Ireneusza Adamusa. Odkąd przejął on drużynę, jego podopieczni nie zaznali goryczy porażki: wygrali trzy mecze (w Przemyślu z Polonią 2-1, w Krakowie z Hutnikiem 1-0 i w sobotę z Wierną u siebie 3-0) i jeden zremisowali (u siebie z Hetmanem Zamość 2-2).
   Gospodarze - grający bez pauzującego za 4 żółte kartki Grodzickiego, ale już z Ziółkowskim (odcierpiał karę właśnie za kartki) - najbardziej obawiali się najlepszego strzelca ligi - Fatygi (10 bramek na koncie), ale ten nie był najlepiej dysponowany (przy stanie 2-0 strzelił w boczną siatkę), a poza tym skutecznie opiekowali się nim wieliccy defensorzy. W Wiernej debiut w III lidze zanotował 18-letni Kaliś, a dopiero drugi mecz w tej klasie rozgrywkowej zaliczył jego rówieśnik Stanek.
   Wieliczanie mieli zdecydowanie więcej atutów w grze. Byli dobrze zorganizowani w defensywie, praktycznie nie dopuszczając rywali do klarownych sytuacji podbramkowych. Druga linia Górnika opanowała środek boiska, nie pozwalając rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Napastnicy Górnika często zagrażali bramce gości. Zmiennik Kępskiego - Zegarek - w końcówce meczu pokazał kilka ładnych zagrań, jakby chciał udowodnić, że jego miejsce jest na boisku, a nie na ławce rezerwowej. I choć czasami gospodarze w irytujący sposób tracili piłkę - co denerwowało nie tylko Adamusa (Cebula, ja cię zamorduję - krzyknął w pewnej chwili) - ich przewaga była bezdyskusyjna. Gole zdobyli obrońca, pomocnik i napastnik...
   Przez pierwsze dwa kwadranse gospodarze nie umieli sobie poradzić z defensywą z Małogoszczy. Brakowało im trochę szczęścia, a przede wszystkim precyzji. Gruszka nie sięgnął piłki po podaniu Kępskiego, strzał Ziółkowskiego z rzutu wolnego obronił Maj, a Kopyść po zagraniu Pawłowicza nie wepchnął z bliska piłki do bramki. Goście w tym okresie zrewanżowali się tylko dwoma... kornerami; po drugim z nich niepilnowany Drej z 7 metrów główkował obok słupka.
   Gdy w ciągu 6 min gospodarze zdobyli dwa gole, mogli już grać spokojniej. Nie zamierzali jednak spocząć na laurach. Nadal atakowali. Tuż przed przerwą po rzucie rożnym i zamieszaniu na polu karnym Wiernej Ziółkowski główkował z bliska w słupek. To mogło zwiastować, że i po przerwie kibice nie będą się nudzić.
   I tak też było. Zanim padł trzeci gol Kępski - po błędzie Piotrowskiego, który zbyt krótko wybił piłkę - strzelił obok słupka, a "bombę" Kopyścia z okolic rogu pola karnego sparował Maj. Ten ostatni potem próbował pokonać golkipera gości mocnym strzałem z ostrego kąta, ale piłka przeleciała obok słupka. Kwadrans później najlepszą okazję w całym meczu dla gości miał Drej, ale stojąc blisko bramki strzelił tyleż silnie, co niecelnie (piłka wyleciała za... linię boczną). Z kolei o pechu może mówić Gruszka, po którego dalekim strzale piłka odbiła się od słupka. Skończyło się na strachu beniaminka i "tylko" trzybramkowej porażce. JERZY FILIPIUK

Jak padŁy bramki

1-0

Po wymianie podań między Kępskim a Gruszką piłkę otrzymał Cebula i z bliska silnym strzałem pokonał bramkarza gości.

2-0

Musiał zagrał do Ziółkowskiego, który uprzedził jednego z rywali i głową, także z bliska, ulokował piłkę w siatce.

3-0

Gruszka świetnie zagrał prostopadle do Musiała, który w sytuacji sam na sam z Majem lekko trącił piłkę obok niego.

Zdaniem trenerów

   Ireneusz Adamus, Górnik: - Wydaje mi się, że Wierna nie rozegrała dobrego meczu. Jestem nieco zaskoczony, bo to zwycięstwo było łatwe i mogło być okazalsze. Wierna praktycznie nie stworzyła groźniejszej sytuacji. My kontrolowaliśmy grę. Widać, że drużyna po chwilowym kryzysie doszła do siebie i prezentowała się bardzo dobrze. Mimo że strzeliliśmy trzy bramki, chciałbym pochwalić defensywę. Także pomocnicy dobrze wykonali swoją robotę.
   Antoni Hermanowicz, Wierna:- Górnik wygrał zasłużenie. My graliśmy w osłabieniu, bez dwóch kontuzjowanych młodzieżowców, podstawowych zawodników Piwowarczyka i Sadłowskiego. Musiałem w ich miejsce wprowadzić nastolatków Stanka i Kalisia. W pierwszej połowie z ich strony boiska padły dwie bramki. W drugiej nie mieliśmy już nic do stracenia i zagraliśmy bardziej ofensywnie. Niestety, straciliśmy kolejną bramkę. Mamy wąska kadrę. Tak wyrównany zespół jak Górnik to dla nas za wysokie progi.(FIL)

Nie mogą uwierzyć, że przegrali

Pogoń Staszów - Kmita Zabierzów 1-0 (0-0)

   1-0 Mielec 67
   Sędziował Roguski (Katowice). Żółte kartki: Pszeniczny, Rzepa - Krauz. Czerwona kartka - Pszeniczny 90. Widzów ok. 1 tys.
   Pogoń: Kwapisz - Cieślikowski, Matyja, Papież, Dudek - Dudajek, Rzepa, Mielec, Pszeniczny - Kajda (90 Maciorowski), Zgórski (46 Krakowiak).
   Kmita: Brzeziański - Krauz, Łuszczek, Jędrszczyk, Strzeboński (74 P. Gawęcki) - Bębenek, Giza, Dzierżanowski, Filipczak - Bagnicki, Bogusz (60 D. Gawęcki).
   Staszowianie potwierdzili, że na własnym boisku są bardzo groźni dla każdego rywala. W 7. meczu u siebie odnieśli czwarte zwycięstwo (przy 2 remisach i 1 porażce). Zabierzowianie doznali dopiero drugiej porażki na boisku rywala (poprzednio przegrali w Małogoszczy z Wierną).
   W Pogoni nie wystąpiło 5 zawodników, natomiast w Kmicie zabrakło ciągle pauzującego za czerwoną kartkę Czerwca.
   Od początku spotkania goście odważnie zaatakowali. W 10 min Bagnicki nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Kwapiszem, strzelając z najbliższej odległości obok słupka. Potem tego ostatniego próbowali pokonać Bogusz i Jędrszczyk, ale ich pewnie obronił Kwapisz.
   Tuż po zmianie stron świetną sytuację dla Pogoni wypracował Krakowiak, który sprytnie przepuścił piłkę między nogami I przejął ją stojący 3 metry przed bramką Kajda. Ten jednak spudłował. Gdy gospodarze w końcu zdobyli gola, przyjezdni ruszyli do odrabiania strat, ale grali nieskutecznie. Nie popisał się Bagnicki, który po rzucie rożnym nie wykorzystał świetnej okazji główkując z 3 metrów. Inny jego strzał w świetnym stylu sparował miejscowy golkiper. Dogodne okazje mieli też Bębenek (był sam na sam z Kwapiszem), Dzierżanowski i Giza.
   Po meczu trenerzy innych drużyn z uznaniem wyrażali się o postawie zabierzowian, twierdząc, że byli najlepszą ekipą goszczącą w tym sezonie w Staszowie i… o trzy klasy lepiej grającą od gospodarzy. W futbolu za pochwały i dobre wrażenie punktów jednak się nie przyznaje… (FIL)

Jak padŁa bramka

Kajda uciekł prawą stroną I idealnie dograł do Mielca, który precyzyjnym strzałem z 14 metrów nie dał żadnych szans Brzeziańskiemu.

Zdaniem trenerów

   Jacek Matyja, Pogoń: - Piłkarsko goście prezentowali się lepiej, ale my z kolei przewyższaliśmy ich wolą walki i determinacją. Właśnie za ambicję zostaliśmy nagrodzeni trzema punktami. Byliśmy dobrze dysponowani w defensywie, nie popełniliśmy ani jednego błędu. Każda akcji rywali była w odpowiednim momencie rozbijana.Mogliśmy pokusić się o jeszcze jedno trafienie.
   Dariusz Wójtowicz, Kmita:- Trudno było ten mecz przegrać, a jednak go przegraliśmy. Drużyna ze Staszowa prawie nie wychodziła ze swojej połowy boiska. Stworzyła tylko dwie groźne sytuacje. Pierwszy strzał na bramkę ze strony staszowian zakończył się golem. Tuż potem mieli oni jeszcze jedną świetną sytuację, wynikającą z naszej dekoncentracji, nie mogliśmy uwierzyć, że straciliśmy bramkę. Pogoń była jedna z najsłabszych, jeśli nie najsłabszą drużyną, z która w tym sezonie graliśmy. (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski