Zacznijmy od tego, że stadion przy Reymonta to obiekt miejski, wybudowany za pieniądze wszystkich podatników, nie tylko kibiców Wisły.
Nie wolno zapominać, że wydano na niego kilkaset milionów złotych i to w czasach, gdy pieniędzy na inne inwestycje nie było tak dużo jak teraz. Można oczywiście uważać, że przy kilkuset milionach podarowanie kolejnych kilku to już drobiazg.
Ale zapewne wielu krakowian nie chce już do tego stadionu dołożyć ani złotówki, a owe 6,5 mln zł wolałoby wydać na zieleń, naprawę dróg czy place zabaw dla małych dzieci, a nie na pokrycie kosztów gry dla dużych chłopców.
Oczywiście Wisła ma prawo domagać się także od miasta wywiązywania się z umowy. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by klub zapłacił miastu część należności, której zasadności nie podważa, a wstrzymał się z zapłatą tego, co uważa, że nie powinien zapłacić. I poczekać na rozstrzygnięcie sądu.
Jeśli dojdzie do sytuacji, że piłkarze nie będą mogli wyjść na murawę, a działacze klubowi będą musieli szukać stadionu poza Krakowem, choćby w Niecieczy, która ma już doświadczenie w udostępnianiu swojego stadionu innym, to winę za to ponosić będzie klub, a nie miasto.
A może w całej sprawie jest jakieś drugie dno… Przypominam sobie, jak kiedyś, dawno temu, prezydent Majchrowski miał pomysł, by pod Wawelem wybudować jeden stadion miejski dla Wisły i Cracovii. Może teraz, przed kolejnymi wyborami próbuje wrócić to tego pomysłu… Przecież najbliżej będzie Wiśle wynająć stadion po drugiej stronie Błoń.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?