Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile poseł znaczy

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Wieczór 11 listopada. Posłowie i senatorowie zjeżdżają na Wiejską; przez pl. Trzech Krzyży przetaczają się walizki na kółkach. Już rozdane informatory, plany, informacje o restauracji i barze za kratą.

Już rozejrzeli się po okolicy - ponad 200 osób jest tu przecież nowych. Ustalone też już jest, kto gdzie siedzi. Grzędy na sali plenarnej są arcyniewygodne; im bliżej mównicy, tym węższe. Dalsze, choć wygodniejsze, mniej za to prestiżowe. Teraz zaczną się wieczory pełne targów i knucia. Ci, którzy nie idą do rządu, będą walczyć o dobre pozycje w parlamencie, szefowanie komisjom, grupom parlamentarnym i delegacjom. Mogą też walczyć o role, o których ich wyborcy nie mają pojęcia, że istnieją, ale w parlamentarnym akwarium oznaczają bycie grubszą rybą.

Polski parlamentaryzm przeżywa kryzys. Rola Sejmu i Senatu opisana w konstytucji już dawno rozjechała się z praktyką. Szczególnie Sejm ma zbyt dużo kompetencji, absurdem jest praktycznie nielimitowana możliwość zgłaszania poprawek do ustaw przez posłów, horrorem jest gra wokół budżetu, do którego posłowie starają się wrzucić mnóstwo swoich lokalnych spraw, żeby się przypodobać wyborcom. W każdej kolejnej kadencji od połowy lat 80. znajdzie się ktoś z Małopolski, kto wygłosi mowę o potrzebie zwiększenia środków na budowę zalewu w Świnnej Porębie.

I tyle poseł szeregowy znaczy. Kontrola rządu? Ministrów? Ten z opozycji nie będzie miał do tego żadnych narzędzi, nie stać go nawet na zatrudnienie jednego prawnika z prawdziwego zdarzenia, a tym bardziej biuro w Warszawie. Poseł z większości rządowej dla zasady nie będzie dociskał władzy, a jak mu się zamarzy niezależność, to następnym razem pożegna się z miejscem na liście. Zostaje mu poprawka o zwiększenie środków na cokolwiek z regionu i wypisywanie interwencji w każdej dowolnej sprawie do wszystkich możliwych urzędów. Swoją drogą dla obywatela to jedyny pożytek z posiadania posła- czasem, gdy ma szczęśliwą rękę, interwencja może poskutkować.

Posłów powinno być mniej przynajmniej o 100, senatorów w ogóle maksimum 30. Trzeba przykrócić ich możliwości rozsadzania rządowych projektów poprawkami, jednocześnie wzmocnić ich pozycję kontrolną wobec rządu. Na pierwszy rzut wystarczy podwoić środki na biura, a szczególnie dołożyć pieniędzy na zatrudnianie prawników - każdy parlamentarzysta powinien mieć swojego prawnika, który powinien pełnić dyżury dla wyborców oraz opracowywać poselskie pomysły od strony prawnej. Inaczej wybranemu przez naród biedakowi z mieściny na końcu Polski zostanie wysyłanie do wyborców kartek na święta. Bo cóż on znaczy wobec byle wiceministra obstawionego stadkiem doświadczonych urzędników?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski