Galaktyka Gutenberga
Niedawno wznowiona powieść Dziecko w____czasie Iana McEwana traktuje o małżeństwie, które utraciło 3-letnią Kate, porwaną w supermarkecie dosłownie spod ręki ojca. Kto porwał, po co - trudno dociec. Czy znęcał się nad nią, nim zabił, jak ów sąsiad menel nad Grażynką, nie wiadomo. Czy może hoduje nieszczęsną, rekompensując sobie utratę własnego potomka - to jedna z hipotez śledztwa - odcinając ją od domu, kochających rodziców i dotychczasowego życia? W każdym razie żądanie okupu nie wpłynęło, dalsze losy dziewczynki pozostały nieznane. Tego, jak małe dziecko zniosło tak radykalną zmianę swego losu, można jedynie domniemywać. McEwan zajmuje się drugą stroną zagadnienia: jak radzą sobie nieszczęśni rodzice.
Tragedia to dla obojga. Żona pewnie oskarża męża o niedbalstwo i brak uwagi, bo to z nim latorośl wybrała się feralnego dnia na zakupy. On czuje się winny, choć niewiele mógł zrobić - dziecko jakby się rozwiało w powietrzu. Cios ten sprawia, że małżeństwo się rozpada. Oboje starają się zmierzyć ze swym bólem w samotności i Dziecko w____czasie, relacjonując codzienne zajęcia męża, zatrąca raz po raz o wspomnienia rozdokazywanego brzdąca. Pobity przez los ojciec w każdej dziewczynce widzi swoją córkę, ale pewności nie ma. Minęły trzy lata, dziecko zmienia się szybko, rośnie, zapomina dawne dzieje, powoli staje się kim innym. A w pamięci ojca zastygł wszak jego obraz sprzed utraty, gdy rodzina była w komplecie.
Nie wiadomo więc, czy dziewczynka żyje, ale oboje rodzice chcą w to z całej siły wierzyć. Jeżeli nie może być nasza, niech przynajmniej pozostanie żywa. Nawet takie przestawienie torów jej życia - i życia jej bliskich - jest zbrodnią; utracone są nie tylko lata spędzone wspólnie, ale i te, które były przed nimi. Sprawca skazał tych ludzi dożywotnio na rozpamiętywanie tego, co minęło, i tego, co nigdy się nie zdarzy.
Czytelnik mógłby mieć pretensje do technicznego przebiegu porwania. Jakże to: przed kasami supermarketu, wśród masy ludzi dochodzi do zniknięcia dziecka - i nikt nic nie widział? Sprawca poszedł na aż tak wielkie ryzyko? Dziecko nie zdążyło nawet krzyknąć? Ale małe istoty w tym wieku pełne są ufności do świata, mało wiedzą o jego brudnej stronie, z którą przychodzi im się zapoznać w przyspieszonym tempie. A może porwania dopuścił się ktoś znajomy, jak ów złoczyńca z Wałbrzycha, roziskrzonymi oczami wpatrujący się w żywą lalkę i debatujący, jak skonsumować zdobycz?
Powieść McEwana traktuje głównie o rozpaczy - pęka małżeństwo, rozpadają się więzi rodzinne. Nawet po trzech latach nie wiadomo, kogo winić, jaka logika tu zadziałała. A jest to bodaj logika tępego przypadku, który nikogo nie pyta o zgodę, tylko się zdarza. Oba incydenty, i ten z Wałbrzycha, i z powieści, świadczą, jakim miejscem stał się nasz świat, cośmy z nim uczynili. Może by pomogła modlitwa, której nie ma komu odmówić, nikt z bohaterów jej nie zna. W całej powieści nie ma słowa o Bogu. Gdy nowoczesny racjonalizm zderza się z brutalną rzeczywistością, człowiek pozbawiony metafizycznych instancji odwoławczych skazany jest na klęskę. Zostaje mu tylko ból.
MAREK ORAMUS
Ian McEwan, **Dziecko w__czasie. Tłum. Marek Fedyszak. Albatros**2006**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?