Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inaczej niż w raju

Redakcja
Przez długi czas Ameryka była synonimem Eldorado, gdzie ciężką pracą, uczciwością i determinacją można było z pucybuta stać się milionerem. Sporo się jednak zmieniło. W ciągu ostatniej dekady ceny dwukrotnie poszły w górę, a płace stanęły w miejscu. Marzenie o amerykańskim śnie w postaci 5-6 tys. dolarów pensji netto miesięcznie, domku jak z bajki, dobrych samochodów dla wszystkich członków rodziny i wakacji na Hawajach, oddala się nie tylko od wielu przybyszów z krajów uboższych, ale też od sporej części samych Amerykanów.

Kraj, w którym Polakowi trudno jest zdobyć legalne zajęcie, przegrywa obecnie w konfrontacji z otwartymi dla nas europejskimi rynkami pracy, głównie brytyjskim i irlandzkim, gdzie możemy poczuć się jak pełnoprawni obywatele: pracujemy oficjalnie, prawo gwarantuje nam przynajmniej minimalne wynagrodzenie, pracodawcy zobowiązani są nas ubezpieczyć. Gdzie istnieje szansa na w miarę normalną egzystencję, na awans zawodowy i społeczny.

W USA na przybyszów z Polski czekają podrzędne najczęściej zajęcia, których nie chcą wykonywać miejscowi. Nasi rodacy pracują zazwyczaj na budowach, a rodaczki opiekują się dziećmi, osobami starszymi, pucują domy i biura. Polacy zarabiają też jako kelnerzy, kierowcy, sprzedawczynie, a także w parkach rozrywki i kasynach. Bardziej prestiżowe posady są udziałem nielicznych, zazwyczaj osób zadomowionych w USA, z uregulowanym statusem pobytowym (np. wizą pracowniczą H1B lub zieloną kartą). Atrakcyjną pracę zdobywają ludzie, którzy płynnie posługują się angielskim, potrafią dobrze się zaprezentować i planują zostać w USA dłużej - pracodawcom nie opłaca się przecież szkolić pracownika, którego za kilka miesięcy i tak ktoś musi zastąpić.
Do wyjazdu zarobkowego za ocean dodatkowo zniechęca nas konieczność ubiegania się o wizę. Odstraszać może też odległość i wysoka cena biletu lotniczego.
Przy obecnym kursie dolara i kosztach utrzymania w USA, płaca w wysokości nawet 20 USD za godzinę pracy na budowie nie jest niczym nadzwyczaj zachęcającym, choć to nadal niewątpliwie niezłe pieniądze. Jeszcze więcej mogą zarobić operatorzy sprzętu, np. dźwigu czy koparki. Ale już np. osoba sprzątająca w fast foodzie dostanie ledwie 6-7 dolarów za godzinę.
Oficjalnie tego się nie mówi, ale amerykańskie społeczeństwo powoli biednieje. Coraz mniej jest rodzin, w których pracuje tylko ojciec, przybywa takich, gdzie, jeśli nawet pracują oboje rodzice, coraz trudniej związać koniec z końcem. Poszczególne stany, nie oglądając się na centralne władze w Waszyngtonie, podejmują próby zaradzenia temu zjawisku. Np. w Massachusetts lokalna legislatura podjęła decyzję o podniesieniu (od 1 stycznia 2007 r.) minimalnej płacy do 7,5 dolara, gdyż stawka federalna - 5,15 dolara za godzinę - pozwala dzisiaj jedynie na marną egzystencję i to przy ogromnych wyrzeczeniach. Niektóre stany (Massachusetts, Pensylwania, New Jersey) myślą poważnie o wprowadzeniu bezpłatnych ubezpieczeń zdrowotnych, gdyż coraz mniej Amerykanów (nie tylko imigrantów) je wykupuje, bo ich po prostu na to nie stać. W skali kraju około 40 milionów Amerykanów nie ma żadnego ubezpieczenia zdrowotnego.
W USA brakuje pielęgniarek (są one szanowane i dobrze wynagradzane - zarabiają od 15 do nawet 25 dolarów za godzinę), monterów, spawaczy i przedstawicieli wielu profesji budowlanych. Ponieważ jednak Amerykanie nie prowadzą scentralizowanej polityki zatrudnieniowej, więc nie ma raczej szansy na to, aby**rząd podjął decyzję o dopuszczeniu do miejscowego rynku pracy cudzoziemców, reprezentujących deficytowe zawody, tak jak uczynili to np. Francuzi.
Według spisu powszechnego z roku 2000, w USA mieszka na stałe 9,5 miliona Polaków, ale nieoficjalnie mówi się, że może być ich nawet około 15 mln. Wielu przebywa tam nielegalnie, niejednokrotnie od ponad 20 lat! Ludzie ci bez kłopotu mogli kiedyś zrobić prawo jazdy, posłać dzieci do miejscowych szkół, zakładać firmy. Niektórzy kupili domy i zdążyli zapomnieć, jak rozmawia się po polsku. Jeżeli nie wchodzą w konflikt z prawem, skrupulatnie rozliczają się z fiskusem, mogą w ten sposób żyć bardzo długo, choć oczywiście ich status jest wciąż niepewny. Sytuacja nielegalnych imigrantów stała się trudniejsza po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 r. I nie dotyczy to tylko Polaków.
Utrudnienia bywają rozmaite. W New Jersey, gdzie co piąty mieszkaniec przyznaje się oficjalnie do polskich korzeni, ktoś kto nie posiada wizy studenckiej, pracowniczej lub zielonej karty, praktycznie nie może zrobić prawa jazdy, podczas gdy jeszcze 10 lat temu wystarczyła do tego wiza turystyczna. A bez prawa jazdy, a zatem możliwości prowadzenia samochodu, znalezienie pracy staje się naprawdę problematyczne.
USA przestały być ziemią obiecaną. I coraz więcej Polaków zdaje już sobie z tego sprawę...
ALEKSANDRA NOWAK
Tekst powstał przywspółpracy zzaprzyjaźnionym dziennikarzem "Nowego Dziennika" z____USA Januszem Szlechtą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski