Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Indianie podobni podhalańskim góralom

Redakcja
Rozmowa z Krzysztofem Kolbą, pracownikiem WSB-NLU, człowiekiem o niecodziennych zainteresowaniach

- Interesuje się Pan Indianami, ich kulturą. Skąd takie oryginalne hobby?

W Polsce jest około 600 miłośników kultury Indian, każdy pasjonuje się na swój własny sposób, jedni tylko czytają książki, inni jak ja, podążają tą ścieżką dużo dalej, starając się odtworzyć ich kulturę, najbardziej jak to możliwe. Dlaczego akurat Indianie? Cóż jedni pasjonują się rycerstwem, inni zbierają znaczki. Indianie i ich kultura stali się bardzo bliscy moim przekonaniom, ideologii hipisowskiej, dążeniu do wolności, a dodatkowo tworzenie latami tego wspaniałego rękodzieła, z tysięcy koralików nauczyło mnie zmagania się z rzeczami trudnymi, wymagającymi sporego poświecenia i wiary w to, że rzeczy nawet bardzo trudne, pomimo zwątpienia, warto doprowadzić do końca.
- Będąc dzieckiem, pozostawał Pan zapewne w kręgu "świata indiańskiego": fajek pokoju, toporów wojennych, tomahawków, itp. Czy to miało też jakiś wpływ na zafascynowanie kulturą mieszkańców Wielkich Równin?
O tak, zdecydowanie. Jako dziecko zaczytywałem się w książkach o Indianach, biegałem po lesie z łukiem, polowałem na bizony, tropiłem wilki, budowałem szałasy. To gdzieś głęboko zostało i kiedy podczas studiów poznałem osoby, które pasjonują się tą kulturą, zdecydowałem, że może warto wrócić do młodzieńczych zainteresowań. Z czasem oczywiście okazało się, że zabawa z dzieciństwa przerodziła się w coś zupełnie innego, prawdziwą pasję, sposób na ciekawe życie.
- W jaki sposób poszerza Pan swoją wiedzę o czerwonoskórych?
Przede wszystkim z książek. Ale nie z tych, które można kupić w naszych księgarniach, bo tam wybór jest bardzo ubogi. Sprowadzam książki z USA, kupuję przez brytyjski Amazon, potem niestety trzeba je przetłumaczyć, na szczęście wielu miłośników Indian udziela się przy tłumaczeniach, stąd mamy naprawdę kopalnię wiedzy. Poza tym czerpiemy informacje bezpośrednio od samych Indian. W dobie Internetu kontakt z samymi Indianami jest bardzo prosty. Korespondujemy z profesorami z indiańskich koledży, z etnografami, którzy mieszkają w rezerwatach. Wielu naszych znajomych Polaków mieszka z Indianami, to jest świetny sposób na bliższe dotarcie do natury indiańskiej. Ich kultura nie jest wymarła: oni żyją, wiele pamiętają i często dzięki nam są mobilizowani do poszukiwania zapomnianych detali z ich kultury.
- Czy posiada Pan jakieś indiańskie rekwizyty?
Całe mnóstwo! Kultura materialna Indian stała się bardzo bliskim aspektem mojego życia. Już na studiach wykonałem pierwsze repliki indiańskiego rękodzieła, najpierw drobne wyszywane mokasyny, amulety, później były coraz większe wyzwania: torby, kamizelki, elementy stroju, skończywszy na koszuli wojennej, której wykonanie zajęło mi ponad pół roku. Spod mojej ręki wyszło już ponad 200 eksponatów.
- Jest Pan sympatykiem wszystkich Indian czy może wybranego szczepu?
Z początku pochłaniałem niemal wszystko o Indianach. Później, kiedy zacząłem wykonywać indiańskie rękodzieło przyszedł czas na określenie jednego plemienia, bo kiedy ubieramy stroje podczas indiańskich zlotów, nie można mieć na sobie mokasynów z plemienia Siuks, koszuli czejeńskiej a pióropusza Czarnych Stóp, bo to by świadczyło o kompletnej ignorancji. W moim przypadku znalezienie tego jednego plemienia nie było trudne. Wrony (Crow) z Montany stały się tym wybranym plemieniem, a dlaczego właśnie oni, to już zupełnie inna historia.
- Czy w Polsce istnieje jakaś organizacja, skupiająca miłośników Indian?
Tak, Polski Ruch Przyjaciół Indian (PRPI), choć jest to nieformalna organizacja, nie ma zapisów, legitymacji, składek, prezesów. Każdy, kto w świadomy sposób interesuje się Indianami, może uważać, że należy do PRPI. Jest też oficjalna organizacja - Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Indian, które zajmuje się bezpośrednim kontaktem z Indianami, podpisywaniem petycji politycznych itp.
- Żona podziela Pana pasję. To chyba ułatwia Panu rozwijanie zainteresowania.
Tak, bardzo. Właściwe nie wyobrażam sobie, jakby to było, gdybym tylko ja się zajmował Indianami. To działa jak zdrowe współzawodnictwo. Kiedy na przykład widzę, jak żona wyszywa z koralików, nie wytrzymuję i sam zaczynam wyszywać. Zresztą choćby nasz ślub cywilny w strojach indiańskich był ogromnym, niezapomnianym wydarzeniem, które nigdy by się nie odbyło gdybyśmy oboje się w tej pasji nie wspierali.
- Czy tym indiańskim bakcylem "zaraża" Pan swoje środowisko? Jeśli tak, to w jaki sposób?
To nie jest takie proste. W środowisku spotykam się z ogromnym uznaniem i podziwem. Wszyscy kręcą głowami, kiedy mówię, że koszulę wojenną robiłem przez pół roku po kilka godzin dziennie. Każdy podziwia, ale mało kto chce się odważyć zrobić to samo. Dlatego znajomi uwielbiają przyjeżdżać do nas, spędzać czas w indiańskim namiocie tipi, oglądać te wszystkie rzeczy, ale niekoniecznie decydują się, aby podążać tą ścieżką.
- Jak zatem wygląda prawdziwy Indianin. Czy jest on bliski wyobrażeniom książkowym?
To dobre pytanie. Zaczynając od Karola Maya, który książki o Indianach pisał w więzieniu i nigdy wcześniej ich nie widział. Jednak muszę mu przyznać, że miał całkiem niezły zmysł. Cóż, prawda jest taka, że większość starszych książek o Indianach autorstwa Maya, czy Szklarskich to w większości bujdy wyssane z palca i są świetną komedią, kiedy do nich czasem wracam. W rzeczywistości muszę prostować i obalać mity o Indianach, jak choćby to, że nie mieli czerwonej skóry, nie palili "fajki pokoju", nie wymyślili skalpowania i że słowo squaw jest bardzo brzydkie. Indiańska kultura jest fantastyczna i podobna do naszej. Gdybym miał porównać Indian do jakiejkolwiek nacji, to chyba są najbardziej podobni do naszych górali z Podhala.
- Co daje Panu ta pasja?
Przede wszystkim ciekawe życie. Wyjeżdżając na zlot i mieszkając pod tipi przez 2-3 tygodnie wraz z rodziną przenosimy się w niezwykły świat, który na próżno szukać w książkach. Przeczytać to jedno, a doświadczyć tego w rzeczywistości to kompletny odjazd. Wyszywając przez wiele godzin mam czas na refleksje, medytacje, co sprawia, że podchodzę do życia z dużym dystansem, bez pośpiechu, entuzjastycznie i z dużym optymizmem.
- Pod koniec listopada w Akademickiej Galerii Sztuki MBWA w WSB**-**NLU została otwarta wystawa pt. "Historia naturalna. Powrót do korzeni. Inne spojrzenie 3D". Zostało na niej zaprezentowane malarstwo i rękodzieło autorstwa Beaty Kolby i Pana. Ekspozycję można oglądać do dziś. Proszę przedstawić swój udział w tej wystawie.
To był naprawdę fantastyczny pomysł. Beata to moja bratowa, świetna malarka, która wykorzystuje w swych wizjach zwierzęta z malunków naskalnych. Ta symbolika jest całkowicie spójna z symboliką w indiańskich rekwizytach i malunkach. Powstał koncepcyjny pomysł wystawy, która jest jakby zderzeniem czegoś prehistorycznego, z współczesną kulturą. Okulary 3D, które dzięki kontrastom kolorów i płaszczyzn na obrazach Beaty, dają niesamowite wrażenie, pozwalają patrzyć na sztukę z entuzjazmem i ciekawością, skłaniają do refleksji, jaka była idea wystawy, dlaczego to wszystko jest połączone, jaki ma cel.
- Co chciałby Pan zrealizować w przyszłym roku w związku z tymi indiańskimi fascynacjami?
Z koncepcją wystawy chcemy iść dalej, na kolejnych odsłonach pojawią się indiańskie tańce, wojownik ożyje, bizony i pantery z obrazów Beaty zejdą na ziemię. To będzie ciekawe przeżycie i wreszcie coś nowego. Ludzi trzeba zaciekawić sztuką, aby nauczyli się na nią patrzeć i doceniać.
Z indiańskich planów chciałbym w końcu wyjechać do Montany i odwiedzić Wrony. Chciałbym też zająć w końcu pierwsze miejsce na konkursie tańca indiańskiego Pow Wow (dwukrotnie zdobyłem 3 miejsce). W planach rękodzielniczych chcę się podjąć wykonania derki z bizoniej skóry z ogromnym ponad 2-metrowym wyszywanym pasem. Szacuję, że zajmie mi to ponad rok pracy, ale kocham wyzwania.
Więcej informacji na temat indiańskiej kultury, ich obyczajów można znaleźć na stronie Krzysztofa Kolby: www.indianie.prv.pl
Rozmawiała: Agata Masternak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski