Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inne kluby płacą lepiej, ale mi tutaj jest dobrze

Rozmawiał Łukasz Madej
fot. (kow)
Rozmowa z MACIEJEM BĘBENKIEM, piłkarzem Sandecji, który w Nowym Sączu przedłużył umowę o rok z możliwością zostania na kolejnych 12 miesięcy.

– Wkrótce rozpocznie Pan już czwarty sezon w koszulce Sandecji.

– Tak? Nawet tego nie liczyłem, dopiero pan mi o tym przypomniał.

– Ludzie na ulicach Nowego Sącza traktują już Pana jak swojego?

– Bardziej po meczach. Szczególnie dało się to odczuć na koniec minionych rozgrywek. Sam też dobrze tutaj się czuję. W sumie to zawsze tak było. I kiedyś za trenera Dariusza Wójtowicza, i teraz po powrocie z Zabrza.

– Niedawno przedłużył Pan umowę z Sandecją, a w jednym z wywiadów powiedział, że to krok do przodu, nie w tył. Dyplomacja?

– Nie, dlaczego?

– Bo miał Pan ofertę z bogatej Termaliki.

– Nie tylko, bo inny klub z pierwszej ligi też złożył mi propozycję. Widzę jednak, co się dzieje w Sandecji. W nowym sezonie możemy walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Liczę na lepszą grę i wzmocnienia.

– Szefowie klubu powiedzieli: „Maciek, zostań, znów budujemy mocną pakę”?

– Hm, nie stwierdzili, że będziemy na sto procent grać o awans, ale byli zadowoleni z mojego poprzedniego sezonu. Widziałem wielką chęć, żeby mnie zatrzymać. Wyrobiłem sobie tutaj nazwisko.

– I właśnie dlatego, jeśli coś pójdzie nie tak, Pan jako jeden z pierwszych dostanie od kibiców po uszach.

– Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności. Każdy wie, czego może ode mnie oczekiwać. A oferty z innych klubów nie były z kategorii tych nie do odrzucenia, chociaż pieniądze oferowano mi większe. Zresztą, chodziło o zespoły z tej samej ligi, więc po co miałem odchodzić z miejsca, w którym dobrze się czuję? To główny powód, dlaczego nadal gram w Sandecji.

– Inny to pewnie taki, że odpowiada Panu filozofia gry, jaką preferuje trener Ryszard Kuźma.

– Zgadza się, a nasz szkoleniowiec preferuje futbol podobny do tego, jaki kiedyś pokazywaliśmy za czasów trenera Wójtowicza.

– Potencjał dzisiejszej Sandecji można w jakiś sposób porównać do tego zespołu sprzed pięciu lat?

– Można, ale nie mówmy na razie o tym. Wtedy graliśmy o awans. Byliśmy w stanie wygrać z każdym. Każdy, kto do nas przyjeżdżał, liczył się z tym, że może w Nowym Sączu przegrać. Zbudowaliśmy słynną twierdzę. A teraz przed nami jeszcze dużo pracy. W ostatnim sezonie mieliśmy kilka dobrych spotkań przeplatanych średnimi i – nie ma co ukrywać – słabymi.

– W nowych rozgrywkach Sandecja już regularnie będzie pokazywać dobrą twarz?

– Właśnie po to teraz trenujemy. Przypominam, że jesienią trener przejął nas po trzeciej czy czwartej kolejce. W tej chwili mamy trochę czasu, żeby szlifować formę, więc tym bardziej jestem do wszystkiego optymistycznie nastawiony. Liczę na to, że wszystko zaprocentuje i taktycznie będziemy się dużo lepiej prezentować. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy walczyć o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie. Inna sytuacja, moim zdaniem, nie miałaby sensu.

– Władze klubu wzmacniają defensywę. Już jest Dawid Szufryn, ma być też Cheikh Niane.

– Obu znam bardzo dobrze. Z tym drugim grałem już nawet w Sandecji, a z pierwszym byłem chwilę w Polonii Bytom. To nieustępliwi piłkarze. Liczę na nich. Przychodzą, żeby coś osiągnąć, a nie tylko zaliczać kolejne spotkania.

Mocny sparing

Dziś o godz. 16 Sandecja Nowy Sącz zagra pierwsze przedsezonowe spotkanie kontrolną. W Rybniku przeciwnikiem „biało-czarnych” będzie ekstraklasowe Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Od ostatniego wtorku piłkarze klubu z ulicy Kilińskiego trenują w Nowym Sączu dwa razy dziennie. Zgodnie z pierwotnymi planami, kolejny sparing mają zagrać 8 lipca z Partizanem Bardejov.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski