Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inne knoty na zimę niż na lato, czyli jak pod Krakowem robi się znicze

ARKADIUSZ MACIEJOWSKI
Płynna parafina trafia na zimny bęben i zmienia się w biały proszek FOT. ANNA KACZMARZ
Płynna parafina trafia na zimny bęben i zmienia się w biały proszek FOT. ANNA KACZMARZ
- Mogłoby się wydawać, że znicz to znicz, ale tak naprawdę panują tu trendy tak jak w modzie. Na przykład jeszcze do niedawna najpopularniejsze były znicze czerwone. Teraz najwięcej osób chce kupować znicze bezbarwne - tłumaczy Paweł Plata, współwłaściciel wytwórni i hurtowni zniczy znajdującej się w podkrakowskich Śledziejowicach.

Płynna parafina trafia na zimny bęben i zmienia się w biały proszek FOT. ANNA KACZMARZ

REPORTAŻ. Produkcja zniczy na Wszystkich Świętych rozpoczyna się już w maju. Potem produkty są przechowywane w wielkich magazynach. Każdego roku wytwórcy starają się wypuścić na rynek jakąś nowość. Tym razem w Śledziejowicach postawili na "lampki" z kolorowymi witrażami. Ponoć sprzedają się wyjątkowo dobrze.

Dziennie produkowanych jest tu nawet kilkadziesiąt tysięcy sztuk - oczywiście, tylko przed Dniem Wszystkich Świętych.

- Tak naprawdę jednak znicze na 1 listopada zaczynamy robić już w maju, gdy zbieramy zamówienia od np. hipermarketów. Potem gromadzimy je przez kilka miesięcy w naszych magazynach - dodaje Plata.

Do wyboru, do koloru, czyli setki wzorów

Cała wytwórnia podzielona jest na kilka części. Wszystko zaczyna się tak naprawdę dopiero wtedy, gdy na parkingu pojawia się wielka cysterna z płynną parafiną.

- Chciałbym od razu zaznaczyć, że korzystamy tylko z polskich produktów. Nasza rodzima parafina ma niską zawartość oleju, dlatego znicze po prostu nie kopcą - podkreślają w wytwórni Plata. Dzięki temu można np. wymienić sam wkład, bo szkło znicza nie jest okopcone, nie trzeba go czyścić i nadaje się do ponownego użycia.

Teraz rusza jeden z najbardziej interesujących etapów całej produkcji, ponieważ parafina w stanie płynnym ląduje w specjalnym zbiorniku. Z niego zaś za pomocą dysz wytryskiwana jest na schłodzony obracający się bęben. W mgnieniu oka parafina z cieczy zmienia się w biały proszek (granulat parafinowy), który przesypywany jest do worków.

W tej postaci parafina trafia na drugą halę produkcyjną. - Tutaj powstają wkłady do zniczy. Pamiętać trzeba bowiem, że znicze dzielą się na te z wkładami i na zalewane. W tych drugich parafina jest zlewana bezpośrednio do znicza ale wtedy oczywiście jest on jednokrotnego użytku - tłumaczy Paweł Plata.

Specjalne plastikowe pojemniki ustawiane są na mierzącej kilka metrów taśmie (linii produkcyjnej). Na jednym z jej końców maszyna porcjuje sproszkowaną parafinę i za pomocą specjalnych tłoków ugniata ją, tworząc konstrukcje w kształcie małych walców.

Następnie pojedyncze wkłady wędrują na taśmie w stronę pojemników, do których automatycznie są wrzucane. Nad wszystkim czuwają pracownicy, którzy kontrolują, czy konstrukcje z parafiny są odpowiednio "ubite", czy nie są ukruszone.

W tym samym czasie, gdy produkowane są wkłady, do wytwórni przyjeżdżają gotowe szklane obudowy, do których potem albo trafiają wkłady, albo wlewana jest parafina. Zanim to jednak nastąpi, szkło jest malowane.

- I tu widać prawdziwe trendy. My teraz na przykład produkujemy część zniczy z namalowanymi witrażami. To jednak nasz autorski pomysł, więc nie mogę opowiadać, jak to wykonujemy - tłumaczy Paweł Plata.

Część szklanych obudów malowanych jest za pomocą specjalnej maszyny, a część ręcznie.

- Jeśli chodzi o malowanie za pomocą maszyny, to szklany pojemnik podjeżdża pod specjalne natryski, które go farbują. Zawsze jednak od środka. Na zewnątrz znicza nie ma więc farby, no chyba że wzory są tworzone ręcznie - wyjaśniają właściciele wytwórni.

W ofercie mają ponad 100 różnych wzorów i kolorów zniczy. Przedsiębiorstwo w okresie przedświątecznym zatrudnia nawet do 100 osób.
Moda zmienia się jednak praktycznie co sezon, więc trzeba nadążać za trendami i starają się wychodzić z nowymi pomysłami.

- Często dostajemy wytyczne od naszych odbiorców, jak chcieliby, aby znicze wyglądały. Teraz akurat jest moda na duże znicze. Mniej sprzedaje się tych mniejszych egzemplarzy - podkreśla Plata.

Ludzie wolą kupić mniej zniczy ale bardziej okazałe.

- Znaczenie ma tu też to, kto kupuje znicz. Zazwyczaj większe egzemplarze wybierają osoby, które groby swoich bliskich odwiedzają maksymalnie kilka razy w roku. Ci, którzy pojawiają się częściej, kupują nieco skromniejsze znicze - mówi Plata.

Wpływ na rodzaj sprzedawanych "lampek" ma także pora roku.

Największe znicze, które mogą płonąć nawet ponad tydzień, cieszą się popularnością głównie przed świętami.

Gdy znicz jest już odpowiednio pomalowany, to albo wkładane są do niego gotowe wkłady, albo szklany pojemnik jest napełniany parafiną.

- W tym drugim przypadku, w odróżnieniu od produkcji samych wkładów, bezpośrednio do znicza wlewana jest parafina w postaci ciekłej na linii produkcyjnej. W ciągu kilku sekund zastyga, w czym pomagają nadmuchy - podkreślają właściciele firmy w Śledziejowicach.

Wcześniej jednak do pojemnika wkładany jest knot na metalowej podpórce. - Nie jest więc tak, że ten knot jest wciskany czy jakoś wtłaczany już do zastygniętej parafiny, tylko jest nią po prostu zalewany. Warto dodać również, że parafina jest nalewana dwuetapowo, tzn. po uformowaniu się pierwszej warstwy pojawia się druga, tak, aby "góra" była równa - zaznaczają producenci.

Znicz dłużej pali się, gdy jest zimno

Duże znaczenie dla długości palenia się znicza ma właśnie knot.

- Generalnie to, jak długo znicz się pali, zależy od wielu czynników, m.in. od pogody, czyli temperatury, siły wiatru czy nasłonecznienia - tłumaczy Plata.

Znicz pali się bowiem zdecydowanie dłużej, gdy jest zimno na zewnątrz niż na przykład przy upałach.

- My zaś przynajmniej cztery razy w roku zmieniamy rodzaj knota, który pojawia się w naszych produktach. Na zimę czy na chłodniejsze miesiące dajemy dużo grubsze knoty, a na lato cieńsze. Dzięki temu nasze produkty mogą służyć dłużej - dodaje producent.

Najpopularniejsze z przykrywką

Gdy znicz jest już gotowy - tzn. odpowiednio pomalowany i wyposażony w parafinę lub wkład parafinowy- trafia w ręce osób, które nakładają na niego pokrywki.

Każdy produkt jest również oklejany i pojawia się na nim informacja m.in. o tym, ile powinien się palić.

Ponieważ zależy to od różnych czynników, na etykietach podawany jest tylko szacunkowy czas palenia. Dokładnie określić się tego nie da.

- Dodać można tu od razu, że choć zdecydowanie więcej osób kupuje znicze z przykrywką, to zdarzają się klienci, którzy właśnie celowo chcą duże znicze bez przykrywki, gdzie ten żywy ogień widać. To też jest takim powrotem do przeszłości, kiedy to znicze właśnie były bez przykrywek - dodaje właściciel wytwórni.
Gdyby ktoś zdecydował się eksperymentalnie wyprodukować jeden znicz w firmie w podkrakowskich Śledziejowicach, to cały proces jego tworzenia zająłby zaledwie kilkadziesiąt sekund.

W większości czynności człowieka zastępują bowiem maszyny.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski