Jego zdaniem wystarczy uznać, że zamalowywanie bazgrołów jest działaniem z zakresu porządku publicznego i bezpieczeństwa, aby można było za miejskie pieniądze usuwać pseudograffiti także z prywatnych budynków.
Obecna interpretacja przepisów jest taka, że za obiekt odpowiada właściciel i to jego obowiązkiem jest usuwanie np. rasistowskich napisów. Koszty takiej operacji są jednak wysokie, dlatego napisy szpecą mury miesiącami, a nawet latami.
Łukasz Wantuch uważa, że można to zmienić.
Za trzy miesiące ma ruszyć pilotażowy program w dzielnicach Grzegórzki i Prądnik Czerwony. Na ten cel zarezerwowane jest już w budżecie miasta 50 tysięcy złotych. - Pieniądze dostałem, ponieważ złożyłem poprawkę do budżetu i została ona zaakceptowana. Mam też zgodę prezydenta i odpowiedniego wydziału - zapewnia radny Wantuch.
Chce uruchomić stronę internetową, na której będzie można zgłosić pseudograffiti, wysłać jego zdjęcie, a potem obserwować, w jakiej fazie znajduje się realizacja zgłoszenia. - Problem w tym, że taka strona już istnieje. Powstała kilka lat temu - mówi Waldemar Domański, przewodniczący magistrackiego zespołu ds. ograniczenia bazgrołów.
Więcej w jutrzejszym wydaniu "Dziennika Polskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?