Po koncercie ściszonymi głosami dyskutują, wymieniają uwagi i zachwyty. O nie, to nie jest skansen cieni: tu gromadzą się ludzie będący solą ziemi. Głównie starsi (choć też sporo młodzieży) w piątkowe i sobotnie wieczory wypełniają gmach przy ul. Zwierzynieckiej.
Dziesięć dni temu w Filharmonii Krakowskiej usłyszeliśmy „Potępienie Fausta” Hectora Berlioza. Orkiestrą i chórem dyrygował znakomity Gabriel Chmura, który zjednoczył pod swoją batutą Zespół w dawno niesłyszany sposób. Nie jestem krytykiem muzycznym i nie mam zamiaru raczyć Państwa recenzjami. Piszę o czymś innym, o publiczności. O tych, którzy są i chcą pozostać inteligentami. Bo wszystkim powinno zależeć, żeby ta grupa rosła, a nie topniała.
Inteligentami bez wątpienia są też muzycy. Aby „Potępienie Fausta” wybrzmiało, trzeba ich było ponad stu: grających na instrumentach oraz chóru, czyli tych, dla których instrumentem jest własny głos. Aby wejść na scenę Filharmonii, musieli uczyć się dziesiątki lat i poświęcić dziesiątki tysięcy godzin ćwiczeniom. Wiemy, że są licho opłacani. Filharmonie (nie tylko krakowska) oszczędzają, mnożą koncerty kameralne, wybierają repertuar skromniejszy. Taki koncert, jak „Potępienie Fausta” jest wyzwaniem artystycznym i przedsięwzięciem kosztownym. I niezbędnym. Dla Zespołu Filharmonii, któremu pozwala się „usłyszeć” w dziele wielkim i gromadzącym większość z nich, oraz dla melomanów, bo efekt muzyczny imponuje.
Oklaski trwały i trwały. A przecież na sali były miejsca puste. Po prostu wstyd, że w milionowym mieście takie wydarzenie przyciąga mniej ludzi niż powinno. Można oczywiście szukać usprawiedliwień w stwierdzeniu, że sztuka wysoka już tak ma: interesuje elity, a nie tłumy. Ale jest coś jeszcze: nikt systematycznie nie kształci publiczności dla Filharmonii.
Poza prymitywnymi instynktami, nic nie przychodzi samo. Kto nie nauczył się czerpać przyjemności z lektury, ten nie będzie czytał. Komu nie otwarto oczu na estetykę, ten nie odróżni pięknego obrazu od bohomazów. Jeśli ktoś nie wie, jak brzmi obój i nie słyszał o Bachu, tego muzyka klasyczna, nawet najwyższych lotów, nie zachwyci.
Gdy idiotycznie zrezygnowano w szkołach z wychowania muzycznego i plastycznego, powstała groźna luka. Ale to się zmienia. Od kilku lat szkoły muzyczne, samorządowe, a nawet prywatne przyciągają coraz więcej uczniów. Odradzają się aspiracje: trzeba tylko ludziom dać szansę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?