Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwazja

Redakcja
"Atak lisów na Warszawę!”. Notatka na ten temat zabrzmiała groźnie – choć jak wiadomo informacja o atakach wilków, niedźwiedzi czy dinozaurów wyglądałaby dużo groźniej. Lisy jak dotąd nie cieszyły się jakąś szczególnie złą sławą (nie mówię, oczywiście, o telewizyjnym małżeństwie państwa Lisów), raczej współczuto im z racji warunków panujących na fermach, a w bajkach, może za wyjątkiem "Krasnoludków i sierotki Marysi” bywały zwykle uosobieniem chytrości nie krwiożerczości, czemu wspólnie z rysownikiem Jackiem Frankowskim daliśmy wyraz w "Polskim ZOO” obsadzając w tej roli Adama Michnika.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Zresztą lisy w mieście to nie nowina, coraz więcej przedstawicieli fauny mimo alarmistycznych przestróg działaczy ekologicznych – "Nie ma miejsca dla dzikich zwierząt” – znajduje sobie takie miejsce, choć niekoniecznie tam, gdzie do niedawna znajdowały się ich mateczniki: w puszczach czy niedostępnych kniejach. "Asfaltowa dżungla”, "Betonowy salon”, labirynty ścieków czy wysypiska śmieci, miejsca niezbyt przyjazne dla człowieka, mogą się okazać rajem dla ich czworonożnych i skrzydlatych braci. Dachy wieżowców to znakomite miejsca lęgowe dla ptaków drapieżnych, w kanałach swoją drugą ojczyznę znalazły bobry – prowadzi to oczywiście do często nieodwracalnych zmian, ale czy cała historia naturalna nie jest właśnie dziejami takich zamian, przekształceń, kataklizmów i przystosowań, a obrońcy często potrafią bardziej zaszkodzić przyrodzie niż ci, co traktują ją bezceremonialnie. Mało kto wie, ale przykładem swoistego szkodnictwa było stworzenie pierwszego wzorcowego parku narodowego, jakim był jeszcze w XIX w. Yellowstone. Tamtejszy ekosystem został zakłócony poprzez eliminację ważnego czynnika – ludzi (Indian, od niepamiętnych czasów polujących na bizony). Podobnym przykładem zaburzenia równowagi było wycofanie owiec z polskich hal, czy wytrzebienie drapieżników w Puszczy Białowieskiej, co powoduje nadmierny rozrost stad roślinożernych…

Lisy, byle nie wściekłe w Warszawie, świadczą o istnieniu jakiejś niszy ekologicznej, którą można zająć. Podobnozagrażają populacji dzikich kotów. No i bardzo dobrze, a jeśli wezmą się za bezpańskie psy, to jeszcze lepiej.

W dodatku, jeśli zwierzęta ciągną do miast, to od niepamiętnych lat uważano to za dobry prognostyk. "Nic nie grozi domom, w których gniazda wiją ptaki” – powiadano. A że sroki wypierają wróble, a bobry szczury… – widocznie tak musi być.

Zresztą ze szczurami jest ciekawa sprawa – w XVII wieku ubolewano, że nasz rodzimy europejski szczur śniady został eksterminowany przez szczura wędrownego, co budziłotu i ówdzie współczucia. Parę stuleci musiało minąć, zanim zorientowano się, że przy okazji wyginęła pchła przenosząca bakterie o nazwie pasteurella pestis – dżumę!

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski