Bojownicy Al-Kaidy chcą w Iraku utworzyć swoje niezależne państwo. Liczą na poparcie sunnitów szykanowanych przez rząd w Bagdadzie, który składa się z mniejszości szyickiej FOT. AP
BAGDAD. Rebelianci zajęli posterunek policji i przepędzili stróżów prawa. Teraz w mieście sami stanowią prawo. Odbicie Faludży to kolejny policzek dla Amerykanów
Rebelianci zajęli posterunek policji i przepędzili stróżów porządku. Teraz sami stanowią prawo i go egzekwują. Obecność Al-Kaidy w tym mieście jest ogromnym wyzwaniem dla rządu w Bagdadzie, który po wycofaniu się z Iraku sił amerykańskich nie radzi sobie z utrzymaniem porządku.
Amerykanie ogłosili, że wesprą Irak w walce z rebeliantami, ale nie wyślą żadnych żołnierzy. - To jest walka Irakijczyków - powiedział amerykański sekretarz stanu John Kerry.
Co ciekawe, niektórzy członkowie miejscowych klanów odnoszą się z wyraźną sympatią do Al-Kaidy, zrzeszającej takich jak oni sunnickich muzułmanów. To efekt zaniedbań i złego traktowania ze strony zdominowanego przez szyitów irackiego rządu. Ten ostatni szykuje ofensywę, której celem jest odbicie Faludży.
Nasilenie walk sprawiło, że wiele rodzin z Faludży uciekło, inni noszą się z tym samym zamiarem. Bardzo wielu obawia się ataku irackich sił rządowych. Może wtedy bowiem dojść do masakry tych, którzy uznani zostaną za sprzymierzeńców lub sympatyków Al-Kaidy.
Z ust mieszkańców miasta padają słowa obawy, że wojska rządowe, zamiast przywrócić bezpieczeństwo w Faludży, zajmą się likwidowaniem politycznych przeciwników.
Fatalna polityka rządu, zdominowanego przez szyitów, mści się na każdym kroku. Ekipa Nuriego al-Malikiego wciąż walczy z większością sunnicką zamieszkującą Irak.
Przed zajęciem Faludży w ręce ugrupowania Islamskie Państwo Iraku i Lewantu, odgałęzienia Al-Kaidy, wpadło inne irackie miasto, Ramadi. Al--Kaida chce tam utworzyć sunnickie islamistyczne państwo, które będzie sięgało terytorium Syrii.
Upadek Faludży to upokorzenie dla USA. W 2004 r. doszło tam do najkrwawszej bitwy, jaką USA stoczyły od wojny w Wietnamie. Przyczyną tego - jak twierdzą fachowcy - są błędy ekipy George'a W. Busha.
Winny sytuacji jest też premier Al-Maliki. Po wycofaniu Amerykanów z Iraku powinien on wyciągnąć rękę do irackich sunnitów i uformować razem z nimi rząd. Nie zrobił tego, płaci za to teraz cały Irak.
Kazimierz Sikorski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?